Joga to nie joga. Ksiądz Joseph Pereira w rozmowie z Marcinem Żyłą.
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Joga to nie joga. Ksiądz Joseph Pereira w rozmowie z Marcinem Żyłą.

niedziela, 8 września 2013

Marcin Żyła

Ojciec Pereira ponownie w Polsce 24-27 października 2013 ! W czerwcu gościliśmy w Polsce księdza Josepha Pereire na konferencji "Medytacja a uzależnienia" organizowanej przez Światową Wspólnotę Medytacji Chrześcijańskiej (WCMM) Po konferencji Ojciec poprowadził dwudniowe warsztaty jogi. Już wkrótce na portalu relacja z tych warsztatów.

MARCIN ŻYŁA: Będziemy rozmawiać o jodze.

KS. JOSEPH PEREIRA: Kiedy jestem na Zachodzie, staram się nie używać tego słowa.

Dlaczego?

Przez lata nabrało tutaj fałszywego znaczenia. New Age dokonał w tej dziedzinie wielkiego spustoszenia. To przykre, bo w istocie słowo to oznacza coś bardzo ważnego dla naszego dobrostanu. Ale na Zachodzie, zamiast "joga", mówię zwykle - "wschodnie praktyki".

"Wschodnie", czyli nie do zaakceptowania przez chrześcijaństwo?

Musimy przekonywać biskupów, że chrześcijaństwo nie jest religią zachodnią. Jezus był człowiekiem Wschodu. Nie powinniśmy się bać rozumienia Go z innej niż zachodnia perspektywy.

Ale wielu księży katolickich przestrzega przed jogą.

Jeśli nie zadadzą sobie trudu przestudiowania dokumentów Soboru Watykańskiego II na temat innych religii, nigdy nie zrozumieją, w jaki sposób korzysta z jogi Kościół katolicki w Indiach. My, po prostu, potraktowaliśmy te dokumenty poważnie. Przestudiowaliśmy je. I zaczęliśmy poszukiwać źródeł duchowości na Wschodzie.
W Bhagawadgicie jest napisane, że człowiek nie może żyć wyłącznie na poziomie zmysłów. Ani umysłu. Nasze ego, wciśnięte pomiędzy umysł automatyczny - manas, a umysł dyskryminujący - buddhi, nie gwarantuje nam zrozumienia życia w pełni. Jeżeli chcesz poznać sekret życia, musisz osiągnąć tzw. poziom puruszy - tego, kto kontroluje naturę i duszę. A więc zbliżyć się do Boga jako człowiek, jako osoba.
Na Wschodzie wiemy, że człowiek od dawna poszukiwał Boga. Rozpoczął od Absolutu. Potem pisał. Powstały piękne książki, Upaniszady. Następnie pojawił się Chrystus - i okazało się, że Bóg nie jest Absolutem, lecz osobą. Widzimy również, że religie świata poszukiwały Boga. Święty Paweł, gdy przybył do Aten, zobaczył posąg nieznanego boga. Powinniśmy mówić: ten nieznany Bóg to Jezus.
To Jezus jest moim zwierzchnim joginem. Dlaczego? Ponieważ tylko Jezus może stwierdzić: mój Ojciec i ja - to jedno. Joga jest praktyką, która uczy, jak być jednią z Bogiem. Dopiero w latach 60. sama w sobie stała się rodzajem kultu.

Dlaczego zachodnia młodzież zwróciła się w stronę wschodnich praktyk?

Od renesansu Kościół katolicki przestrzegał przed dwiema rzeczami. Ze względu na Lutra: przed czytaniem ksiąg, czym mieli się zajmować tylko księża i mnisi. Nakazywał też dystans do religijności w wymiarze prywatnym, medytacyjnym. Bo praktykując w ten sposób religię, można, powtarzała hierarchia, dostać się w zasięg działania innych sił. Co to oznacza? Że przez całe lata Kościół katolicki trzymał ludzi z dala od dwóch ważnych źródeł kontaktu z Bogiem.Szatan nie oszczędzał nawet papieży, dlaczego miałby oszczędzać joginów? Ale w Indiach katolicy uznali, że aby ocalić ciało - świątynię duszy Boga - należy praktykować jogę.
Co więc zrobiła młodzież? Pojechała do Indii, do aśramów. I było dla niej zaskoczeniem, gdy natknęła się tam na takiego człowieka jak Bede Griffiths, który w Indiach przez 40 lat, naśladując hinduskich mnichów, uczył Ewangelii przez medytację. I uświadamiał ludzi, że medytacja jest głęboko chrześcijańska. W Indiach katolicy uznali, że należy praktykować jogę, aby ocalić ciało - świątynię duszy Boga.

Miał Ksiądz kłopot z przekonaniem do tego innych duchownych?

Zacząłem uczyć jogi w 1968 r., zaraz po Soborze. Podczas jednego ze spotkań z duchowieństwem Bede Griffiths oświadczył wtedy, że jeżeli Kościół w Indiach nie zwróci się w stronę kontemplacji, straci wszelki wpływ na ludzi - podobnie jak stało się to na Zachodzie. To on był tym, który pchnął cały Kościół w Indiach w stronę przekonania, że musi się on dobrze poczuć we własnej, indyjskiej kulturze.Księża urodzeni w Indiach nie mieli problemu ze zrozumieniem tego apelu. Tylko ruchy tzw. odnowy charyzmatycznej zwróciły się w stronę fundamentalizmu. Mówiły o jodze jako dziele szatana.

W Polsce są biskupi i księża, którzy mówią: w czasie medytacji i jogi umysł jest "czysty" i otwarty. A wtedy, twierdzą, może do niego wskoczyć... diabeł.

Szatan nie oszczędzał nawet papieży, dlaczego miałby oszczędzać joginów? Ale przecież wystarczy odpowiedzieć sobie na trzy proste pytania: Czy jestem wypełniony radością życia? Czy jestem wypełniony radością kochania? A radością posługi? Jeśli odpowiedź brzmi "tak", to joga - ani żadna inna wschodnia dyscyplina - nie będzie okazją do objawienia się diabła.

To dlaczego wielu katolików boi się jogi?

Niektórzy boją się praktyk indywidualnych. Ale istnieją przecież także wspólnoty. Choć Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej gromadzi ludzi wszystkich wyznań, na jej spotkaniach punktem odniesienia jest zawsze Jezus. To wspaniały wkład w zrozumienie, jak można praktykować jogę, będąc chrześcijaninem.Chrześcijańscy krytycy jogi ostrzegają, że jest ona narzędziem buddystów. W buddyzmie, mówią, istnieje nurt nihilistyczny, który w ogóle nie wspomina o Bogu. Podoba się to nastawionym materialistycznie ludziom na Zachodzie. Oni chcą tylko czuć się dobrze, miło. Kłopot w tym, że wielu naszych dewocyjnych katolików, którzy uważają tylko i wyłącznie na to, aby nie opuścić żadnej Mszy św., tak naprawdę od nich się nie różni. Im również zależy na miłym w odczuciu chrześcijaństwie. To dwie skrajności. Nie powinniśmy patrzeć na jogę przez pryzmat żadnej z nich.

Czy joga jest techniką, której ostatecznym celem jest zbawienie?

W żadnym stopniu! Była to metodologia, którą dopiero później połączono z koncepcją Boga. Wcześniej Boga tam nie było. Nie jest to żaden rodzaj inicjacji do religii.

I można ją praktykować bez religijnych i ideologicznych założeń?

Tak.

Ale kiedy wejdzie Ksiądz na chybił-trafił do pierwszego ośrodka jogi, to jest spore prawdopodobieństwo, że trafi na jogę z wpływami np. New Age.

Wielu Hindusów przyjeżdżających na Zachód promuje jogę jako religię. Ale joga nigdy nią nie była! Ryszi Patańdźiali, twórca Jogasutry, był matematykiem i gramatykiem. Jogi w jej właściwym nurcie nie należy się bać. Natomiast jeśli bierzemy za dobrą monetę wszystko, co przychodzi z Ameryki w nurcie New Age, stykamy się z pogaństwem. To nie ma nic wspólnego ani z doświadczeniem religijnym, ani z prawdziwą jogą. Jeśli mógłbym o coś zaapelować do Kościoła katolickiego w Polsce, to o to, aby tej cudownej metodologii nie nadawać niewłaściwego znaczenia, rodem z kolorowych magazynów.

Krytycy jednak powtarzają: jako dążenie do samorealizacji joga jest z definicji egoistyczna.

Jest tu kłopot z terminologią. Chrześcijanin praktykujący jogę nie dąży do samorealizacji w hinduskim znaczeniu tego słowa. Ciało jest dla niego świątynią Boga. Gdzie tu samorealizacja? Dla chrześcijanina samorealizacja to "realizacja Boga" w sobie. Joga daje człowiekowi uczucie, że jest kochany - i to jest właśnie samorealizacja. Jeśli wyjdę z założenia, że ktoś mnie kocha, nie wpadnę w uzależnienie od alkoholu, narkotyków, hazardu czy seksu.
Dzięki praktyce jogi przekonuję alkoholików i narkomanów: nie jesteście swoim oddechem, swoimi ustami, swoją chorobą. Nie jesteście też swoim uzależnieniem. Kiedy nauczysz się, jak odnaleźć w sobie samym rodzaj transcendencji, będziesz wolny. Zaczniesz widzieć, że jesteś kochany przez Boga. Boże - mówisz - pozwól mi poznać siebie, abym mógł poznać Ciebie. Pozwólmy tym wspaniałym wschodnim praktykom, aby pomogły nam to zrobić!

Jest jeszcze jeden problem. Podczas gdy chrześcijaństwo koncentruje się na obietnicy zbawienia, joga skupia się na obecności "tu i teraz".

W ten właśnie sposób naśladujemy Jezusa, który przez cały czas był właśnie obecny. To teraźniejszość była Jego całym światem. W bezruchu pozycji jogi oddajemy w pewien sposób Jezusa. On przecież mówił: mój Ojciec i ja to jedność. Modlił się o to, abyśmy i my mogli być jednością - jak On i Ojciec. Powtórzę więc jeszcze raz: Jezus był joginem.
Kiedy wstrzymasz umysł, skupiasz się na słowie. A słowa, które polecamy do medytacji, to "maranatha" i "kyrie eleison". Najbardziej popularną mantrą na świecie była kiedyś mantra Kościoła greckiego, potem znana jako modlitwa pielgrzyma.
Jeśli macie problem z zaśnięciem, jeśli czujecie, że jesteście w depresji - używajcie oddechu. Kiedy wdychacie, powtarzajcie imię Jezusa, kiedy wydychacie - "miej nade mną litość". Od razu spostrzeżecie różnicę. Jest tylko jeden zwierzchni jogin.

To dlaczego w Polsce przed jogą przestrzegają egzorcyści?

Aby mówić o jodze w kontekście egzorcystów, muszę najpierw zapytać każdego katolika, czy słyszał o św. Ignacym Loyoli, który nakazał ludziom zwracać uwagę na dary Ducha Świętego. W przeszłości szatan używał także Kościoła katolickiego. Szatan może użyć każdej dobrej rzeczy po to, aby zamienić ją w złą.Papież Franciszek mówi o tym, że nawet ateiści czynią dobro i mogą być zbawieni. Odnawia nauczanie Soboru. Jestem pewien, że uznaje wartość wschodnich praktyk i drogi doświadczenia wewnętrznego. Modlitwa kontemplacyjna nie dotyczy myśli, lecz uwagi - dochodzenia do "tu i teraz". Dotyczy bycia otwartym na Boga. To prezent od Wschodu. Dlaczego Kościół katolicki miałby go nie przyjmować?

Bo nie jest do niego przekonany?

Dlatego oferuję swoje usługi. Mogę w Polsce uczyć i opowiadać o właściwym rozumieniu wschodnich praktyk - a nawet mogę pokazać te praktyki. Myślę, że to konieczne ze względu na nieporozumienia, które na Zachodzie narosły wokół jogi.

Zostanie Ksiądz naczelnym joginem Polski?

Czemu nie? Jeśli tylko zadzwoni do mnie ktoś z Konferencji Episkopatu Polski, chętnie przygotuję dla waszych biskupów specjalną konferencję. Mój kardynał z pewnością się z tego ucieszy.

Ks. JOSEPH PEREIRA (ur. 1942) ukończył studia z psychologii, filozofii i teologii w Indiach oraz studia terapeutyczne w USA. Jest założycielem i dyrektorem Kripa Foundation. Od 1968 r. praktykuje jogę według metody Iyengara, której elementy stanowią integralną część programu fundacji.

Wywiad ukazał się w Tygodniku Powszechnym 23.07.2013

zdjęcia Wojtek Sarna

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi