Yin joga powięziowa - trwanie, które i uspokaja
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Yin joga powięziowa - trwanie, które i uspokaja

środa, 10 stycznia 2018

Beata Zatońska

Yin joga to pełen spokój, bezruch, długie trwanie w pozycjach. Powoli, łagodnie i bez wysiłku usuwa z ciała napięcia, sztywność i bóle powstałe w wyniku traum i stresu. Praktyka ta jest niczym masaż wykonywany na samym sobie. Uwalnia z ciała to, co pod wpływem nadmiernego wysiłku lub silnych emocji posklejało się i zesztywniało. A gdy praktykę yin jogi połączymy z wiedzą o taśmach mięśniowo-powięziowych oraz meridianach, powstaje nieoceniony sposób na podniesienie jakości życia.

Yin joga pojawiła się na Zachodzie w latach siedemdziesiątych. Za jej twórcę i prekursora uważa się Pauliego Zinka, mistrza Qigong (Chi Kung), taoistycznej sztuki ruchu i walki. W bardzo dużym uproszczeniu możemy powiedzieć, że w ciele yin, żeński element, to tkanka łączna, powięź, więzadła, kości, stawy i to właśnie one są celem pracy w tej odmianie jogi. Dobroczynnie działa na nie delikatne, długotrwałe napinanie i prowadzące do zwiększenia plastyczność ciała. Z kolei Yang, męski element, to m.in. mięśnie, krew i skóra, którym sprzyjają dynamiczne i powtarzalne ruchy, przywracające elastyczność i zapewniające lepsze odżywienie.

Yin joga wykorzystuje asany, które znamy z klasycznej hatha jogi, jednak pracujemy w nich zupełnie inaczej. Przestajemy ćwiczyć dynamicznie, tak jak ma to miejsce w pozostałych stylach yang. Stajemy się całkowicie pasywni, poddajemy się przyjętemu kształtowi pozycji, akceptujemy zakres naszych możliwości i po prostu trwamy.

Pasywność i plastyczność

"Podczas praktyki yin jogi czy yin jogi powięziowej, możemy przywrócić naszym ruchom swobodę i płynność a ciału plastyczność. Znakomitym przykładem na to, co jest możliwe, jaki potencjał leży w naszych ciałach, jest obserwacja tancerzy np. kontaktu improwizacji. Patrząc, jak się poruszają, możemy odnieść wrażenie, że ich ciała nie mają żadnych sztywnych elementów. Kluczem do tego jest właśnie podejście wspólne dla obydwu aktywności, czyli pozwalanie sobie na podążanie za ciałem i nie ujmowanie go w sztywne ramy. Po prostu płynięcie za ruchem pojawiającym się z wnętrza" - tłumaczy Kasia Guraj, instruktorka yin jogi powięziowej, która prowadzi kursy w Warszawie.

Powięź, czyli precyzyjne i genialnie zaprojektowane "opakowanie"

Powięź jest teraz w centrum zainteresowania fizjoterapeutów. Badania wskazują, że odgrywa ona niezwykle ważną i do tej pory niedocenianą rolę w ciele człowieka. Wraz z mięśniami tworzy spójny, skomplikowany system, wpływający m.in. na czucie, odpowiednie ukrwienie, czy na to, jak przyswajamy wodę w organizmie.

"Powięź otacza nasze mięśnie, oddziela warstwy jedne od drugich, tworzy kontury ciała, zabezpiecza organy wewnętrzne, utrzymuje je na właściwym miejscu i wyściela jamy ciała. Jest wszechobecną włóknistą i delikatną nieprzerwaną siecią oplatającą całe nasze ciało. Jeśli spojrzymy na to genialne "opakowanie" z bardziej funkcjonalnego punktu widzenia, to w jej strukturze dają się wyodrębnić pasma, które wpływają na naszą postawę, a także na swobodę ruchu w określonych płaszczyznach. Pasma te, tzw. taśmy anatomiczne, wyszczególnił i opisał w swojej koncepcji Amerykanin Tom Myers, a kontynuowane przez niego badania stale dostarczają nowych i nieraz bardzo zaskakujących odkryć na temat struktury i obecnych w niej powiązań.

"Joga powięziowa pracuje na liniach tych taśm, poszczególnym warstwom powięzi, wchodzących w ich skład, przywracając plastyczność i swobodę ślizgu. Nie chodzi bowiem o to, by rozciągnąć tkankę, ale o to, by rozkleić jej warstwy i pomóc im swobodnie przemieszczać się po siebie. Taki stan daje nam gwarancję miękkości i płynności ruchu" - opowiada Kasia Guraj.

Taśm mięśniowo-powięziowych wg T. Myersa jest dwanaście. "Wszystkie taśmy pełnią ważne, ściśle określone role. Jakiekolwiek zaburzenia na linii ich przebiegu objawiają się dość szybko konkretnymi dolegliwościami lub ograniczeniami w ruchu. Wyróżniamy taśmy powierzchowne - przednią i tylną, taśmy boczne, taśmę spiralną, 4 taśmy kończyn górnych - powierzchowne i głębokie, taśmy funkcjonalne oraz tzw. taśmę głęboką, do której najtrudniej jest dotrzeć i w której to właśnie kumulują się nasze najsilniejsze traumy. Do jej uwalniania i rozluźniania sugerowałabym jednak technikę TRE (Trauma Releasing Exercises®). Metoda ta oraz Yin joga znakomicie się zresztą wspomagają i wzajemnie uzupełniają. Osobiście najbardziej lubię pracować na taśmie spiralnej. Może dlatego, że jest to taśma, która nigdy i u nikogo nie pozostaje w pełnej równowadze. Każdy z nas ma w końcu stronę dominującą, którą bardziej obciąża. Taśma ta jest więc obiektem do ciągłego odkrywania nowych możliwości i sposobów pozostawania wolnymi od bólu przy jednoczesnym szanowaniu swojej asymetrii." - dodaje.

Bądź jak woda

"Dzięki pracy na powięzi, w której zgromadzona jest, za sprawą obecnego w niej m.in. kwasu hialuronowego, bardzo duża ilość wody, możemy osiągnąć w ciele płynność ruchu. Odpowiednie nawodnienie zapewnia bowiem wspomnianą już wcześniej swobodę ślizgania się po sobie jej warstw. Często na zajęciach, by ułatwić uczestnikom zrozumienie tego, do jakich wrażeń w ciele dążymy, jakich jakości szukamy, zachęcam do wyobrażenia sobie przepływających wewnątrz fal lub przelewającej się z jednego miejsca ciała w drugie substancji i obserwowania, jak reaguje na to cała nasza struktura, jak nasze wnętrze niemal instynktownie dąży do osiągnięcia harmonii z siłą grawitacji, przyjęcia w pełni zrównoważonej, wolnej od napięcia formy. Umożliwia to też uświadomienie sobie punktów, w których obecna jest jeszcze sztywność i które stoją nam na drodze do pełnej swobody ruchu lub też stanowią źródło bólu" - tłumaczy instruktorka.

"Należy jednak zaznaczyć, że źródło bólu niemal nigdy nie jest miejscem, w którym się on pojawia" - dodaje.

Odblokowanie energii

- Yin joga działa na każdym poziomie - mówi Kasia Guraj - Wiele zależy także od intencji, z jaką podejmuje się praktykę. Jeśli skupimy się na fizycznym aspekcie, to z pewnością stworzymy w ciele przestrzeń do większego rozluźnienia, wyciszymy układ nerwowy i pozwolimy uspokoić się naszemu umysłowi. Nie znaczy to jednak, że nasze ciało subtelne (obejmujące m.in. naszą energię życiową czy emocje) nie dozna również korzyści płynących z praktyki. Będzie mogło ono bowiem powrócić do większej harmonii, ulec oczyszczeniu, choć zdecydowanie wyraźniej efekt ten odczujemy, jeśli ciało subtelne będzie głównym obiektem naszej pracy. Bardzo ciekawym przykładem, jak sama intencja może zmienić energię grupy, jest historia z jednego z odbytych przeze mnie szkoleń nauczycielskich. Pokazuje ona także, jak istotna jest kolejność w pracy z czakrami, czyli naszymi centrami energetycznymi [prawidłowa kolejność to czakra podstawy, sakralna, splotu słonecznego, serca, gardła, trzecie oko i czakra korony - przyp. red.].

Podczas jednego ze spotkań sesje odbyły się w odwrotnej kolejności. Złożyło się tak, że najpierw praktykowaliśmy na czakrze gardła, a dopiero przy następnej sekwencji wróciliśmy do obszaru serca. Różnica dała się odczuć niemal natychmiast. Zaraz po praktyce na czakrze gardła relacje w grupie stały się bardziej szczere. Poprawiła się też komunikacja, stając się bardziej bezpośrednią. Zabrakło w niej jednak wrażliwości i empatii, ponieważ nie zbudowaliśmy pod nie fundamentów. Gdy jednak wróciliśmy do czakry serca, atmosfera od razu się ociepliła, pojawiło się więcej wyrozumiałości i zrozumienia. Siła efektów tej praktyki była wręcz zaskakująca".

Praktyka cierpliwości

Yin joga to również styl wymagający cierpliwości i uszanowania swojego tempa zarówno podczas samej praktyki, jak i pod względem czasu, którego ciało potrzebować będzie na uwolnienie się od ograniczających wzorców. Sam system bazuje na około 25 asanach siedzących i leżących (wyjątkiem są uttanasana, tzw. zwisanie, oraz malasana, czyli kucki).

- Większość praktyki koncentruje się na obszarze miednicy, czyli magazynie naszego stresu. To bowiem mięśnie lędźwiowy i biodrowy najsilniej się spinają, gdy doświadczamy trudnej sytuacji lub traumy. Ponadto połączone są one powięziowo zarówno z mięśniami nóg, jak i z przeponą, z mięśniami szyi (m. MOS) oraz szczęką. Gdy więc spinamy brzuch, kulimy się w pozycji obronnej, następuje efekt domina i napięcie pojawia się we wszystkich pozostałych ogniwach opisanego łańcucha. Ale to połączenie niesie ze sobą również duży potencjał, bo jeśli uda nam się rozluźnić jeden obszar w tym połączeniu, to impuls odprężenia podąży także do pozostałych jego elementów i stworzy przestrzeń na uwolnienie z nich napięcia" - mówi Kasia Guraj. Jak podkreśla, by odczuć bardziej trwałe rezultaty praktyki, trzeba ćwiczyć regularnie przynajmniej dwa razy w tygodniu, choć im częściej, tym lepiej, przez co najmniej sześć miesięcy. W niektórych przypadkach proces oswabadzania ciała wydłużyć może się natomiast nawet do dwóch lat.

Zgoda na to, co jest

- Kiedy natknęłam się na tzw. powięziową jogę yin, czyli odmianę klasycznej jej formy stworzoną przez Brazylijkę Betę Lisboę, jej podejście bardzo do mnie trafiło. Czasami w klasycznej odmianie brakowało mi bowiem możliwości dotarcia do niektórych miejsc w ciele" - mówi Kasia Guraj.

- Yin Joga Powięziowa w ujęciu Bety wzbogacona została m.in. o elementy automasażu piłeczkami tenisowymi lub do lacrosse’a. Pozwalają one dotrzeć do tzw. punktów spustowych, czyli włókien mięśniowych o wzmożonym napięciu, przybierających kształt guzków czy ziaren ryżu. Wykorzystuje również elementy Qi Gong (ChiKung), które umożliwiają subtelne poruszenie energii w ciele. Można to nazwać wręcz delikatnym rozgrzewaniem struktury, ale rozumianym nieco inaczej niż w przypadku klasycznej jogi. Można pokusić się o analogię do podgrzewania modeliny w rękach, żeby stała się bardziej plastyczna i byśmy mogli ją swobodniej kształtować.

W praktyce Powięziowej Jogi Yin korzysta się także z elementów ruchu spontanicznego i ruchu kontinuum, by umożliwić ciału uwolnienie zgromadzonej energii kinetycznej, usztywniającej nasz wewnętrzny pancerz. By przywrócić strukturze miękkość w jak najbardziej organiczny sposób, podążamy z powrotem tą samą drogą, wzdłuż której wcześniej kumulowaliśmy napięcia. Ze względu na fakt, że tkanka łączna jest także magazynem naszych emocji, podczas praktyki może się zdarzyć, że ktoś np. zacznie się głośno śmiać albo płakać. Zgromadzone wewnątrz emocje odnajdują wówczas drogę, by nasz organizm opuścić i zrobić miejsce dla akceptacji siebie i świata. Mój pierwszy nauczyciel mawia, że sednem tej praktyki nie są asany, ale osiągnięcie zgody na to, co jest i celebracja samego siebie, cieszenie się z każdego aspektu swojego istnienia. Yin joga bowiem poprzez dawanie sobie na wszystko czasu, uczy wyrozumiałości, wsłuchiwania się w swój wewnętrzny głos, pozwala w pełni zaakceptować siebie tu i teraz, uwolnić od oczekiwań i zewnętrznej presji - dodaje.

Właściwy moment

- Moja historia zaczęła się od jogi wg Iyengara i przez lata właśnie ten system był mi najbliższy. Zaczęłam praktykę, gdy miałam 15 lat i towarzyszyła mi ona długo, choć z przerwami. Na pewnym etapie zaangażowałam się jednak dość intensywnie w acro-jogę. I choć dawała mi ona wiele radości, doprowadziła też do dość dużego obciążenia organizmu, który nie była na taką praktykę przygotowany. I wtedy na jednym z festiwali trafiłam na yin jogę, klasyczną, bez piłeczek. Początkowo pomyślałam, że to joga Iyengara, ale inaczej z jakiegoś powodu nazwana. Pozycje wyglądały tak samo, praktyka była bardzo podobna. Umknął mi tylko aspekt pełnej pasywności. Szukałam wyciszenia i regeneracji i właśnie podczas tej sesji poczułam, że yin joga jest dokładnie tym, czego potrzebuję. Los chciał, że niedługo potem natrafiłam na ogłoszenie o kursie yin jogi klasycznej i pojechałam do Grecji, by ją praktykować. To było niesamowite. W ciągu tygodnia intensywnej, codziennej praktyki miałam wrażenie, że zrobiłam w swoim życiu milowy krok. Udało mi się uwolnić od dużej ilości ciężaru, który od lat nosiłam na barkach. Przez wiele kolejnych tygodni miałam wręcz wrażenie, że poruszam się w krainie wewnętrznej szczęśliwości. I za to właśnie kocham yin jogę - bo pozwala mi bezustannie odzyskiwać siebie - wspomina Kasia Guraj.

Kasia Guraj (fb: ChillYin Yoga) - z wykształcenia psycholog, z pasji miłośniczka odkrywania tajemnic oraz możliwości ciała i umysłu. Uwielbia patrzeć na wszelkie napotykane ograniczenia jak na zagadki do rozwikłania. Z jogą związana od 15. roku życia, od 2,5 roku także jako instruktorka. Prowadzi w Warszawie regularne zajęcia oraz kursy klasycznej Yin Jogi oraz Powięziowej Jogi Yin wg systemu Bety Lisboy (m.in. w szkołach Centrum Jogi oraz Equanimus). Organizuje również warsztaty, wyjazdy z jogą i pomaga współtworzyć międzynarodowy festiwal ruchu "Move Copenhagen".



Wyszukiwarka Szkół Jogi

JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
ABC Jogi
Polecamy
ABC Jogi
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Partnerzy Portalu
Bądź w kontakcie