Prekursorzy jogi w Polsce - Małgorzata Madej
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Prekursorzy jogi w Polsce - Małgorzata Madej

czwartek, 29 marca 2007

Justyna Moćko

Zapraszamy do lektury wywiadów z polskimi nauczycielami jogi, mogącymi poszczycić się najdłuższą praktyką i wieloletnim doświadczeniem. Przeczytajcie o początkach ich drogi i o tym kim są dzisiaj. W rozmowie Małgosia Madej mówi o swoich trzech pasjach: jodze, poezji, górach.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z jogą?

Moja przygoda z jogą zaczęła się w banalny sposób. Przeczytałam w gazecie informację na temat spotkań jogicznych i wraz z moją koleżanką powędrowałyśmy na to spotkanie. Tak się zaczęło. Zawsze byłam ciekawa różnych rzeczy, zwłaszcza Wschodu, marzyłam o tym, aby praktykować. W 1984 roku joga Iyengara została przywieziona do Polski przez Sławka Bubicza.
Zaczęłam praktykę w 1986, kiedy joga była jeszcze raczkująca. Ja byłam na starcie i też nie wiedziałam co to jest. Moją pierwszą nauczycielką była Elżbieta Najach. U niej poznałam podstawy jogi. Potem jeździłam na kursy do Sławka Bubicza, ale też - chyba w tym samym roku (86) - pierwszy raz pojechałam na warsztaty do Warszawy do Gabrieli Giubillaro. Potem jeździłam już co roku na warsztaty z Gabriellą - albo do Szczecina - tam, organizował je Jurek Jagucki, albo do Jeleniej Góry, do Cieplic.
Gabriellę uważam za swoją nauczycielkę. W czasie, kiedy przyjeżdżała do Polski, przynajmniej raz w roku byłam na jej warsztatach. Potem, kiedy już przestała przyjeżdżać, jeździliśmy do niej, do Florencji, na tygodniowe warsztaty. Miałam z Nią stały kontakt.
Po Sławku Bubiczu pojawił się Konrad Kocot, który razem ze Sławkiem prowadził zajęcia. Razem przyjeżdżali do Opola, gdzie joga dość prężnie się rozwijała. Było wiele osób zainteresowanych jogą, dlatego zapraszaliśmy nauczycieli.
Teraz, kiedy patrzę na osoby, które zostały, które są bardziej zaangażowane w praktykę, to w Opolu jestem ja i Basia Nadolska-Kordecka, która też według metody Iyengara prowadzi jogę.
Pojawiają się też inne osoby, których nie znam, nie wiem jaką jogę praktykują. Trochę jest takich miejsc w Opolu.
W każdym razie ja wytrwałam. ;-)

Dlaczego wytrwałaś?

Trudno w jednym zdaniu powiedzieć dlaczego wytrwałam.
To jest coś, czego szukałam. Byłam takim poszukiwaczem, szukałam czegoś odpowiedniego dla siebie, zapisywałam się na różne zajęcia.
Przez kilkanaście lat byłam związana z tańcem towarzyskim. Potem, gdy już miałam zostać instruktorem tańca towarzyskiego, była już joga i stanął przede mną wybór: czy nauczyciel tańca, czy nauczyciel jogi. Wybrałam to drugie i nie żałuję do dzisiaj.
Tańczyłam taniec towarzyski i rock'n'roll. To nie był taniec turniejowy. Przez 10 lat (jak nie więcej), byłam bardzo związana z tańcem i nie wyobrażałam sobie bez niego życia.
Ale miałam coraz więcej zajęć jogi, spotkań i nie było już czasu na taniec.
Jak się już czymś zajmuję - to do końca i poważnie, tak, żeby to było dobre. Ponieważ joga jest pracą z ludźmi to chcę im przekazać całą wiedzę, którą mam. Wolę, skupić się na jednym, żeby to robić dokładnie i dobrze, tyle na ile mogę w danym momencie.
To, co mnie trzyma przy jodze to ciągła ciekawość siebie i innych ludzi. Kontakt z przeróżnymi ludźmi, którzy uczą mnie czegoś nowego. To, w jaki sposób oni odbierają jogę jest bardzo interesujące.
Fascynujące jest to w jodze, że możemy się ciągle rozwijać, że nie możemy powiedzieć “coś zrobiłem, wykonałem, już nic nie mogę poprawić, pogłębić, nie mogę czegoś doświadczyć". Praktyka jogi nie ma kresu, nie ma końca, ponieważ jest ciągłe rozwijanie, doświadczanie siebie i ciągła praca dla samej pracy.
Na początku jest ciekawość, jest to coś nowego, innego. Potem, im głębiej wchodzi się w praktykę jogi odkrywa się coś nowego.
Dla mnie to też jest takie odkrywanie siebie: swoich zdolności, umiejętności, relacji z innymi ludźmi.
Dzięki jodze otworzyły się jakieś kanały, coś zostało poruszone tak mocno, że zaczęłam pisać wiersze. Dotknęła mnie wena ;-).
W książkach czyta się o tym, że joga pomaga żyć, że stajemy się odważniejsi. Tak jest. Kiedy patrzę na swoje życie to widzę, w jaki sposób joga mnie zmieniła, otworzyła na drugiego człowieka. Wydaje mi się, że byłam bardzo zamkniętą osobą.
Joga sprawiła, że stałam się mocna i to zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Wydaje mi się, że joga przygotowuje nas do całego życia i przemijania. To jest bardzo ważne. Do takiego godzenia się ze sobą ku przemijaniu i akceptowania tego, co nas w życiu spotyka. To jest prawdą, bo każdego spotykają jakieś problemy, nieszczęścia. Myślę, że dzięki praktyce jogi mogę się wobec tego, co się dzieje wokół mnie bardziej zdystansować, pogodzić. Odkrywam właśnie tę umiejętność godzenia się z tym, co mnie spotyka, co się przede mną pojawia. To są bardzo ciekawe doświadczenia. Myślę, że moje rozumienie, odbieranie i świadomość jogi będzie się jeszcze zmieniało. Nie ma kresu, końca rozumienia.

Małgosiu, kiedy zaczęłaś uczyć? Praktykować zaczęłaś w 1986 roku.

Uczyć zaczęłam 1 września 1990 roku. Po 4 latach dało się odczuć wpływ jogi na mnie i poczułam ogromną wewnętrzną ochotę, żeby dzielić się tym, czego się nauczyłam i co mi pomogło.
Pamiętam taką dziwną sytuację: kiedy zaczęłam praktykować jogę, po paru miesiącach (nie pamiętam -po pół roku, 3 miesiące) nauczycielka, Ela Najach zadała pytanie na zajęciach “kto chciałby uczyć jogi?". Poczułam, że podnosi się moja ręka do góry - tak jakby coś ją podniosło, nie ja, bo ja nawet o tym nie marzyłam. Coś ją podniosło. W jakiś sposób się do tego szykowałam.
Widocznie tak miało być. Ja wierzę w przeznaczenie, wierzę że nie ma przypadków, kiedy coś odnajdujemy w tym życiu. Pojawiają się wybory, których trzeba dokonywać.
Dla jogi porzuciłam swoją pracę, skupiłam się na uczeniu, na praktykowaniu. Przychodzi taki czas, kiedy widzimy, że nie można robić wielu rzeczy. Aby uczyć jogi, trzeba mieć na to więcej czasu, bo żeby dobrze uczyć, trzeba praktykować.
Jeśli się pracuje 8 godzin, przychodzi do domu, za chwilę trzeba wyjść na zajęcia - nie ma zbyt wiele czasu na własną praktykę. Po pierwszym wyjeździe do Indii zrezygnowałam ze swojej pracy na korzyść jogi.

Zrezygnowałaś z tańca na korzyść jogi, później z pracy… Coś Ci odchodziło.

Tak, coś odchodziło. Z tych wielu zainteresowań, które były, ukształtowało się to jedno, w którym postanowiłam się rozwijać bardziej niż w innych.

Ty jesteś technikiem z zawodu?

Kończyłam projektowanie architektoniczne, jestem budowlańcem z zawodu, chociaż jest to trochę artystyczna dziedzina. Pracowałam w swoim zawodzie przez wiele lat jako asystent projektanta. Ale przychodzi moment, że coś się zmienia i trzeba się poddawać tym zmianom. Kiedy coś takiego się pojawia - warto próbować podejmować wyzwania.

Jak reklamowałaś swoje pierwsze zajęcia?

Zawsze miałam bardzo dużo znajomych, wśród których rozesłałam informację. Oni przyprowadzili swoich znajomych. Robiłam też różne reklamy, informacje, które rozwieszałam na tablicach ogłoszeniowych. Troszkę osób z takich ogłoszeń przyszło na zajęcia.

Teraz masz swoją szkołę w Opolu….

Parę lat temu miałam zajęcia w Kędzierzynie-Koźlu, mam we Wrocławiu, tam jeżdżę raz w tygodniu i przede wszystkim w Opolu bo tu mieszkam.
Joga cieszy się sporą popularnością w Opolu. Są zajęcia dla początkujących, dla dłużej praktykujących. Najlepszą reklamą jest reklama z ust do ust. Przychodzi ktoś na zajęcia, służy mu to, sprawdził już sposób prowadzenia zajęć, jest zadowolony i zachęca swoich znajomych.

Organizujesz też warsztaty i wyjazdy wakacyjne.

Tak, warsztaty w Biechowie, wyjazdy wakacyjne w górach, może nie największych bo w np. w Szklarskiej Porębie;-)

Ja pojawił się taniec z Twoim życiu?

Taniec... od dziecka tańczyłam w domu, na palcach, wymyślałam układy taneczne. Potem gdzieś przeczytałam, że są kursy tańca towarzyskiego, więc zapisałam się na nie. Tak, więc praca z ciałem interesowała mnie od dawna, w tańcu mogłam się realizować. Podczas nauki tańca trzeba było zapamiętywać układy taneczne. To zapamiętywanie przeniosło się na jogę - łatwiej mi zapamiętać wiele szczegółów technicznych w pracy z ciałem. Pamięć ciała rozwinęłam w tańcu. To mi pomagało w jodze.
Joga wygrała. Czasem się zastanawiam, czy dobrze wybrałam. Za głęboko zaangażowałam się w jogę, żeby teraz zaczynać coś nowego.
Każdy ma i będzie miał rozterki - to chyba naturalne i normalne, że myślimy o tym wszystkim, czym się zajmujemy, że nie idziemy ślepo w jakąś uliczkę. Trzeba się rozglądać na boki i doświadczać życia w pełni. Myślę, że należy robić coś jak najlepiej ale nie zamykać się na inne sprawy, być otwartym na wszystko, co człowieka dotyka, otacza.

Wiem, że masz kontakty z Centrum Terapii Naturalnej, znanym miejscem związanym z psychotroniką, radiestezją, New Age.

Od lat współpracuję ze Studium Edukacji Ekologicznej we Wrocławiu - prowadzę tam zajęcia jogi. W poprzednich latach prowadziłam jogę na wczasach psychotronicznych.To jest tylko taki rodzaj kontaktu.
Moje zainteresowania, pasje to góry, podróże. Kocham góry, dają mi ogromną siłę, moc. Będąc w górach, chodząc po nich wzmacniam się, dodają mi siły, energii i odwagi - to działa jak joga;-) Kocham naturę i pewnie jak każdy człowiek pragnę być blisko niej. W zeszłym roku w lipcu byłam w Nepalu, troszeczkę pochodziłam po Himalajach. Zafascynowały mnie, na pewno wrócę tam nieraz.

Opowiedz o swoim pobycie w Himalajach

To był mój trzeci pobyt w Indiach. Postanowiłyśmy z moją koleżanką (Anią Kalicy) wyruszyć w Himalaje. Planowałyśmy pojechać na północ Indii, do Ladhaku, ale okazało się, że nie można już kupić biletów. W związku z tym zmieniłyśmy plany i pojechałyśmy do Nepalu. Tam, w Katmandu dzięki Wiktorowi Morgulcowi zdobyłyśmy kontakty. Bardzo serdecznie się nami zajęto i zorganizowano nam krótki, 6 -dniowy trekking wokół Katmandu. Ponieważ byłyśmy tam pierwszy raz nie poszłyśmy w wysokie Himalaje. Najwyższy szczyt na jakim byłyśmy miał wysokość naszych Rysów.
Poza tym, kiedy przebywałyśmy tam (od 2 do 13 sierpnia) był to czas monsunu. Dużo opadów, wysokie Himalaje były przesłonięte mgłą, nie widziałyśmy ich. Ale świadomość tego, że jesteśmy w Nepalu, na dachu świata, że chodzimy po (nie za wysokich) Himalajach było niesamowitym przeżyciem. Po to, żeby zobaczyć z lotu ptaka najwyższe szczyty poleciałyśmy z Anią samolocikiem 16-osobowym. To nas troszkę usatysfakcjonowało ponieważ była piękna pogoda i mogłyśmy wszystko obejrzeć z góry.
Oczywiście wybieram się znowu w Himalaje. W przyszłym roku jadę do Indii i być może wrócę w góry.

Byłaś trzeci raz w Indiach. I trzeci raz w Punie?

Tak. Pierwszy raz byłam na przełomie 1999/2000 roku, potem po czterech latach, na przełomie 2003/2004 (grudzień, styczeń i luty) i teraz koniec czerwca (2006 r) - tylko miesiąc byłam w Punie. Chciałabym jak najczęściej jeździć do Indii.

Wszyscy mówią o niesamowitym spojrzeniu Iyengara. Jak Ty je odebrałaś?

Iyengar ma niesamowite spojrzenie, takie przenikliwe i jednocześnie bardzo radosne, żartobliwe. Przynajmniej ja je tak odbieram. Uważam, że jest zawsze pełen humoru i ma takie wesołe ogniki w oczach, jakby chciał komuś psikusa zrobić.
Tak, jak za każdym razem i teraz uczestniczyłam w zajęciach Geety i Prashanta. Bardzo mi się podobały.
Wędrówka do źródła i przebywanie z pierwszymi nauczycielami w specyficzny sposób wpływa na człowieka - wszystko, co się czuje, słyszy, odbiera jest nowe. Bycie blisko Iyengarów jest bardzo twórcze.
Z Iyengarem nie ma takiego bliskiego kontaktu, ponieważ On jest na sali, na której my mamy zajęcia, ale na praktyce własnej możemy go poobserwować.
Ten błysk humoru w jego oczach zauważyłam, kiedy żegnałyśmy się z nim. Przyjął nas uśmiechnięty, właśnie z tym błyskiem w oku. To było bardzo przyjemne. Owszem, jest srogi, kiedy podczas naszej praktyki, wtrąca się do zajęć, poprawia i wtedy widać jego ostrość, da się odczuć, że to jest ten Iyengar.
Ale mimo upływu czasu, (ma 89 lat), ma jeszcze dużo radości w sobie. Cieszmy się nim, póki jeszcze jest. Jestem pewna, że spotkam Go jeszcze w przyszłym roku.

Powiedziałaś o swoich dwóch pasjach - jodze i górach. Opowiedz o trzeciej, o poezji.

Poezja? Cały czas się dzieje. Szczególnie, kiedy jestem w pięknych miejscach. Z Indii przywożę bardzo dużo wierszy. Myślę, żeby wydać tomik z wierszami z Indii.
A inne pasje? Wiele rzeczy mnie interesuje, ciekawi. Bardzo lubię jeździć na rowerze. Jestem też pasjonatką nart. Bardzo lubię podróżować - chyba jak większość ludzi. Kierunek obrałam specyficzny - bo do Indii. Wcześniej trochę podróżowałam po Francji, jeździłam do Włoch. Z tych dalszych wypraw to właśnie Indie, które pewnie będą jeszcze nie raz przeze mnie odwiedzane. Zachwyciłam się Nepalem i ludźmi, którzy tam mieszkają. W porównaniu z Hindusami, ci ludzie, których spotykałam, są bardziej wyciszeni i spokojni. To chyba wpływ gór. U ludzi gór da się odczuć spokój wewnętrzny. Chodzenie po górach to jest rodzaj wspaniałej medytacji. To jest fascynujące. Po polskich górach też chodzę Byłam w większości naszych gór, przeszłam całe Tatry, również słowackie.

Ulubiony poeta?

Jest ich wielu. W ogóle lubię poezję, ale żeby tak konkretnie powiedzieć i tak od razu - musiałabym się zastanowić. Tuwim, Lechoń, Tagore, Gałczyński. To takie chyba najważniejsze postaci.

Jak tak myślisz o sobie, to jak przede wszystkim - jesteś joginką, poetką, podróżniczką? Która tożsamość jest podstawowa?

Wszystkim jestem. Najpierw jestem joginką, potem jestem poetką, jednocześnie jestem podróżniczką. Jestem kobietą oczywiście. Czasami te kolejności się odwracają. Szczególnie w podróży ;-)

Pamiętam sesję z Tobą. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie Twoja energia i precyzja. Świetnie tłumaczyłaś szczegóły techniczne. Trudno jest chyba połączyć technikę z taką dynamiką.

Można połączyć technikę z dynamiką. To też wynika pewnie z mojego charakteru. Wszystko, co kiedyś robiłam złożyło się na to, jaka jestem. W jodze odpowiada mi ta dynamiczność i precyzja, dokładność, świadomość tego, co robię. A to dlatego żeby odróżnić zwykłą gimnastykę od jogi. Tym różni się joga od innych systemów gimnastycznych, że jest tak świadoma, dokładna, że można ją tak zgłębiać. Można odkrywać ruch w sobie, to w jaki sposób się go odbiera, w jaki sposób się go robi, wszystkie pozycje, asany, które wykonujemy, można robić w świadomy, precyzyjny sposób. To mnie zawsze fascynowało, to zawdzięczam Gabrielli Guibillaro. Ona właśnie taka jest - perfekcyjna w wykonywaniu pozycji. Tak świadomie je obrazuje, tak pięknie potrafi pokazać każdy ruch, poprawić na różnych osobach, na różnych ciałach. To mnie zawsze u niej fascynowało. Ona po części przyczyniła się do tego, że ja jestem taką nauczycielką jogi.
Każdy nauczyciel jest inny, każdy na coś innego zwraca uwagę. Dokładność, precyzja, świadomość i wrażliwość naszego ciała - to jest w jodze bardzo ważne i dzięki temu dzieje się poznawanie, doświadczanie siebie, swojego umysłu, oddechu poprzez ciało, poprzez to, co robię.
Ludzie przeróżnie mnie oceniają. Dynamizm - owszem, ale to wynika z mojego (być może) temperamentu, który udało mi się ogarnąć, ustabilizować. Tak po prostu jest.

Jesteś pierwszą kobietą, która ma dyplom Junior III. Po seniorach jest to najwyższy stopień nauczycielski w jodze Iyengara, w Polsce dostępny tylko dwóm kobietom (drugą jest Kasia Pilorz). Co znaczy dla Ciebie ten dyplom?

Każdy dyplom, który otrzymywałam dawał mi świadomość, że to co robię, robię w miarę dobrze. Oczywiście do końca nie można być o tym przekonanym, ale dyplom znaczy, że rozwijam się, idę do przodu, coś ze sobą robię, pracuję nad sobą. Zdobycie każdego kolejnego dyplomu to rodzaj takiego sprawdzianu dla mnie, moich umiejętności, tego jak uczę ludzi. Dyplom jest po prostu dla mnie. Dodaje mi pewności siebie w tym, co robię, utwierdza.

Ten dyplom daje Ci możliwość prowadzenia kursu nauczycielskiego.

Mogłabym teraz prowadzić kurs nauczycielski, bo spełniam już wymagane warunki. No i myślę... Pewnie się to czymś zakończy. Może taki kurs poprowadzę. Wiem że jest duże zainteresowanie, zapewne niedługo będzie więcej nauczycieli niż uczniów.;-) Ale to dobrze, że jest takie duże zainteresowanie. Pamiętam, że kiedy ja zaczynałam praktykę jogi, potem przygotowywałam się do prowadzenia zajęć, to Gabriella Giubillaro przyjeżdżała do Polski i robiła warsztaty pod kątem uczenia przyszłych nauczycieli. Nie było nas wtedy tak wielu. Nie prowadziłam takich kursów, ale zawsze łatwiej być korygowanym, obserwowanym przez nauczyciela jeżeli nie jest to tak liczna grupa.
Joga powinna też wchodzić do szkół bo to, w jaki sposób praktykuje się jogę doskonale wpływa na dzieci i młodzież. Myślę, żeby kiedyś joga zawitała do szkół, niekoniecznie jako wf, ale coś dodatkowego, dla chętnych. Mam nadzieję, że zawędruje.
Joga jest również potrzebna osobom starszym. Prowadzę zajęcia dla seniorów, na które przychodzą 80-letnie panie. Kiedyś przyjechała córka jednej z uczestniczek, która po zajęciach podeszła do mnie i powiedziała: Wiesz, kiedyś ciągnęłam Mamę za sobą, a teraz nie mogę za nią nadążyć. Pani ma 83 lata….
Piękne. Kiedyś myślałam o tym. Niedaleko mnie jest Dom Starców i myślę o tym, żeby tam pójść i zapytać, czy znaleźli by się chętni, którzy chcieliby jeszcze coś ze sobą zrobić.
Niekoniecznie musi to być taka dynamiczna joga;-))) Chociaż część zajęć jogi wprowadzić. Wielu pozycji nie będą robić, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, aby troszeczkę się porozciągać, pooddychać, poprzebywać razem. Dobrze, że tak się dzieje, że joga tak się w Polsce rozwija bo służy naszemu zdrowiu.

Trzy pozycje, które są Twoimi ulubionymi pozycjami.

Tylko trzy??
Stanie na głowie, skręt - artha matyendrasana - pięknie wygląda, pod względem estetycznym. Artha-Ćandrasana bo jest taka lekka i zrównoważona - jest piękną pozycją.
Największy kłopot, który mam do dziś, sprawia mi pozycja lotosu. Mam problem z kolanami, dbam o nie używając różnych pomocy i tę pozycję robię kiedy nogi są bardzo dobrze rozciągnięte.
Kolana bolą mnie zapewne dlatego, że przez trzy lata tańczyła rock'n'rolla , naskakałam się bardzo. Narty pewnie też się przyczyniły się do tego. Kiedy zaczynałam jogę, bardzo bolały mnie kolana. Myślę, że dzięki praktyce jogi mogę w ogóle dalej jeździć na nartach, chodzić po górach.

Czy masz jakieś autorytety, osoby, które podziwiasz, szanujesz. Wiemy o Gabrielli, ale czy jeszcze jest ktoś?

Oczywiście wzorem jest Iyengar . To jest taki wzór, do którego pewnie dążą wszyscy. To jest Geeta i Prashant Iyengar.Tych autorytetów jest wiele - Faeq Biria, Lois Steinberg. Dwa lata temu byłam na kursie z Ritą Keller. Ta kobieta też mnie zafascynowała swoją osobowością i tym, w jaki sposób prowadziła zajęcia. Jest przeuroczą, uśmiechniętą osobą, w której nie ma ani grama agresji. Sposób, w jaki te zajęcia były prowadzone pokazywały podstawową zasadę jogi - ahimsę- nie krzywdzenie siebie, swego ciała. Podczas sesji była uśmiechnięta, radosna, a także konsekwentna w nauczaniu i egzekwowaniu praktyki. Duże wrażenie na mnie zrobiła.

Jak myślisz, do czego joga Cię doprowadzi w przyszłości? O czym marzysz, co byś chciała?

Sama jestem tego ciekawa;-) Na pewno coś jeszcze we mnie odkryje. Każdy z nas ma wiele zdolności, które tam gdzieś drzemią, są przycupnięte i nie mogą się rozwinąć. Myślę, że joga daje takie bodźce do tego, żeby te nasze zainteresowania, uzdolnienia wychodziły na jaw. Mam taką nadzieję, że joga coś we mnie odkryje, że zaskoczy mnie tak jak z poezją. To odkrycie, które się dokona, dzięki jodze zaskoczy mnie. Chciałabym, żeby to było coś fascynującego, co otworzy mnie na coś jeszcze. Chciałabym jeszcze dużo rzeczy dokonać w artystycznych dziedzinach. Mam wrażenie, że jeszcze w tym kierunku mogłabym wiele zrobić. Może napisać książkę - to za mną chodzi od jakiegoś czasu. Myślę, że te artystyczne zdolności, które posiadam, uwidaczniały się we mnie od dziecka i od czasu do czasu wychodzą. Może na tym polu jeszcze coś odkryję w sobie. Kiedyś malowałam więcej, ponieważ taki kierunek szkoły miałam, pięknie pisałam. Pewnie jak każda dziewczyna, szyłam, robiłam na drutach, na szydełku.

Nie jak każda dziewczyna;-)

No dobrze, nie każda;-) Taka dusza artystyczna we mnie drzemała od małego.

Warsztat, który chcesz prowadzić w Warszawie ma nazwę Rozwijanie wrażliwości w asanach. Opowiedz, o czym będzie ten warsztat.

Tak właśnie zatytułowałam ten warsztat, żeby doszukać się w praktyce jeszcze więcej świadomości, wrażliwości, o której często zapominamy skupiając się na tym, żeby zrobić jakąś trudną pozycję. Powinniśmy pamiętać wykonując asany, jakie głębokie partie naszego ciała poruszają, jaką wrażliwość otwierają w ciele, umyśle.
Wrażliwość jest potrzebna, żeby dostrzec te subtelną pracę w pozycjach, zrozumieć swoje ciała.

No to będzie piękny warsztat. :-)

Mam nadzieję;-)

Dziękuję Małgosiu
Dziękuję

12.03.2007
Wywiad przeprowadziła i zredagowała
Justyna Moćko
justyna@joga-joga.pl

Zamieszczamy kilka wierszy Małgosi, które wybrała dla portalu. Osoby zainteresowane Jej poezją informujemy, że są na stronie internetowej Małgosi www.madej.opole.pl jest ich większy wybór.



Zmieniasz się co dnia, bez swojej wiedzy
Rośniesz, dojrzewasz, dorastasz
Bo ewolucja ma to do siebie
Że Człowiek z człowieka wyrasta
Opole, 20.09.00r.
Zawinęłam się w słońca promienie
Otuliłam w tęczy kolory
Rozrzuciłam maki na sukni
By płonęły ogniem czerwonym

Gdy spojrzałam w lustro jeziora
Zachwyciłam się swoim odbiciem
Nikt nie uszyłby dla mnie lepiej
Tego stroju na całe życie
Rogi,
6.08.01r.

R A J
Za dalekim horyzontem są nieme krainy
Nie usłyszysz w nich jednego słowa
Ludzie duszą rozmawiają ze swymi bliźnimi
Nikt nie słyszy przekleństw i kpiny

Każdy trafi kiedyś w takie miejsce
Gdy już spłaci cały kredyt od Boga
Pozostanie tam niewinny i czysty
Bo otrzyma łaskę w nagrodę

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi