Moja droga przez jogę, medytację chrześcijańską i Kripę. Ksiądz Joseph Pereira
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Moja droga przez jogę, medytację chrześcijańską i Kripę. Ksiądz Joseph Pereira

sobota, 11 maja 2013

Joseph Pereira

Poniższy tekst ojca Joe jest zbiorem jego wypowiedzi z książki "Christian Meditation and Pristly Ministry" (Wydawnictwo Medio Media, 1999 r.), z filmu "Kripa" i artykułu w periodyku "India Today" pt. "Yoga and Christianity".

Poszukiwanie mojej modlitwy

Z ostałem ordynowany 21 września w 1967 r. i objąłem funkcję duszpasterską w czerwcu 1968 r. Jako duszpasterz jednej z największych parafii w Bombaju w Indiach byłem zaangażowany w różnorakie dziedziny życia tamtejszej wspólnoty. Pamiętam, jak już pierwszego dnia mojej pracy musiałem poprowadzić uroczystości pogrzebowe i śpieszyć z pomocą w sprawie trzech nagłych telefonów od chorych - jeden około północy w odległych slumsach miasta.
Jako młody i pełen entuzjazmu kapłan przyjąłem za swoje motto "być dostępnym na każde zawołanie". Nie potrafiłem odmówić prośbom parafian, które zaczęły się mnożyć z czasem, w miarę jak pozostali księża wraz z wiekiem stawali się coraz mniej mobilni. Efektem tego było moje całkowite wycieńczenie fizyczne, tak że często byłem zbyt zmęczony, aby się modlić i odmawiać brewiarz. Z poczuciem winy klepałem modlitwy brewiarzowe jak najszybciej i jednym tchem, a gdy było już po wszystkim, czułem, że stanowiło to bardziej wypełnienie przepisanego obowiązku niż prawdziwą modlitwę.
W 1971 r. przechodziłem ciężki kryzys duchowy, nie tylko mego kapłaństwa, ale całej wiary. Wyszedłem z niego dzięki dwóm osobom: pierwszą był mój ówczesny duchowy przewodnik, ojciec Anthony de Mello SJ (1) drugą Matka Teresa z Kalkuty (2) Opowiedziałem Tony’emu o moich zmaganiach z modlitwą. Zapytał mnie, ile czasu dziennie spędzam na modlitwie. Odpowiedziałem, że zazwyczaj zalecane pół godziny. "za mało" - stwierdził.
Zapytałem więc: "Jak długo powinienem się modlić?" Odrzekł: "Dwie godziny dziennie". Wykrzyknąłem ze zdziwieniem: "Tony, czy ty wiesz, ile ja mam pracy w parafii?!".
Na co on odpowiedział: "Jeżeli tak, Joe, wobec tego w te dni, w które jesteś szczególnie zajęty, módl się dwie i pół godziny". Taka była jego rada, której wagi jeszcze wtedy nie zrozumiałem.

Zaś Matka Teresa powiedziała mi prorocze słowa: "Nie rzucaj kapłaństwa, zostań, Jezus Cię potrzebuje. Może będzie to trwało długo, może nawet 10 lat". Nie wiem, skąd Matka wzięła te 10 lat. Ale właśnie 10 lat później założyłem "Kripę", jako moje "powołanie w powołaniu" (wyrażenie użyte przez matkę Teresę dotyczące założenia zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości - przyp. tłum)

Z czasem, praktykując jogę, wyzbywałem się różnych trapiących mnie dolegliwości fizycznych i stopniowo zaczęły wzrastać we mnie zamiłowanie do spokoju, bezruchu i głód modlitwy. Udawało mi się jakoś działać więcej i szybciej. Jednakże wciąż nie pozbyłem się syndromu "bycia ciałem w nieustającym pośpiechu". Był to czas wzrostu popularności wschodnich dyscyplin duchowych.

Interesowałem się różnymi metodami koncentracji - medytacją vipassana, japońskim reiki, uzdrawianiem praną i sadhaną - ale nic nie miało na mnie tak dobrego wpływu jak joga Iyengara. Jednakże ciągle szukałem czegoś, czego brakowało w moim doświadczeniu prawdziwej modlitwy...
Był to również czas, kiedy charyzmatyczny Ruch Odnowy w Duchu Świętym przeszedł jak burza przez kościoły w Bombaju. Jako parafialny ksiądz zostałem oczywiście weń zaangażowany, ale efekt tego nie trwał zbyt długo. Poza tym pojawiły się żądania wyznawców bardziej dbających o "czystość" idei Ruchu, abym zaprzestał praktyki jogi. Próbowałem wyjaśniać i wskazywać, najlepiej jak tylko potrafiłem, na dobre, a nawet święte elementy w mojej praktyce. Pamiętam, że nawet oświadczyłem, iż dla mnie Jezus był Najwyższym Joginem, odkąd mógł powiedzieć o sobie: Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10,30). I chociaż upłynęło dużo czasu, to do dzisiaj część zwolenników Ruchu odnosi się do mnie z pewną dozą podejrzliwości.
Głębokim niezaspokojonym pragnieniem mojej duszy pozostawało dojście do tego momentu w modlitwie, w którym ustaje paplanina umysłu, tak jak tego doświadczałem na poziomie psychologicznym podczas ćwiczeń jogi. Dopiero spotkanie na mojej drodze ojca Laurence’a Freemana OSB (3) sprawiło, że wszystkie moje ścieżki i poszukiwania znalazły wreszcie ostateczny kierunek. Jego nauczanie i wyjaśnienie spuścizny ojca Johna Maina OSB (4) zebrały w jedną całość wszystko to, czego dotąd szukały moje serce i umysł.

Moja praktyka jogi Iyengara nie była już przeszkodą, ale stała się wręcz drogą dojścia do "Chrystusowego Teraz". I tak stała się ona dla mnie przygotowaniem ciała, umysłu i ducha na całkowite oddanie się do dyspozycji Boga, owej postawy Maryi - bycia do końca otwartym na Jego obecność we mnie.

Joga i chrześcijaństwo

Chociaż II Sobór Watykański otworzył w Kościele katolickim nowe możliwości i horyzonty dla świadków Jezusa, to jednak studia i praktyka integracji głęboko duchowej tradycji hinduistycznej ograniczyła się do kilku chwalebnych przypadków takich jak aśramy ojca Bede Griffithsa OSB (5) w Shantivanam i ks. Amalorpavadassa (6) w Anjali koło Mysore.

Słuszne poniekąd słowa przestrogi Watykanu przed bezkrytycznym przyjmowaniem przez chrześcijan różnych praktyk wschodniej duchowości, stały się niestety oliwą dolaną do ognia dla tych, którzy potępili jogę od początku do końca i przez to na długo "wylali dziecko wraz z kąpielą".
Sytuacja ta jednak zaczyna powoli zmieniać się na lepsze, w miarę jak coraz częściej słychać w Kościele głosy o niedostatkach zachodniej duchowości. Korzystała ona przez wieki za bardzo z funkcji lewej półkuli mózgu. Myślenie, myślenie, myślenie - to była podstawa zachodnich ćwiczeń duchowych. Kościół prawosławny ustrzegł się tej pułapki, pozostając w większym stopniu na innej drodze, korzystającej z potencjału prawej półkuli mózgu. Nawet bardzo efektywny ruch AA, który powstał na zachodzie, opiera się w dużej mierze na "myśleniu". My w Indiach, w naszej terapii alkoholików i osób uzależnionych, powtarzamy im: WYCISZCIE SIĘ! Dzięki temu poznacie Boga!

Bo czyż sam Jahwe nie powiedział do Izraelitów: Co mi po mnóstwie waszych ofiar? - mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów mi obrzydła (Iz 1, 11). Także Jezus przestrzegał: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie (Mt 6, 7). Oto, co Boga urzeka i czyni "bezbronnym": Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym (Ps 51, 19).

Mottem mojej praktyki jogi jest: "Łaska realizuje się w ciele", więc nauczam, jak połączyć chrześcijańską wiarę z hinduską mądrością uwzględniania roli ciała na drodze duchowego wzrostu. Tak pojęta praktyka jogi pomaga mi złożyć przed Bogiem całego siebie - ciało, umysł i ducha. Człowiek jest stworzeniem psychosomatycznym i joga podkreśla w nim ten wymiar, lecząc na tym poziomie wiele dolegliwości, tak ciała jak i psyche. A przecież w zdrowym ciele zdrowy duch. Jest też w nas wymiar psychiczno-duchowy, ale nie możemy się modlić inaczej, jak używając ciała i oddechu. Moje nauczanie jogi koncentruje się właśnie na uświadomieniu i wykorzystaniu tych dwóch wymiarów naszej ludzkiej kondycji w Medytacji Chrześcijańskiej.
W krótkiej przedmowie do mojej książeczki "Joga w praktyce Medytacji Chrześcijańskiej" arcybiskup Bombaju, kardynał Oswald Gracias napisał: "Mam głęboką nadzieję, że dzięki tej książce wielu ludzi doświadczy prawdziwej radości bycia uczniem naszego Pana".I to jest dokładnie to, co stawiam sobie za cel mej pracy jako nauczyciel jogi.

Kripa

W naszym modelu leczenia osób uzależnionych od środków chemicznych i zakażonych wirusem HIV zastosowałem w "Fundacji Kripa" (w sanskrycie: łaska) Medytację Chrześcijańską i elementy jogi Iyengara. Model ten jest mieszanką Wschodu i zachodu. Zachód dał nam technikę transformacji, program 12 kroków. W tym programie nie mówi się o religii, ale o duchowości. Indie od wieków są krajem o bogatej duchowości, połączyliśmy więc elementy życia duchowego z ciałem, widząc w ciele świątynię, mieszkanie Boga. Pokochać swoje ciało, to pierwszy krok w stronę życia. W ten sposób cały człowiek, duch i ciało, wracają do życia.

Uroczystości otwarcia Kripy w 1981 roku

Udało się nam stworzyć dla osób uzależnionych strukturę psychoduchową i psychospołeczną, a dzięki mojemu zaangażowaniu w jogę Iyengara - psychosomatyczną. To są cegiełki wierności sobie na każdy poszczególny dzień. A potem - na dzień następny. Czuję, że wchodzimy w fazę, i to wielką falą, przyczyniania się do zmiany stylu życia. Marzy mi się wielka rodzina przyjaciół "Kripy", na całym świecie, która nie tylko będzie zapobiegać popadaniu ludzi w niszczące uzależnienia, w zachowania prowadzące do HIV/AIDS, ale przede wszystkim złączy ludzi wokół wartości duchowych i wokół rodziny. Posiadamy 36 placówek w 9 stanach Indii, w obrębie 11 archidiecezji. Od 10 lat mamy grupę medytujących osób świeckich, spotykających się co tydzień.
Grupa znacznie urosła, średnio uczestniczy w niej około 60 osób. Przewidujemy więc uformowanie jeszcze kilku grup Medytacji Chrześcijańskiej w Archidiecezji Bombajskiej, a w przyszłości planujemy otworzyć tutaj Centrum Medytacji. Mówiąc o Medytacji Chrześcijańskiej czuję się w niej całkowicie jak "w domu" i jestem w niej utwierdzony jako w mojej modlitwie. Jestem przekonany, że dzięki niej udaje mi się zdziałać więcej, sprawniej i z mniejszym wysiłkiem. Jest to dla mnie doświadczenie realizacji ewangelicznej prawdy:
Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. (Mt 6, 33)

Ojciec Joe

Redakcja i tłumaczenie Andrzej Ziółkowski

Ojciec Joseph Pereirajest rzymskokatolickim księdzem z archidiecezji bombajskiej w Indiach, ordynowanym w 1967. Będąc księdzem w parafii Góry Karmel w Bandra, zainspirowany przez Matkę Teresę założył w roku 1981 fundację "Kripa", zajmującą się leczeniem osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków oraz zakażonych wirusem HIV.
Od 1968 praktykuje jogę wg. B.K.S.Iyengara, której elementy stanowią integralną część programu Kripa Kierując się zasadą, że "Łaska realizuje się w ciele" w szczególny sposób łączy on chrześcijańską wiarę z hinduską mądrością uwzględniania roli ciała na drodze duchowego wzrostu. Włączył Medytację Chrześcijańską w model leczenia osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków oraz zakażonych wirusem HIV.
W 2009 roku rząd Indii przyznał mu Padma Shri Award, najwyższe odznaczenie za zasługi dla narodu hinduskiego.

1) Anthony de Mello SJ (1931-1987) - hinduski jezuita, psychoterapeuta, mistyk i przewodnik duchowy. Przez siebie samego nazywany często "chrześcijaninem Wschodu", zaś przez przyjaciół "mistrzem modlitwy". Największy rozgłos zdobył dzięki książkom i konferencjom z dziedziny duchowości, w których łączył tradycyjną mistykę europejską z myślą Dalekiego Wschodu, nierzadko wchodząc również w obszar psychologii. De Mello był przy tym pewnym kontynuatorem stopni doskonałości według św. Jana od Krzyża, nie tylko odnośnie wyzbycia się przywiązań do spraw ziemskich, ale również w głoszeniu potrzeby śmierci "starego człowieka" i "narodzin nowego". Jednocześnie, często opierając się na tekście Ewangelii oraz lekturze mistyków chrześcijańskich, swoje przesłanie formułował na podstawie "czterech szlachetnych prawd" buddyzmu. Jedna z jego głównych maksym brzmiała: "Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać".

2) Agnes Gonxha Bojaxhiu - Bł. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997) - katolicka siostra zakonna, prowadząca w Indiach działalność humanitarną. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla. Od 2003 r. błogosławiona. W 1946 r. udała się do Darjeeling na rekolekcje z Kalkuty. W czasie długiej podróży miała usłyszeć wezwanie od Boga, "powołanie w powołaniu", jak to sama określiła, ażeby opuścić zgromadzenie loretanek i poświęcić się pracy dla ubogich, żyjąc wśród nich. Przywdziała charakterystyczne białe sari z niebieskim obrzeżem i 21 grudnia 1948 r. wyszła na ulice Kalkuty do slumsów pomagać trędowatym, umierającym i porzuconym dzieciom. W 1949 nowe zgromadzenie - Sióstr Misjonarek Miłości - zostało zatwierdzone przez arcybiskupa Kalkuty

3) Ojciec Laurence Freeman (1951). Stopień magistra literatury angielskiej zdobył w New College w Oksfordzie. Pracował w ONZ, w bankowości i jako dziennikarz, aby ostatecznie wstąpić do zakonu benedyktynów. Nowicjat odbył pod kierunkiem ojca Johna Maina OSB . Wraz z nim w 1977 roku założył klasztor w Montrealu, który zainspirował jeden z nurtów odnowy kontemplacyjnej w Kościele. Po śmierci Johna Maina OSB został przeorem tego klasztoru. W 1991 roku wrócił do Londynu i stał się członkiem benedyktyńskiej wspólnoty klasztoru Chrystusa Króla w Cockfosters należącym do Oliwetańskiej Kongregacji Benedyktyńskiej. Stąd też kieruje Światową Wspólnotą Medytacji Chrześcijańskiej (The World Community for Christian Meditation - WCCM).

4) Ojciec John Main OSB (1926-1982) urodził się w Irlandii. Studiował prawo w Dublinie, pod koniec wojny służył w armii, był dziennikarzem, pracował w Brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych na Malajach jako tłumacz języka chińskiego. Podczas pobytu na Malajach poznał hinduskiego mnicha, który nauczył go praktyki medytacji. Mając 33 lata wstąpił do benedyktynów w Londynie. W tradycji Ojców Pustyni odkrył praktykę medytacji, przekazaną Zachodowi przez Jana Kasjana. Od tego czasu poświęcił się całkowicie nauczaniu medytacji chrześcijańskiej. Podkreślał, że kontemplacja nie jest zarezerwowana dla wąskiego grona wybranych, lecz każdy jest wybrany, aby nią podążał.

5) Ojciec Bede Griffiths OSB (1906-1993) był benedyktyńskim mnichem. Urodził się w Anglii, studiował w Oxfordzie. Po 20 latach pobytu w klasztorze wyjechał do Indii, by tam odnaleźć, jak mówił, "drugą połowę" swojej duszy. Poszukiwał Boga w wielkich tradycjach religijnych Wschodu. Ojciec Griffiths był prawdziwym guru, przyjmował tych, którzy poszukują, i tych, którzy błądzą. Indyjskim katolikom mówił o hinduistycznej tradycji, a Europejczykom i Amerykanom opisywał bogactwo chrześcijaństwa w orientalnym wydaniu.

6) Ksiądz Duraiswami Simon Amalorpavadass (1932-1990) urodził się niedaleko Pondicherry/Indie. W 1953 r. wstąpił do seminarium duchownego w Bangalore i został wyświęcony w 1959 roku. W 1962 r. D.S. Amalorpavadass wyjechał do Paryża i kontynuował studia na tamtejszym Katolickim Uniwersytecie na Wydziale Katechezy. Tam też uzyskał doktorat z teologii. W 1966 r. powrócił do Indii i jako teolog bardzo aktywnie zaangażował się w przemiany Kościoła po II Soborze Watykańskim. W 1974 r. został sekretarzem Synodu Biskupów zwołanego przez Pawła VI, gdzie podjęto problematykę nowych ruchów w Kościele w Azji i w Trzecim Świecie. W 1979 r. Uniwersytet w Mysore otworzył Wydział Chrześcijaństwa, gdzie Amalorpavadassa został profesorem. Był motorem wielu inicjatyw dotyczących roli chrześcijaństwa w religijnie pluralistycznych Indiach. Będąc w Mysore Amalorpavadass założył chrześcijański aśram i nazwał go Anjali Ashram, w którym pozostał do śmierci jako Swami Amalorananda. Anjali ("ręce pełne kwiatów").

Tekst ukazał się w kwartalniku Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej marzec 2010

Dziękujemy portalowi Światowej Wspólnoty Chrześcijańskiej w Polsce za zgodę na publikację tekstu

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Joga i Medytacja
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi