Z wewnętrznej siły bierze się spokój. Z Tomaszem Raczkiem o jodze, Vippasanie rozmawia Justyna Moćko.
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Z wewnętrznej siły bierze się spokój. Z Tomaszem Raczkiem o jodze, Vippasanie rozmawia Justyna Moćko.

piątek, 15 sierpnia 2014

Justyna Moćko

O swojej drodze do medytacji, jej efektach oraz praktyce jogi z Tomaszem Raczkiem znanym publicystą i krytykiem filmowym rozmawia Justyna Moćko

Justyna Moćko: Praktykuje Pan jogę i medytację Vippasana. Jak do tego doszło?

Tomasz Raczek: Zainteresowałem się jogą w poszukiwaniu kondycji. Jakiś czas temu zacząłem medytować. Okazało się że działa to odświeżająco, oczyszczająco i intensyfikująco na mój umysł, więc postanowiłem podziałać również na ciało, bo jest to niezbędne, aby móc długo medytować.
Medytacja, (o czym nie wszyscy wiedzą), wiąże się z koniecznością posiadania niezłej kondycji, bo przebywanie bez ruchu w jednej pozycji przez dłuższy czas potrafi okazać się torturą, jeśli ciało nie jest giętkie, elastyczne, czyli nie jest do tego przystosowane.
Krótko mówiąc, potraktowałem jogę jako niezbędne uzupełnienie moich medytacji. Potem przekonałem się, że ćwiczenia jogi mają o wiele więcej zalet: bardzo dobrze działają na ogólny stosunek do świata, na energię życiową, w ogóle na chęć do życia.

JM - Jest Pan twarzą II Maratonu Jogi. Jak to się stało?

TR - Potraktowałem poważnie wyzwanie, jakie postawił przede mną mój trener jogi, Wiktor Morgulec. Uznałem, że to pretekst, abym przez wakacje ćwiczył, żeby przygotować się do Maratonu. Poza tym, wydało mi się to bardzo fajne, a nawet romantyczne, żeby na górze Wierchomla, niedaleko Muszyny i Krynicy Górskiej, czyli rejonów, które bardzo lubię i w których spędzałem w dzieciństwie wakacje 108 razy powitać słońce.
Joga uczy między innymi tego, żeby nie unikać wysiłku, żeby nie próbować przemycić się przez życie po linii najmniejszego oporu i to mi się bardzo podoba.
Wydaje mi się, że w moim wieku (a mam 57 lat) warto dbać, aby dobra kondycja fizyczna pozostała taką jak najdłużej. To nie jest tylko zabawa, nie tylko relaks i przyjemność!
Kiedy odwiedzam starych aktorów w Domu Artysty Weterana Scen Polskich w Skolimowie, widzę, jak wyglądają ludzie 70-, 80- i 90-letni i jak bardzo zaczynają się między sobą różnić. Jedni są wciąż samodzielni i umiejący znajdować przyjemność życia, a inni, w tym samym wieku, albo od nich młodsi są już zgorzkniali, skwaśniali, nieruchawi i powiedziałbym - wypaleni. Uważam, że trzeba ciągle pracować nad sobą, żeby życie było jak najdłużej i jak najbardziej satysfakcjonujące.

JM - Ma Pan do wyboru cały repertuar zajęć fitnessowych ale zaczął Pan ćwiczyć jogę, żeby zachować sprawność. Czemu akurat joga?

TR - Byłem na różnych innych zajęciach: chodziłem na siłownię, na basen (jako człowiek, który od zawsze lepiej się czuł w wodzie niż na lądzie) i było też OK.
Ale należę do tych, którzy ciągle szukają lepszych rozwiązań. I wcale nie mówię, że nie będę szukał dalej :) Niewątpliwie joga idealnie zgrała się z tym momentem w moim życiu, kiedy medytacja stała się ważna w znalezieniu balansu życiowego i daje mi coraz większe poczucie wewnętrznej siły. Po prostu w pewnym momencie joga stała się niezbędnym elementem mojego życia.

JM - Jak długo praktykuje Pan jogę?

TR - Około pół roku

JM - Ćwiczy Pan z Wiktorem Morgulcem, czyli praktykuje Pan jogę Iyengara. Czy ma to dla Pana znaczenie?

TR - Nie, na razie nie. Wiem, że są różne metody. Wybierałem tę, która jest dla mnie najbardziej dostępna, najłatwiejsza fizycznie. Uznałem, że joga, gdzie są bardziej ekwilibrystyczne pozycje jest przynajmniej w tej chwili poza moim zasięgiem...

JM - Robi pan już sto osiem "Powitań Słońca"?

TR - Nie, jeszcze nie.

JM - Ale rozumiem, że Pan będzie w Wierchomli na Maratonie Jogi i Pan te sto osiem "Powitań Słońca" zrobi?

TR - Będę ćwiczył, będę starał się nie przynieść wstydu Wiktorowi, że zrobił twarzą Maratonu niedorajdę :-)

JM - W 2003 roku wydał Pan książkę "Karuzela z Madonnami", w której zamieścił Pan wywiady z fascynującymi kobietami. Jest tam wywiad z Małgorzatą Braunek, z którą Pan rozmawiał po raz pierwszy, jak rozumiem, o medytacji i zadawał pytania, które, przypuszczam, z Pana dzisiejszej perspektywy są naiwne.

TR - To było dla mnie całkowite zaskoczenie. Poprosiłem wtedy o wywiad Małgorzatę Braunek, którą znałem z filmów i chciałem rozmawiać z nią jak z gwiazdą. Z gwiazdą po latach kariery, która w pewnym momencie wybrała życie prywatne, zniknęła z ekranu i nie bardzo wiedziałem, co się z nią dalej dzieje.
Tymczasem przyszła do mnie osoba, która mnie całkowicie zaskoczyła. Nie wiedziałem jak mam się znaleźć w tej sytuacji, bo po pierwsze, ani nie zachowywała się, ani nie wyglądała jak gwiazda; po drugie przyszła wyposażona w jakiś taki promienny spokój. Musiałem całkowicie zmienić scenariusz rozmowy, którą sobie wcześniej wyobraziłem. Przerwałem rozmowę o aktorstwie żeby porozmawiać o tym, co się z nią teraz dzieje; żeby zrozumieć, kim jest. A ponieważ w ogóle nie miałem wtedy do czynienia z medytacją, to pytałem o rzeczy podstawowe. Ta rozmowa wciągnęła mnie. Wspomniana promienność i udzielający się spokój Małgorzaty Braunek sprawiły, że pomyślałem o inwestycji także w moje życie duchowe.

JM - Czy ona była pierwszą osobą, która zainteresowała Pana medytacją?

TR - Tak. Pomyślałem sobie - hmm nie wiedziałem, że tak można. A jeżeli tak można, to ja też tak chcę. Kiedy po kilku latach podążyłem podobną ścieżką. Zajęło mi to więcej czasu bo nie szedłem na skróty, sprawdzałem różne drogi.

JM - Powiedział Pan, że Vipassana nie była pierwszym wyborem.

TR - Praktykę medytacji zacząłem od tybetańskiego buddyzmu Diamentowej Drogi, ale nie do końca znajdowałem tam odpowiedzi na wszystkie moje potrzeby, szukałem więc dalej i w pewnym momencie trafiłem na Vipassanę.
Kolega, który był wcześniej na kursie Vipassany, powiedział: "wiesz, są takie medytacje prowadzone w całkowitym milczeniu, nie wiem czy się na to odważysz. ale warto spróbować". Od razu byłem przekonany, że ten pierwszy wprowadzający kurs Vipassany, który polega na 10 dniowym medytowaniu w całkowitym milczeniu, bez kontaktu ze światem zewnętrznym, to jest właśnie to, czego bardzo potrzebuję. Wiedziałem też, że nie sprawi mi najmniejszego problemu, choć nikt w moim otoczeniu w to nie wierzył, bo przecież właściwie żyję z gadania i pisania.

JM - Jak długo pan praktykuje w ogóle medytację?

TR - Kilka lat, nie mierzyłem czasu, ale Vipassanę od dwóch lat. Codziennie siedzę, uczestniczę w cotygodniowych medytacjach w Warszawie, jeżdżę na spotkania, gdzie się planuje budowanie polskiego ośrodka. Zorientowałem się także, że Vipassana przyciąga niesłychanie interesujących ludzi.

JM - Jest Pan osobą publiczną.

TR - Tak ale na szczęście w środowisku Vipassany to nie ma znaczenia i wszyscy tak się zachowują, jakby nie zwracali na to uwagi. W każdym razie ja mam tam stuprocentowy komfort prywatności.
Popularność była dla mnie zawsze swego rodzaju ceną za to, że zajmuję się tym co lubię i co mnie pasjonuje - pracą w mediach. W sumie przez całe życie od niej uciekam. Zorientowałem się już, że im dalej ucieknę, tym moje życie staje się ciekawsze.

JM - Ma Pan na fb (ostatnio najpopularniejszym medium) ponad 18 tysięcy znajomych/obserwujących, pisze Pan popularnego bloga. Czy pisząc o Maratonie jogi, dzieląc się informacjami o Vippasanie nie boi się Pan reperkusji, ostracyzmu? Mówię również w kontekście lipcowych nawoływań czasopisma Fronda do wyrażenia niezadowolenia, że w Poznaniu pod fontanną ćwiczy się jogę.

TR - Ostracyzmu z powodu medytowania albo jogi? To brzmi jak żart! A poważnie to takie prowokacje medialne, jak ta zrobiona przez Frondę, nie mają najmniejszego znaczenia. Zresztą od dziecka wiem, że zawsze jestem w mniejszości i polubiłem ten stan.
Wie pani, kiedy pierwszy raz zorientowałem się, że jestem mniejszością? Było to w Tymbarku, (który jest niedaleko Wierchomli) podczas pierwszych moich kolonii, jeszcze za czasów PRL-u.
Pan kierownik przyszedł do dzieci, które domagały się większych porcji podczas posiłków i zrobił w stołówce referendum. Powiedział tak: "Słuchajcie, mam określoną sumę pieniędzy, którą mogę przeznaczyć na jedzenie a wy zdecydujcie czy chcecie, żeby za te pieniądze kupować wam więcej mięsa, ale tańszego, żeby były większe porcje, czy też chcecie, żeby było bardzo dobre mięso, najlepszej jakości, ale będą mniejsze porcje."

JM - Przypuszczam, że wiem, w której Pan był grupie…

TR - Okazało się, że jestem jedyny.
Ku mojemu zdumieniu okazało się, że nikt nie chce lepszego mięsa, tylko wszyscy chcą większe porcje. Od tego momentu w każdym głosowaniu jestem w mniejszości.

JM - Przepiękna anegdotka. Gratulacje dla światłego pana kierownika, który zrobił głosowanie.

TR - Prawda? I sprawę załatwił zgodnie z wyborem dzieci.

JM - Często osoby, które zaczynają medytować, praktykować jogę zostają wegetarianami. Czy Pan też planuje taką zmianę w przyzwyczajeniach kulinarnych?

TR - Wegetarianizm nie brzmi dramatycznie, gorzej, jeśli słyszę o diecie wegańskiej, która jest znacznie bardziej restrykcyjna a coraz więcej osób z kręgu medytacji je zgodnie z zasadami wegańskimi. Nie jestem ani weganinem, ani wegetarianinem, jem na razie wszystko. Lubię wyraziste, rozpoznawalne smaki a takich w kuchni wegańskiej nie znalazłem. Wiktor bardzo się dziwił, bo według niego ta kuchnia jest świetna.

JM - Ważniejsza jest dla Pana medytacja, czy joga?

TR - Medytacja. Najbardziej liczy się dla mnie umysł bo w zasadzie wszystko, co dla mnie ważne w życiu, stało się za jego sprawą, a nie za sprawą ciała. Wobec tego inwestycja w umysł jest dla mnie priorytetowa. W Vipassanie poprzez koncentracje uwagi na doznaniach ciała czyścimy umysł.

JM - Zaczął Pan działać w środowisku Vippasany. Czy ma Pan jakieś plany związane z tą organizacją?

TR - Jadę na spotkanie ludzi, którzy usługują w trakcie praktyki. Ja tego jeszcze nie robiłem, myślę, że to będzie dla mnie wielki przełom.
Bardzo chciałbym, aby powstał w Polsce całoroczny ośrodek medytacyjny. W tej chwili jest tak, że poza sezonem (późną jesienią i wczesną wiosną) wynajmowany jest ośrodek na Mazurach, więc kursy odbywają się przez 3-4 miesiące w roku.
W Szwecji jest ośrodek całoroczny i dobrze by było, gdyby taki powstał w Polsce. Wiem po sobie, że mnie jest potrzebny kontakt z medytacją i takie kursy częściej niż raz czy dwa razy do roku.

JM - Vipassana jest krytykowana przez niektórych, że nie ma tam bezpośredniego kontaktu z nauczycielem, nauki są nagrane i puszczane z magnetofonu.

TR - W ogóle mi to nie przeszkadza. Tam są nauczyciele, którzy siedzą, do których można pójść i wyjaśniać swoje wątpliwości, jeśli ktoś tego potrzebuje. Ja technikę przyjąłem bez zastrzeżeń i u mnie to po prostu działa.

JM - Niektórzy mają taki niepokój, że błądzą.

TR - Rozumiem, ale ja już go nie mam.

JM - Czy od czasu od kiedy Pan medytuje, widzi Pan jakieś zmiany?

TR - Ogromne. Zmiany polegają na coraz większym poczuciu wewnętrznej siły, która z kolei daje coraz większy dystans i uspokojenie, bo z siły bierze się spokój. Ludzie, którzy są znerwicowani, rozkrzyczani są po prostu zalęknieni, miotają się pośród swoich lęków.

JM - Ale też spokój jest siłą.

TR - Oczywiście, bo to działa w obie strony i bardzo promieniuje na zewnątrz, na innych. Zauważyłem, że ludzie są tak tego spragnieni, że lgną do ludzi stabilnych.

JM - Pana wrażliwość, estetyka zmieniła się?

TR - Nie, jeżeli już, to zwiększyła się moja wyrozumiałość.

JM - Konsekwentna praktyka wymaga pewnej dyscypliny, wyrzeczeń, organizacji…

TR - To jest najtrudniejsze. Doskonale rozumiem Małgorzatę Braunek, która w pewnym momencie wycofała się z grania w filmach i zaczęła szukać czegoś bardziej osobistego, bo czuła, że jest odklejona od tego, co prawdziwe.
Jeżdżę po Polsce, żeby prowadzić dyskusje po filmach w kinach Helios. Spotykam rozmaitych ludzi. Jestem introwertykiem i dawniej trudno było mi nawiązywać nowe kontakty, teraz to się zmieniło: ze spokojną uważnością słucham tego, co mówią uczestnicy rozmów i mam wrażenie, że oni także szczególnie się do tych spotkań przykładają.
Jakby obu stronom bardziej zależało i jakby dla obu stron miało to większą wartość niż dotąd. Ludzie czują, kiedy otwartość jest prawdziwa, a nie tylko deklarowana. U mnie - dzięki jodze i Vipassanie - jest autentyczna.
Dlatego uważam, że warto narzucić sobie dyscyplinę i tak zorganizować życie, by było w nim miejsce i na medytację, i na jogę.
Warszawa, 7 lipca 2014 r
Autoryzacja: 5 sierpnia 2014. Rozmawiała
Justyna Moćko
justyna@joga-joga.pl

Tomasz Raczek - Krytyk filmowy i publicysta, właściciel Instytutu Wydawniczego Latarnik, redaktor naczelny (Film, Playboy, Voyage), dyrektor kanałów telewizyjnych (nFilm HD, TVP2), gospodarz programów telewizyjnych, recenzent teatralny i filmowy. Był wicedyrektorem TVP 2, a także oficerem rozrywkowym na transatlantyku "Stefan Batory“.
Stworzył słynny duet z Zygmuntem Kałużyńskim znany z zażartych sporów o filmy prowadzonych zarówno w telewizji, jak i drukowanych w prasie i książkach.
Laureat "Wiktora“ oraz nagród za osiągnięcia w dziedzinie krytyki artystycznej (m.in. Nagrody im. Stanisława Wyspiańskiego). W roku 2002 założył wydawnictwo specjalizujące się w wydawaniu książek o mediach i pisanych przez ludzi mediów - Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego. Jest autorem książek "Pies na telewizję“, "Karuzela z madonnami“, "Karuzela z herosami“, "Karuzela z idolami“ oraz napisanych wspólnie z Zygmuntem Kałużyńskim: "Perłowej ruletki“, "Poławiaczy pereł“, "Pereł do lamusa“ oraz długo oczekiwanego, przygotowanego tuż przed śmiercią Kałużyńskiego "Alfabetu na 4 ręce“, zawierającego rozmowy o najważniejszych ludziach, pojęciach i uczuciach w życiu obu Autorów. Ich rozmowy o kinie i ulubionych filmach złożyły się na pięciotomowy leksykon filmowy zatytułowany "Perły kina“.
http://tomaszraczek.pl
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Joga i Medytacja
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Joga i Medytacja
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
sklep
Słowniczek
Liczba 10Osiem

W Indiach liczba 108 jest liczbą świętą, kojarzącą się z pełnią czy też całością. Jest: 08 pasterek (gopi poświęconych Bogu Krysznie), 108 paciorków hinduskiego i buddyjskiego różańca i (podobno) 108 Upaniszad, chociaż aktualna liczba tych ezoterycznych tekstów przekracza 200. Buddyści znają 108 arhatów, czyli "godnych"....

Szukaj haseł na literę:
Wyszukiwarka Szkół Jogi

Partnerzy Portalu