Wincenty Lutosławski - walczący o polskość jogin i filozof
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Wincenty Lutosławski - walczący o polskość jogin i filozof

wtorek, 30 października 2018

Beata Zatońska

"Droga do niepodległości osobistej i narodowej zaczyna się od opanowania żądz, nałogów, samolubstwa i lenistwa obywateli" - napominał w "Rozwoju potęgi woli" filozof i jogin Wincenty Lutosławski.

Gdy pada nazwisko Lutosławski skojarzenie jest jedno - Witold. Wybitny kompozytor, o którym mówi się, że w XX w. wyniósł muzykę polską do najwyższej rangi światowej. O innych członkach rodu Lutosławskich, którzy siedzibę swoją mieli w podlaskim Drozdowie, powszechnie wiadomo mniej, ale wielu z nich było wybitnymi Polakami.

Witold Lutosławski był bratankiem Wincentego Lutosławskiego, człowieka wszechstronnego, chemika, filozofa, poligloty, działacza patriotycznego i społecznego, a także m.in. autora pierwszego polskiego podręcznika do jogi, książki, która wywarła wielki wpływ na wielu ludzi, m.in. na wybitnego twórcę teatru Jerzego Grotowskiego .

91 lat aktywnego życia

Wincenty Lutosławski urodził się w roku 1863, roku wybuchu powstania styczniowego, a zmarł w stalinowskiej Polsce w 1954 r. Przez 91 lat wiele podróżował, osiągnął naukowe sukcesy i stał się bohaterem wielu anegdot, bo - mimo niezłomnego charakteru i żelaznych zasad - miał tzw. ułańską fantazję. W Kazaniu np. gdzie prowadzić miał wykłady z filozofii nie wywiązał się z podjętych zobowiązań, bo nie mógł patrzeć "na kałmuckie mordy studentów".

Z kolei gdy wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim zasłynął z niesubordynacji i samowolnego układania programu. Gdy wyznaczono mu spotkanie ze specjalną komisją, która miała sprawę wyjaśnić, pojawił się na jej zebraniu… nago.

Przyjaźnił się z poetami i artystami, m.in. Tadeuszem Micińskim i Stanisławem Przybyszewskim, którego nawet próbował leczyć z alkoholizmu. Miciński uczynił Lutosławskiego bohaterem słynnej książki "Nietota. Księga tajemna Tatr" z 1910, w której występuje jako baron de Mangro.

Polska mesjaszem narodów

Był jednak Wincenty Lutosławski przede wszystkim filozofem i historykiem, twórcą polskiej filozofii narodowej, nawiązującej do mesjanizmu - czyli uważał Polaków za naród wybrany, który ma misję naprawy świata. Opracował m.in. "Genezis z ducha", filozoficzno- religijny poemat Juliusza Słowackiego.

Wincenty Lutosławski wiele podróżował, wykładał na zagranicznych uniwersytetach. Pracował m.in. w Moskwie, Londynie, Kazaniu, Lozannie, Genewie i Wilnie. Owocem tych podróży była książeczka pt. "Jak tanio podróżować po Europie", jeden z pierwszych chyba tego typu poradników na świecie.

Celem swojego życia uczynił walkę o polską niepodległość. W swojej narodowej filozofii nawiązywał do Platona, którego był wytrawnym znawcą. Uważał, że naród jest "substancjalną wspólnotą ducha". "Odrębność narodowa jest odrębnością duchową, która nie zależy od różnic rasowych lub plemiennych" - napisał w książce "Praca narodowa".

"Ta kobieta będzie moja żoną"

O tym, że zwykle osiągał to, co sobie zamierzył niech świadczy historia jego małżeństwa z hiszpańską poetką Sofią Casanovą. Poznał ją podczas podróży do Hiszpanii. W dedykacji książki, którą dał jej po pierwszym spotkaniu, napisał po polsku "Ta kobieta będzie moją żoną". I dopiął swego. Napisał potem: "Od początku nie wyrażałem najmniejszej wątpliwości, że musi się stać tylko to, co ja sam zechcę".

Sofia urodziła mu cztery córki. Zajmowała się dziećmi, domem, mężem, pisała książki, wiersze, Angażowała się w akcje społeczne i była gorącą orędowniczką sprawy polskiej na świecie. Pisała doskonałe reportaże. W latach 30. XX wieku była kandydatką do literackiego Nobla. Ich małżeństwo trwało 25 lat, potem Lutosławski związał się z Wandą Peszyńską. Sofia Casanova zmarła w Polsce w 1958 r.

Podręcznik życia zdrowego, godziwego i moralnego

Książkę "Rozwój potęgi woli" Lutosławski wydał w 1909 r. Miał już za sobą znaczące sukcesy naukowe. Opublikował już m.in. w 1897 r. pionierską i - jak się okazuje po dziś dzień - fundamentalną pracę o filozofii platońskiej. Opracował metodę, którą nazwał "stylometrią", na podstawie której uszeregował dialogi Platona. Dzięki temu można precyzyjnie prześledzić w czasie rozwój myśli Platońskiej.

"Rozwój potęgi woli" cieszył się wielkim powodzeniem, ukazywały się kolejne wydania. Każde z nich Lutosławski przeglądał i uaktualniał. W przedmowie do trzeciej edycji, z 1923 r. widać wyraźnie, że nie jest już tak entuzjastycznie nastawiony do wszystkiego, co w 1909 r. napisał. Inną drogą zaczęły bowiem podążać jego przemyślenia na temat rozwoju myśli narodowej. "Każdy naród ma drogi odrębne, wiodące ku spełnieniu właściwego, narodowego powołania i drogą polskiego narodu, cieszącego się najintensywniejszą świadomością narodową, nie może być ta sama, którą kroczyli ziomkowie Rabindranatha Tagore i które ich doprowadziła do podziału na kasty i do biernego poddania się najeźdźcom" - tłumaczył w przedmowie do wydania trzeciego. Dalej wywodził, że "Polak rośnie czynem społecznym i narodowym, a w ćwiczeniach psychofizycznych nie szuka własnej spokojności, jak Hindus, lecz sił dla skutecznej służby bliźniemu".

"Za życia poznałem, czym jest śmierć"

Nas najbardziej interesuje wydanie pierwsze, w którym Wincenty Lutosławski opisuje, jak joga, posty i ćwiczenia duchowe pomogły mu wyjść z wszechogarniającego zmęczenia i apatii, które uniemożliwiały mu jakąkolwiek życiową aktywność. Stało się to po dziesięcioletnich, wyczerpujących badaniach nad Platonem. Swój stan opisywał jako następujące po sobie fazy życia i śmierci, "bo stan niemocy wydawał mi się zupełną śmiercią ciała, przy nieprzerwanej czynności umysłowej i duchowej w ogóle". Jak podkreśla, "za życia poznałem, czym jest śmierć".

Nie pomagały wzmocnione praktyki religijne, odnowiona żarliwa wiara katolicka, liczne kuracje w uzdrowiskach w Polsce i za granicą. W 1903 r. w bibliotece przy British Museum szukał literatury, która dotyczyła zwalczania chorób chronicznych. Tak trafił na jogę. "Przekonałem się, że niektóre najnowsze badania zachodniej nauki fizjologicznej potwierdzają dawne tradycje indyjskie" - napisał we wstępie do pierwszego wydania "Rozwoju potęgi woli".

Siła wyobraźni

W 1905 r. rozpoczął Wincenty Lutosławski ćwiczenia oddechowe. Nie od razu doznał ulgi w swoich dolegliwościach, ale pracował nad nową metoda, wytrwale i z zacięciem. Uleczył się z ataków niemocy, a swoje doświadczenia opisał w książce.

Filozof i myśliciel, "oprawił" wywód o ćwiczeniach oddechowych i fizycznych, oraz właściwym sposobie odżywiania się, wykładnią teoretyczną. Co warto podkreślić, napisał m.in. "podstawą ćwiczeń jest wiara w twórczą siłę wyobraźni. Bez takiej wiary trudno by wytrzymać surową dyscyplinę tych ćwiczeń, a ćwiczenia same bez działania wyobraźni byłyby jak ciało bez duszy".

Wstrzemięźliwość ponad wszystko

W 1902 r. założył Eleuterię, towarzystwo, które miało za zadanie walkę z alkoholizmem. Towarzystwo ewoluowało, by zmienić się w organizację Eleusis, która stawiała sobie za cel odrodzenie narodowe i stworzenie nowego Polaka, który stroni od używek, hazardu i rozpusty, i buduje swoja duchowość, by móc lepiej służyć ojczyźnie.

W dniu 40. rocznicy wybuchu powstania styczniowego, czyli 22 stycznia 1903 r. w Krakowie dwanaście osób publicznie złożyło przysięgę, że do końca swoich dni nie będą pić alkoholu, palić tytoniu, grać w gry hazardowe i powstrzymają się od współżycia. Lutosławski został zaborcze władze austriackie ukarany za zorganizowanie tego wydarzenia. Entuzjastów myśli Eleusis zaczęło jednak przybywać. Z ideami tej organizacji identyfikowali się ci, którzy stworzyli polskie harcerstwo.

Po prostu higiena

"Ćwiczenia tym tylko pomogą, co usuną ze swego życia najgorsze źródła słabości ducha i ciała - mianowicie rozpustę, alkohol, tytoń, nadmiar jadła i nadmierny pośpiech w pochłanianiu nadto pożywnych potraw" - podkreślał w "Rozwoju potęgi woli". Jak tłumaczył, sposobem na wejście na drogę "ćwiczeń psychofizycznych jest stopniowe świadome ograniczanie ilości jadła przez doskonałe przeżuwanie każdego kąska tak, żeby się sam w ustach rozpływał".

Wincenty Lutosławski uważał, że dopiero gdy człowiek uwolni się od nałogów, zacznie świadomie jeść i stosować posty, może zacząć ćwiczenia oddechowe. Swoją książkę uważał za pożyteczny, praktyczny podręcznik", który trzeba uważnie przeczytać, a zawarte w nim metody zastosować. Choć, trzeba przyznać, instrukcja wykonywania ćwiczeń fizycznych z "Rozwoju potęgi woli" do najprzejrzystszych nie należy, ale być może jesteśmy już zepsuci przez kulturę obrazkową. Sam jednak Lutosławski wielokrotnie podkreślał, że najlepiej ćwiczyć pod okiem nauczyciela, jeśli się takowego znajdzie.

Wiele z jego rad należałoby wziąć sobie do serca i teraz. Świat byłby piękniejszy i… m.in. przyjemniej by pachniał, bo zalecał Lutosławski dbanie o higienę, czyli codzienne staranne obmywanie ciała i czyszczenie zębów.

Dlaczego należy zaczynać od oddychania? Ponieważ "ze wszystkich procesów fizjologicznych oddychanie najłatwiej może być poddane kierunkowi woli", a "wzmożenie działalności płuc ma wpływ bezpośredni na krążenie i trawienie".

Jeśli oddychanie, to oczywiście hinduska "prana", czyli "materia wyższego rzędu", która odgrywa w nim ważną rolę.

Jedzenie przyprawione głodem

Zalecał Lutosławski wyrzeczenie się mięsa i ryb, bo "nabiał, orzechy, owoce są najodpowiedniejsze dla tych, co chcą rozwinąć wyższe władze duchowe".

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, czyli jeden z grzechów głównych, wyjaławia człowieka z sił duchowych i fizycznych, a także pozbawia radości jedzenie. "Głód jest warunkiem dobrego trawienie, przy częstych posiłkach nigdy tej przyprawy nie mamy. Obciążając ciało zbyteczną strawą zadajemy mu dodatkową pracę. (…) Ciało w ten sposób przeciążone jest mniej dostępne dla prądów prany i mniej uległe woli ducha". Tak więc jogin je świadomie, często pości i pije dużo wody.

"Żyć w atmosferze życzliwości"

"Jogi", jak nazywa potencjalnego czytelnika i swego ucznia Lutosławski, musi być czysty moralnie. O wstrzemięźliwości płciowej już wspominałam. Autor "Rozwoju potęgi woli" podkreśla, że jednym z głównych warunków powodzenia w sztuce oddychania jest: "wstrzemięźliwość od zabijania, zawiści, nienawiści, kłamstwa, oszczerstwa, plotek, kradzieży i od przyjmowania darów, które naszą niezależność krępują".

Dostaje się od Lutosławskiego jego rodakom, bo nie o wszystkich ma dobre zdanie. "Potwarz, lekceważenie bliźnich, bezpodstawna krytyka ich myśli i czynów należą do naszych wad narodowych. Chcąc się podnieść z osłabienia woli, na które cały naród cierpli, trzeba koniecznie żyć w atmosferze życzliwości i dobrej woli, życząc wszystkim dobrze, nikogo nie podejrzewając i nie osądzając".

Wizualizacja

Oddychanie dla samego oddychania? Nie tylko. Poza odżywianiem tlenem tkanek rytmiczne i świadome oddychanie jest narzędziem, które pomaga osiągnąć stan skupienia umysłu i zapanować nad nim.

Wg Lutosławskiego za pomocą rytmu oddychania i odpowiednich mantr "możemy skierować potęgę rytmu ku psychicznym naszym potrzebom i zwalczać wady głęboko zakorzenione za pomocą rytmicznego następstwa wyobrażeń". Wśród przykładów, które przytacza są: wdychanie łagodności, wydychanie gniewu; wydychanie pracowitości, wydychanie lenistwa; wydychanie nadziei, wydychanie pesymizmu.

Wychwala przy tym potęgę tzw. wielkiego oddechu, który polega na "dawnym indyjskim przysłowiu »błogosławieni ci, co umieją przez kości oddychać»".

"Kto zasypia z myślą samolubną…"

Jaki dzień, taki sen. Jogi z ciałem wyćwiczonym, nieprzejedzony i czysty, powinien dobrze spać. Oczywiście jeśli zapewni sobie odpowiednie warunku, czyli chłodny pokój, twarde posłanie, wyprostowaną pozycję i małą liczbę poduszek. A przed zaśnięciem dobrze "myśli skierować ku jednostajnie powtarzanej modlitwie", co przyczynia się do "ogromnych postępów ducha". W innym przypadku, "kto zasypia z myślą samolubną", bywa narażony na koszmary takie, jak np. ten, który stał się udziałem senatora z "Dziadów" Mickiewicza.

Ćwiczenia fizyczne? Po odpowiednim przygotowaniu

Stawanie się "Jogim" to dla Lutosławskiego proces przemyślany i długotrwały. Pora na bardziej skomplikowane ćwiczenia fizyczne przychodzi, gdy nauczymy się rytmicznie oddychać, a ciało "będące w harmonii z jaźnią najłatwiej ulega woli".

Radża joga i mesjanizm

Ten, kto sumiennie przestrzega zasad, opisanych przez Lutosławskiego, i zaczyna panować nad swoim ciałem i duchem, wchodzi na drogę nauki Radża Joga, czyli jogi królewskiej, idealnego połączenia "jaźni ze światem". Wcześniej stać się to nie może, ponieważ "kto bez doskonałej czystości i wstrzemięźliwości fizycznej porywa się na ćwiczenia w Radża Joga, ten naraża się na obłęd a powodzenie mieć nie może".

Wincenty Lutosławski wielokrotnie podkreśla, że proponowane przez niego wielowymiarowe ćwiczenia nie są przejawem skrajnego egoizmu, ponieważ w efekcie podnoszą one morale i prowadzą do wyzwolenia. "A kto sam się wyzwolił, ten ma moc wyzwalania innych i ułatwiania im dróg, prowadzących ku wyzwoleniu" - zdanie to doskonale wpisuje się w walkę Lutosławskiego o wolność Polski i krzewienie poczucia łączności z narodem.

W "Rozwoju potęgi umysłu" wielokrotnie wykłada Lutosławski swoje poglądy. Nawiązuje m.in. do mesjanizmu, którego był wyznawcą i propagatorem. Zaleca też m.in., co najlepiej czytać. "W całej literaturze powszechniej nie ma dzieł tak podnoszących ducha i budzących siły utajone, jak pisma Mickiewicza, Krasińskiego i Słowackiego. Dopóki kto nie zna wszystkich tych dzieł, nie powinien tracić czasu na inne książki" - tłumaczył filozof.

Jak widać, i sama postać Wincentego Lutosławskiego i propagowane przez niego ideały są na wskroś współczesne i warte stałego przypominania.


Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi