O Wandzie Dynowskiej (Umadevi - Bogini Światła) Kazimierz Tokarski. Część II
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

O Wandzie Dynowskiej (Umadevi - Bogini Światła) Kazimierz Tokarski. Część II

sobota, 3 grudnia 2011

Kazimierz Tokarski

Dalajlama mawia, że wiele jej zawdzięcza, nazywając ją swoją polską matką (to dzięki niej przeszedł na wegetarianizm). Wspomina jej wielkie dzieło: sieć sierocińców w Indiach, z których wyszło wiele osób do dzisiaj ważnych dla tybetańskiego życia duchowego. Odkryła podobieństwa między nauką Maharisziego a myślą Krishnamurtiego. Część II opracowania o Wandzie Dynowskiej opisuje okres od wyjazdu do Indii w 1935 r do Jej śmierci w 1971 r. (JM)

Pierwsze lata pobytu w Indiach przynoszą w jej życiu szereg ważnych wydarzeń. Poznaje Mahatmę Gandhiego i zostaje jego bliską współpracowniczką. Często odwiedza jego główną kwaterę w Magawadi-Wardha . Włącza się w działalność na rzecz niepodległości Indii.

W listach wiele pisze o stosunkach społecznych, poznaje warunki życia ludności wiejskiej. Uczestniczy w spotkaniach z różnymi hinduskimi środowiskami, przemawia m.in. na temat miłości ojczyzny i wpajania jej w serca dzieci, uczy słuchaczy dostrzegania wielkości Indii. Stara się uczestniczyć w życiu Hindusów i w tym celu np. podróżuje pociągami trzecią klasą.

W pierwszych latach pobytu w Indiach powstają wiersze "Awiczi", napisany w Magawadi-Wardha w grudniu 1936 r. i "Tęsknota odwieczna do Maharisziego", pisany w Aśramie Tiruwannamalai pod Górą Świętego Płomienia. Związana szczególną duchową więzią z osobą Śri Ramany Maharisziego będzie często wracała pod świętą górę Arunczala; twierdziła, że to Mahariszi w sposób duchowy wpłynął na jej przyjazd do Indii.

W przyszłości w jej korespondencji odnajdziemy odkrywane przez nią podobieństwa między nauką Maharisziego a myślą Krishnamurtiego.

Wnika coraz głębiej w duchowość hinduizmu, poznaje u źródeł jogę i wielu jej wybitnych przedstawicieli. Wiersz "Gdzie jesteś", poświęcony Swamiemu Lakszmana z Iszbar w Himalajach, pisała w Mysore na świętej górze bogini Czamundi .

W Bangalur w lipcu 1937 r. powstaje wiersz "Noc Sziwy" dedykowany Morowi, czyli inżynierowi Maurycemu Frydmanowi. Przybył do Indii wcześniej, otrzymał imię Bharatananda, a teraz wprowadzał Dynowską w wiele spraw ich drugiej ojczyzny, inspirując ją do podjęcia szeregu ważnych przedsięwzięć. Wanda była także przedstawicielką Pen Clubu na Indie.

Tę działalność przerwał wybuch II Wojny światowej. Wanda Dynowska podejmuje próbę powrotu do kraju, dociera jednak tylko do Rumunii. Mahatma Gandhi publikuje w swym czasopiśmie Haridżan listy pożegnalny Dynowskiej z 8 września 1939 r. i swoją odpowiedź. Wracając do Adyaru Wanda odwiedza aśram Śri Aurobindo w Pondichery.

Osobnym rozdziałem jej życiorysu była podjęta spontanicznie praca wśród Polaków, którzy zdołali wyjechać z Armią Andersa ze Związku Sowieckiego i przez Iran dotarli do Indii. Szczególnie związana była z obozem w Valivade i chociaż nie wszyscy ją aprobowali ze względu na światopogląd i indyjskie sari, czyniła co mogła aby mieszkających tam Polaków wprowadzić w świat miejscowej kultury i warunków życia, a także ulżyć ich troskom. Jerzy Krzysztoń pisał: "Przyjaźniła się z Gandhim i starała się zainteresować go naszym losem. (...) Natomiast to my z resztą Hindusów wysypywaliśmy jego prochy do rzeki Pandżagangi" (z listu do autora z 5 kwietnia 1981 r.). Nie bez oporów, ze względu na działalność przeciw panowaniu angielskiemu, zostaje zatrudniona w Konsulacie Polskim w Bombaju.

Rozwija swą działalność we współpracy z wybitnym poetą hinduskim Harisczadra Bhatt , tłumaczem literatury polskiej. W prasie indyjskiej publikuje artykuły informujące indyjskie społeczeństwo o sprawach swej ojczyzny. Organizuje też zespół regionalny, który odbył tourne po południowych Indiach, występując m.in. przed Śri Ramana Mahariszim.

Napływ ludności polskiej do Indii staje się przyczyną otwarcia kolejnego wielkiego rozdziału pracy Wandy Dynowskiej: razem z Maurycym Frydmanem rozpoczynają w 1944 r. wydawanie Biblioteki Polsko-Indyjskiej. Pierwszy tom, oznaczony numerem P-1 nosił tytuł Z pielgrzymką hinduską w głąb Himalajów. Większość ze swych skromnych zarobków w Konsulacie poświęcała wówczas na zakup polskich czcionek. Inicjują również Bibliotekę Indyjsko-Polską, wydając pod numerem A-1 książkę P. Jordana First to Flight, w której zawarty był opis Kampanii wrześniowej 1939 r. i charakterystyka narodu polskiego, który nie wydał ani Quislinga, ani Lavala.

W tej drugiej serii Dynowska publikowała książki w językach angielskim, hindi i tamil, m .in. dokonała wyboru i przekładu na angielski poezji polskiej od Kochanowskiego do współczesności: The Scarlett Muse. Redagowała i współtworzyła zbiorową pracę All for Freedom - The Warsaw Epic (1946).

Biblioteka Polsko-Indyjska rozwijała się przez następne dziesięciolecia w kilku kierunkach tematycznych. Znakomitą większość książek teozoficznych tłumaczyła na zamówienie dra T. Drobnego z USA. Część z uzyskanych tą drogą honorariów przeznacza na wydawanie drogich sercu tomików Krishnamurtiego.

Ale prawdziwe opus magnum pracy literackiej i wydawniczej to kolejne edycje sześciu tomów Antologii Indyjskiej - w tym przypadku korzystała z funduszy Indyjskiego Ministerstwa Oświaty. Polski orientalista Tadeusz Margul nazwał ją "Wielką ambasadorką kultury indyjskiej"

Praca nad tomami Antologii Indyjskiej była ogromna. Studia przeprowadzała głównie we wspaniałej bibliotece Towarzystwa Teozoficznego w Adyarze; egzegezę starych, klasycznych tekstów konsultowała ze znawcami problematyki i tak przy pracy nad tomem VI bardzo jej pomógł Swami Anirwan. Była w jednej osobie tłumaczem, korektorem, musiała zdobywać papier i fundusze, walczyć z nieuczciwymi kierownikami drukarń.
Przeważnie sama pakowała książki, adresowała i wysyłała po kilka egzemplarzy do indywidualnych odbiorców w Polsce i innych krajach.
Koszty przesyłek były nieraz więcej niż uciążliwe. Nie wszystkie paczki docierały do adresatów. Wydanie i rozesłanie kilkudziesięciu tomów Biblioteki było gigantycznym przedsięwzięciem! Nigdy nie była pewna, czy wystarczy pieniędzy na dokończenie druku, oprawę i wysyłkę jakiejś pozycji, o pieniądze musiała niekiedy niemal żebrać. Niekiedy trochę zarabiała drukując książki nie związane z jej seriami.
Do książek ukochanych należał pierwszy tom Antologii, Sanskryt, a także Jezus Gibrana. Dla czytelników Wstępu do wydania Bhagawadgity w Bibliotece Narodowej nr 224, gdzie jest mowa o tym, że Dynowska tekst ten tłumaczyła najpewniej z angielskiego, interesujący może być fragment listu do Stefanii Krasowskiej z 30 października 1955 r.: "miałam list od poety, który strzelił grubego byka w rozmowie z prof. Słuszkiewiczem mówiąc, że Gita była tłumaczona nie z sanskrytu, a z angielskiego. Skąd to wytrzasnął to nie wiem".

Dopiero ok. 1969 r. większość spraw wydawniczych przekazała Frydmanowi. W jednym z listów do Krasowskiej pisała: "Ów pomost, który buduję książkami między duszą Indii i Polski (...) jest dla dalekiej przyszłości. Co wart i jakie ma znaczenie nie wiem (...) Dowiem się o tym w chwili śmierci bo się wówczas w jednym błysku widzi istotną prawdę swego życia, Dharmę swą i posłannictwo".
Wielki dar Wandy Dynowskiej-Umadevi dla Polski, Biblioteka Polsko-Indyjska, ciągle czeka na fachowe opracowanie.

Jej związek duchowy i spotkania z Jiddu Krishnamurtim trwały od roku 1920. Pewna przerwa nastąpiła w latach wojny, kiedy, jak pisała ok. 1953 do Zofii Wilczyńskiej: "duszę miałam tak pełną polskiej tragedii, rozszarpania waszego i innych zbiorowości, że na nic innego nie było miejsca zwłaszcza, że cała nauka Krishnamurtiego jest ponadnarodowa". Wraca do tej nauki po 1948 r. W liście pisanym w Górach Nilgirii stwierdza: "Dziś nie wolno - przystanąć - dziś Krdżi trudzi się o człowieka, o - zbawienie - ludzkości, o Prawdę, a ja Jemu - oddałam - siebie na ten wielki eksperyment budzenia nowej, wyższej świadomości w Człowieku. Jedno serce jest żywą cząstką całości. Takich mu trzeba w których by się przemieniło do dna i wychyliło w nowy wymiar życia".

Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych Dynowska zrywa wszystkie formalne związki z organizacjami, do których wcześniej należała, m.in. z Towarzystwem Teozoficznym - choć jeszcze przez dłuższy czas mieszkała w jego siedzibie w Adyarze. Kiedy w 1960 r. wróci do Madrasu po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce, zobaczy niespodziewanie Krishnamurtiego w postawie medytacyjnej w adyarskim Parku Pamięci. Główna Kwatera Towarzystwa Teozoficznego była dla nich obojga do końca otwarta.

W licznych listach do przyjaciół stara się wyjaśnić, jak zrozumieć Krishnamurtiego: "Jeśli się nie rozumie - co jest zwykłe na Zachodzie - że umysł, myśl, jest przeszkodą w szukaniu nieuwarunkowanej Prawdy - to trudno będzie odczuć Krji. Ale każdy kto ma trochę filozoficznego wykształcenia wie, że my przy obecnych środkach poznawczych, tj. myśli i zmysłach obracamy się tylko wśród własnym umysłem tworzonych obrazów o rzeczach, a nie dotykamy rzeczy samej w sobie. Dlatego to nazywanie i określanie Celu, Prawdy, Boga - będzie znowu tylko obrazem własnej myśli, a więc uwarunkowanym i względnym. Ludzie modlą się do Boga stworzonego własną koncepcją, a gdy nagle porwie ich zachwyt wobec Przyrody - lub miłość do drugiego człowieka, nie przypuszczają, że właśnie wtedy stają twarzą w twarz z Bogiem, z Tym, co w żadne idee ani koncepcje nie da się zamknąć, a jest wciąż wszędzie wokół nas i w nas.
Cała tzw. nauka Krji a raczej prowadzenie słuchacza zmierza do wyrwania go z mentalu , a wskazania mu jaką klatką jest ów mental, a jakim bezmiarem i szczęściem jest życie poza nim. (...) Niech każdy przyjmie (z nauk Krji) to co doń przemawia, choćby to było parę zdań, i z nim eksperymentuje". Proszona, aby coś więcej powiedzieć o Krishnamurtim, pisała: "To bardzo trudno, bo nieuchwytne. Kiedyś, gdy byłam jeszcze dość odeń daleko powiedział mi Frydman, który go o wiele bliżej znał:Jest trzech Krdżi , jeden to ‘prywatny człowiek’, delikatny, nieśmiały, niezmiernie wrażliwy, zwłaszcza na piękno, na życie, na ludzi, współczujący, miękki.
Drugi to nauczyciel, filozof, myśliciel, psycholog o nieubłaganej przenikliwości: surowy, ścisły, nieraz jak Skarga ‘karcący’, obnażający kłamstwo, fałsz, pozór i nicość ludzką; ukazujący temu, kto o to prosi, jego prawdziwe oblicze, obnażone z psychicznych fatałaszków, nagie...
Jest niezrównany w zmuszaniu ludzi do patrzenia trzeźwo, jasno, w prawdziwe. Czasem, czasem, bardzo rzadko, gdy go ktoś poważnie zapyta o Miłość, zmienia się, cichnie, zapada jakby w głąb, cała twarz staje się Ciszą, i gdy powie powoli parę słów, to się coś zaczyna DZIAĆ. I w takie chwile jawi się na sekundę ktoś jeszcze od niego większy - Wielki Nauczycie, z którym on się niepodzielnie jednoczy. Są to chwile istotnych objawień. Miłość żywa staje przed nami i unosi w swój niewymierny świat. On sam także się zmienia, że trudno uwierzyć; głos ma cichy, jakby z wielkiej oddali. Dzieje się Misterium. To chwile niezmiernie rzadkie, może pamiętam trzy czy cztery, nie więcej, są krótkie, ale siła ich może trwać długo"

Korespondencja Dynowskiej z lat 1949-1964 zawiera wiele wzmianek o Krishnamurtim . Pisała o własnych mistycznych przeżyciach, o swoim rozumieniu jego nauczania i o tym, jak go czytać: "Powiedz panu S. niech czyta książki Krdżi bez myślenia i analizy - wprost jak szumu drzew słucha lub plusku fal albo muzyki i niech przekona się jak to działa. Intelekt trzeba wyrzucić za drzwi!".

Wanda Dynowska po II Wojnie światowej odwiedziła Polskę dwukrotnie: w 1960 i 1969 r. W jej obszernej korespondencji wiele jest wyrazów tęsknoty za krajem i żywego zainteresowania sprawami Polaków. Zarówno pierwsza, jak i druga wizyta trwały po kilka miesięcy, wygłosiła w ich trakcie dziesiątki odczytów i odbyła setki spotkań. Mówiła m.in. o Gandhim, Krishnamurtim i Śri Ramana Mahariszim. Spotkała się z życzliwym przyjęciem i dużym zainteresowaniem.

W czasie drugiego pobytu w rozmowach z Umadevi przewijała się problematyka tybetańska, a także zagadnienie "Trójkątów", ruchu zapoczątkowanego przez Alicję Bailey, w który była głęboko zaangażowana przyjaciółka Dynowskiej, Helena Potulicka. Wiele czasu spędzała w Krakowie i w Zakopanem, medytowała w Katedrze Wawelskiej.

W sierpniu 1960 r. przyjął Dynowską na audiencji Biskup Karol Wojtyła, któremu ofiarowała wydane przez siebie tomy Antologii Indyjskiej. Ponowna audiencja miała miejsce w listopadzie 1969 r. Specjalnie odkładała termin wyjazdu z Krakowa, aby spotkać powracającego z podróży zagranicznej Kardynała Wojtyłę. Przedstawiła mu rozpaczliwe położenie narodu tybetańskiego. Kardynał wyraził swe głębokie współczucie i obiecał odprawić mszę w intencji pomordowanych i żyjących Tybetańczyków.

Pamiętam jej słowa skierowane do mnie wówczas w listopadzie 1969 r.: "Kardynał Wojtyła będzie pierwszym słowiańskim papieżem". Po wyjeździe z Polski wielokrotnie wspominała w listach o głębokim wewnętrznym kontakcie z Księdzem Kardynałem i o godzinach przeżytych w Katedrze na Wawelu prosząc o pamięć i modlitwę specjalnie w tym sanktuarium.

W 1960 r. Dynowska rozpoczyna ostatni i bardzo znaczący rozdział życia: postanawia pracować wśród dzieci tybetańskich, które w czasie inwazji chińskiej i przeprawy przez Himalaje utraciły rodziców. Wyjeżdża na północ Indii i już 27 grudnia 1960 r. z himalajskiej miejscowości Upper Dharamsala pisze, jak się jej serce wyrywa do tych dzieci: "ludzie w sześćdziesiątym roku życia idą na emeryturę, a ja w siedemdziesiątym trzecim zacznę nową dziedzinę pracy". Tę pierwszą zimę zdołała przetrwać w bardzo prymitywnych, wręcz surowych warunkach w górach, następną spędza w Adyarze, a później w osadzie tybetańskiej Bylakuppe koło Mysore. Do Upper Dharamsala, siedziby Dalaj Lamy i dużego skupiska Tybetańczyków, dojeżdżała wiosną, aby pracować tam do późnej jesieni.

Co robi? Można śmiało powiedzieć, że w ciągu tego "tybetańskiego dziesięciolecia" - wszystko! Opatruje i karmi, szyje sukienki i wyprawki do szkół, uczy różnych przedmiotów, przede wszystkim języka angielskiego. Znajduje szkoły i miejsca w internatach dla młodzieży w różnych ośrodkach Indii i poza ich granicami; dla znacznej grupy zdobywa stypendia, m.in. szwajcarskie. Pozostaje w stałym kontakcie z Dalaj Lamą i jego otoczeniem.

Z biegiem lat coraz więcej czasu i serdecznego wysiłku poświęca kulturze i oświacie tybetańskiej. Pomimo tak wielu obowiązków nie zaniedbuje pracy wydawniczej.
W Bibliotece Polsko-Indyjskiej ukazują się tomiki Krishnamurtiego, ale tematyka się zmienia.
W 1962 r. ukazuje się Nauka Buddy Paula Carusa. Książka ta była podstawą do nauczania religii w opowiadaniach, kiedy młodzi Tybetańczycy przebywający w Madrasie (porą zimową) w każdy wolny dzień przychodzili do adyarskiego mieszkania - jak ją nazywali - Babci Moli.
W 1965 r. ukazuje się Buddyzm mahajana, a w 1967 uroczy tomik Wianuszek drogocenny o Dharmie Buddy wśród Ptaków - Ludowa Pieśń Tybetańska. Z pewnym mnichem tybetańskim pracowała nad książką o mahajanie.
Opracowała referat o symbolicznym, religijnym tańcu Tybetu, który został przedstawiony na Zjeździe Orientalistów w New Delhi w 1964 r. W liście z 15 lutego 1969 r. do Maurycego Frydmana pisze, że postawiła sobie trzy zadania: zapoczątkować metodę Montessori w ochronkach i to już wykonała; założyć tybetańską szkółkę i to już prawie gotowe; a wreszcie uruchomić dwuletni kurs dla nauczycieli tybetańskich , o tę ostatnią sprawę walczyła przez długi czas.
W liście z 25 marca 1970 zaś: "Wiem, że jestem tu delegowana by pomóc im utrzymać, zachować (a może i rozwinąć) swoją kulturę, odrębność, swoistość, a to jest życiem Umy [Umadevi]. Dowodów na to mam parę".
Wreszcie 14 października 1970 r. informuje Frydmana o tym, że opuściła Dharamsalę na stałe, gdyż zdrowie nie pozwala jej żyć na tej wysokości - pozostanie więc w Bylakuppe . I dalej: "Mam dużą pociechę z mej młodzieży już uniwersyteckiej. Chłopcy jak młode dębczaki, a zdolni i inteligentni (...) Sama już nie pracuję tylko czuwam i utrzymuję kontakt. Szkoły są w Mysore więc nie trudno".

W 1970 r. zdrowie Dynowskiej załamało się; 18 sierpnia tego roku pisała do Frydmana: "Pies wytrzymał podróż z Upper Dharamsala do New Delhi ale jest na wpół przytomny". Dopytuje się o warunki przyjęcia do pewnego kolegium dla Tybetańczyków i przedstawia wręcz rozpaczliwe wyniki własnych badań lekarskich. Swój zły stan zdrowia łączy z przeżyciami psychicznymi: "Sytuacja Tybetańczyków i nie możność poradzenia jest osobistą tragedią, co gdzieś jest ukryte - i otwarła się otchłań".

Jesienią 1970 r. przeniosła się do rzymsko-katolickiego klasztoru w Mysore, gdzie mieszkały i uczyły się jej podopieczne, dziewczęta tybetańskie. Zaprzyjaźniona z nią przeorysza, Siostra Barbara, serdecznie zajęła się chorą, w czym pomagały jej dwie tybetańskie uczennice i pielęgniarka Zofia Pawlik. Odwiedzali i wspierali ją lamowie. Dzięki katolickiemu arcybiskupowi Mysore nawiązał z nią kontakt ks. Marian Batogowski. Długie były rodaków rozmowy, czytali wiersze Konopnickiej, dyskutowali, ksiądz przyniósł jej okruchy polskiego chleba (wg "Diariusza" ks. Batogowskiego i relacji ustnej spisanej przez autora).

Gdy nastąpiło znaczne pogorszenie, Wanda Dynowska odmówiła przyjmowania leków. 20 marca 1971 r. przyjęła Sakramenty św., odprawiła wspólnie z ks. Batogowskim medytację i krótko przed północą umarła. Zgodnie z jej ostatnią wolą i za zgodą arcybiskupa Mysore tej samej nocy jej zwłoki Tybetańczycy zabrali do Bylakuppe , gdzie następnego dnia lamowie, przy współudziale tamtejszej społeczności, dokonali obrzędów pogrzebowych. Pamięć Wandy Dynowskiej uczczono bardzo znaczącym gestem, budując w pobliżu Bylakuppe stuppę Tenzin Chodon (takie nosiła tybetańskie imię).

Wydano też drukiem krótkie wspomnienie z jej podobizną: Ku pamięci Umadevi, z podtytułem: Broszura wydana ku wiecznej i serdecznej pamięci o Umadevi została przygotowana i wydana przez jej chłopców i dziewczęta z Tybetu oraz wydrukowana przy łaskawej pomocy przyjaciół Umadevi z Madrasu. Ks. Marian Batogowski żegnając się z młodzieżą tybetańską powiedział: "jej życie i praca były pięknym mostem między Zachodem a Wschodem, mostem, po którym nie szły czołgi ale zwyczajna ludzka dobroć i miłość".

BIBLIOGRAFIE I RECENZJE PRAC WANDY DYNOWSKIEJ-UMADEVI
1. F. Michalski, Przegląd Orientalistyczny - Recenzje nr 4, 1959, s. 423-425.
2. F. Michalski, " Znak"-Zdarzenia-Książki-Ludzie nr 6, 1960, s. 862-864.
3. K. Drygas, Przegląd Humanistyczny nr 1, 1963, s. 174-175.
4. T. Gerlach, Przegląd Orientalistyczny nr 4, 1971, s. 433-434.
5. Rocznik Literacki 1971, s. 628-629.
6. J. Czachowska, Słownik współczesnych pisarzy polskich, Warszawa 1977, t. I, s. 229-232. PRACE O WANDZIE DYNOWSKIEJ
1. L. Porębski, "Indie Polsce", Współczesność 1-15 listopada 1958.
2. S. Garztecki, "Wanda Dynowska - polska literatka w Indii" (rozmowa z Dynowską), 7 Dni 16 października 1960.
3. T. Pobożniak, "Gandhi a Polska", Przegląd Orientalistyczny nr 4, 1969.
4. A. Boniecki, "Gandhi, aszramy i Tybetańczycy" (wywiad z Dynowską), Tygodnik Powszechny 26 października 1969.
5. A. Boniecki, "Wanda Dynowska-Umadevi", Tygodnik Powszechny 9 maja 1971.
6. I. Hradyska, "Hinduska ze słowiańską twarzą", Wiadomości nr 1326, 29 August 1971.
7. H. Potulicka, "Paradoks czy synteza", Wiadomości nr 1326, 29 August 1971.
8. A. Zaczyński, "Umadevi", Za i Przeciw 26 marca 1972.
9. A. Zaczyński, "Wanda Dynowska zapomniana", Kierunki 23 czerwca 1974.
10. P. Czapliński, "Wanda Dynowska-Umadevi", Zeszyty Studenckiego Koła Orientalistycznego w Lublinie nr 3, lipiec 1981.
11. Z. Pawlik, "Tande - znaczy tata. Wspomnienie o księdzu Marianie Batogowskim ", Papieskie Intencje Misyjne nr 3, 1982, s. 12-13.
12. S. Tokarski, Orient i kontrkultury, Warszawa 1984.

Kazimierz Tokarski.

Tekst powstał w 1988 r. Miał trafić do poświęconego nauczaniu Krishnamurtiego zeszytu dwumiesięcznika Colloquia Communia. Czasopismo nie przetrwało. Całość tekstu dostępna jest na stronie http://jkrishnamurti.republika.pl/rozne.dynowska.bio.htm

Ja dokonałam nieznacznych skrótów. Dziękuję panu Stanisławowi Tokarskiemu za zgodę na publikację tekstu. (JM)

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi