Pierwsza Szlachetna Prawda (2/2) - fragment książki "Cztery Szlachetne Prawdy" Ajahn Sumedho Cz. 3
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Pierwsza Szlachetna Prawda (2/2) - fragment książki "Cztery Szlachetne Prawdy" Ajahn Sumedho Cz. 3

czwartek, 30 grudnia 2010

Przeczytajcie drugą część rozdziału o Pierwszej Szlachetnej Prawdzie, pochodzącą z książki "Cztery Szlachetne Prawdy" Ajahn Sumedho. Publikacja ta została przygotowana, opracowana i wydana na podstawie mów wygłoszonych przez Czcigodnego Ajahna Sumedho, dotyczących podstawowych nauk Buddhy - Czterech Szlachetnych Prawd, mówiących o tym, że nieszczęścia ludzkości mogą zostać przezwyciężone dzięki duchowym środkom. Podstawą jest zrozumienie swojego cierpienia, uznanie że istnieje i jego akceptacja.

Badanie cierpienia

Zachęcam was, byście próbowali zrozumieć dukkhę: szczerze spojrzeli, zrozumieli i zaakceptowali swoje cierpienie. Próbujcie je zrozumieć, gdy doświadczacie fizycznego bólu, żalu, płaczu, choroby lub gniewu i frustracji, niezależnie od tego, jaką formę przyjmie i jaką ma jakość, nieważne, czy jest olbrzymie, czy subtelne. To nauczanie nie mówi jednak, że aby stać się oświeconym, trzeba być całkowicie nieszczęśliwym. Nie musisz tracić wszystkiego, co masz, ani znosić tortur na madejowym łożu. Powinieneś natomiast umieć patrzeć na cierpienie, nawet jeśli jest to lekkie poczucie niezadowolenia, i zrozumieć jego naturę.

Łatwo jest znaleźć kozła ofiarnego usprawiedliwiającego istnienie naszych problemów. "Gdyby moja matka naprawdę mnie kochała, gdyby ludzie dookoła mnie byli naprawdę mądrzy i próbowali stworzyć mi doskonałe warunki, to nie miałbym teraz takich emocjonalnych problemów". Chociaż to jest naprawdę niemądre, jednak niektórzy ludzie właśnie tak patrzą na świat, myśląc, że powodem ich nieszczęścia i zagubienia był zły start. Zgodnie z Pierwszą Szlachetną Prawdą, nawet jeśli mamy bardzo nieszczęśliwe życie, to nie przyglądamy się cierpieniu pochodzącemu z zewnątrz, ale temu, które tworzymy w swoich umysłach i dookoła nich. To właśnie jest przebudzeniem człowieka - przebudzeniem ku Prawdzie o Cierpieniu. Ta prawda jest Szlachetną Prawdą, bo nie obwiniamy innych o cierpienie, którego doświadczamy. Na tym polega unikalność buddyjskiego podejścia, w odróżnieniu od innych religii, gdyż skupia się na wyjściu z cierpienia poprzez mądrość i wolność od iluzji, a nie na osiąganiu błogostanu lub stanu zjednoczenia z Ostatecznym.

Nie twierdzę, że inni nigdy nie są przyczyną naszej frustracji i irytacji, lecz to nauczanie kładzie nacisk na naszą własną reakcję na wydarzenia. Jeśli ktoś jest dla ciebie niemiły lub umyślnie i ze złą wolą chce przysporzyć ci cierpienia, a ty myślisz, że to właśnie ta osoba jest sprawcą twojego cierpienia, nie zrozumiałeś jeszcze Pierwszej Szlachetnej Prawdy. Rozumieć cierpienie, to widzieć wyraźnie, że jest ono naszą reakcją na osobę, która wierci nam dziurę w brzuchu. Należy zdać sobie sprawę, że myśl: "nienawidzę cię" jest właśnie cierpieniem. Fakt, nie jest przyjemne, gdy ktoś zaszedł ci za skórę, lecz cierpienie jest ponad "nienawidzę cię", "jak możesz mi to robić" i "nigdy ci nie wybaczę".

Jednak nie czekaj, aż ktoś zajdzie ci za skórę, by móc praktykować Pierwszą Szlachetną Prawdę. Próbuj robić małe kroki, na przykład gdy ktoś jest niewrażliwy, niemiły lub cię ignoruje. Jeśli cierpisz, bo ktoś cię ignoruje lub obraził cię, możesz z tym praktykować. W codziennym życiu często czujemy się obrażeni lub zdenerwowani, zdarza nam się być zdenerwowanym lub poirytowanym tylko z powodu czyjegoś wyglądu lub sposobu poruszania się - przynajmniej mnie się to zdarza. Czasami nie podoba nam się czyjś sposób chodzenia albo to, że ktoś nie robi czegoś, co powinien - z takich powodów można się mocno zdenerwować. Chociaż ta osoba nie zrobiła ci krzywdy, nie zalazła ci za skórę, ty jednak cierpisz. Jeśli nie potrafisz badać cierpienia w tak prostych przypadkach, nigdy nie będziesz miał na tyle odwagi, by zrobić to, gdy ktoś naprawdę zajdzie ci za skórę!

Pracujemy z takimi błahymi sytuacjami w naszym codziennym życiu. Obserwujemy, w jaki sposób krzywdzą, obrażają lub irytują nas sąsiedzi, ludzie, z którymi żyjemy, politycy, to, jak toczą się sprawy lub jak my sami irytujemy się na siebie. Wiemy, że powinniśmy zrozumieć to cierpienie. Praktykujemy poprzez szczere spoglądanie na cierpienie jako na obiekt, rozumiemy, że "istnieje cierpienie" i zdobywamy przenikliwe zrozumienie tego cierpienia.

Przyjemność i przykrość

Zastanówmy się: do czego w gruncie rzeczy doprowadziło nas hedonistyczne poszukiwanie przyjemności? Trwa to już dość długo, ale czy ludzkość stała się przez to szczęśliwsza? Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach mamy prawo i wolność robienia wszystkiego, co zechcemy. Dostępne są narkotyki, seks, podróże i tak dalej - wszystko ujdzie, wszystko jest dozwolone, nic nie jest zabronione. Musisz zrobić coś naprawdę okropnego, naprawdę brutalnego, by spotkał cię ostracyzm. Jednak czy możliwość zaspokajania wszystkich impulsów uczyniła nas szczęśliwszymi, bardziej zrelaksowanymi i spokojnymi? Tak naprawdę staliśmy się bardziej samolubni, nie myślimy o tym, jak nasze działania wpływają na innych. Mamy tendencje do myślenia tylko o sobie: ja i moje szczęście, moja wolność i moje prawa. Dla naszego otoczenia stajemy się więc wielkim problemem, źródłem frustracji, zdenerwowania i niezadowolenia. Jeśli uważam, że mogę zrobić wszystko, na co mam ochotę, albo powiedzieć to, co mi akurat przychodzi do głowy, nie zwracając uwagi na innych, staję się osobą, która dla innych jest wyłącznie kłopotem.

Gdy pojawia się w nas poczucie: "czego chcę", "co według mnie powinno, a czego nie powinno być" i pragnienie doznawania wszystkich przyjemności życia, nieuchronnie pojawia się też gniew, ponieważ nasze życie jawi się nam jako beznadziejnie i mamy wrażenie, że nic nam nie wychodzi. Życie po prostu nas pochłania i wciąż balansujemy między stanami niepokoju i pragnienia. Nawet jeśli zdobędziemy wszystko, czego pragniemy w danej chwili, nadal będziemy myśleć, że czegoś nam brakuje. Gdy wszystko układa się nam jak najlepiej, ciągle pozostaje uczucie cierpienia - nadal mamy coś do osiągnięcia, nadal trapi nas pewien rodzaj wątpliwości lub niepokoju.

Posłużę się tu przykładem. Zawsze lubiłem piękne krajobrazy. Pewnego razu, podczas odosobnienia w Szwajcarii, pojechałem w piękne góry i zauważyłem, że w moim umyśle zaistniał pewien rodzaj niezadowolenia. Było tam wiele wspaniałych krajobrazów i nieustanny dopływ pięknych widoków, więc poczułem, że chcę to wszystko uchwycić. Musiałem pozostać czujny, aby uchwycić to za pomocą oczu. To było naprawdę męczące! To była dukkha, nieprawdaż? Spostrzegłem, że gdy postępuję nieuważnie, nawet jeśli to, co robię, nie krzywdzi nikogo, jak spoglądanie na piękne góry, jeśli po prostu angażuję się i próbuję coś zatrzymać, to zawsze przynosi to nieprzyjemne uczucie. Jak można zatrzymać Jungfrau lub Eiger (nazwy szczytów - przyp. tłum.)? Można najwyżej zrobić im zdjęcie i próbować uchwycić to wrażenie na kawałku papieru. To właśnie jest dukkha; jeśli pragniesz zatrzymać coś, co jest piękne, bo nie chcesz być od tego oddzielony - to jest właśnie cierpienie.

Konieczność doświadczania nielubianych sytuacji również jest cierpieniem. Nigdy nie lubiłem jeździć londyńskim metrem i narzekałem na to: "Nie chcę jeździć metrem. Tam są obrzydliwe plakaty i obskurne stacje. Nie chcę wciskać się w te małe, podziemne pociągi". Było to dla mnie bardzo nieprzyjemne doświadczenie, ale wsłuchiwałem się w swój narzekający, jęczący głos, który był wyrazem cierpienia, niechęć bycia połączonym z czymś nieprzyjemnym. Następnie uświadomiwszy to sobie, przestałem tworzyć na ten temat jakiekolwiek sądy, tak aby móc obcować z brzydotą i własną przykrością, nie generując przy tym cierpienia. Zrozumiałem, że wszystko jest po prostu takie, jakie jest, i że to jest w porządku. Nie musimy tworzyć problemów, ani tych związanych z byciem na obskurnej stacji metra, ani z obserwowaniem przyjemnych widoków. Rzeczy są takie, jakie są, możemy więc rozpoznawać je i cieszyć się nimi, w ich zmieniających się formach i bez chwytania ich. Chwytanie to chęć zatrzymania tego, co lubimy, chęć pozbycia się czegoś, czego nie lubimy, lub chęć zdobycia czegoś, czego nie mamy.

Możemy także cierpieć z powodu innych ludzi. Pamiętam, że w Tajlandii miałem dość negatywne myśli dotyczące jednego z mnichów. Gdy on coś zrobił, to myślałem: "Nie powinien był tego robić!", a gdy powiedział coś - "Nie powinien był tego mówić!". Mój umysł był tak zajęty myśleniem o tym mnichu, że nawet, gdy był nieobecny, myślałem o nim, czułem jego obecność przez cały czas i ciągle odnajdywałem w sobie te same reakcje: "Pamiętasz, kiedy powiedział to i kiedy zrobił tamto?" i "Nie powinien był tego zrobić, ani tego powiedzieć". Znalazłszy takiego nauczyciela jak Ajahn Chah, pamiętam, że oczekiwałem, iż będzie on doskonały. Myślałem: "Och, on jest fenomenalnym nauczycielem - fenomenalnym!". Kiedy jednak robił coś, co mnie denerwowało, to myślałem: "Nie chcę, aby czynił on coś, co mnie złości, bo chcę myśleć o nim jako o doskonałym". To było niczym myślenie: "Ajahnie Chahu, bądź cudowny dla mnie przez cały czas. Nigdy nie czyń nic, co stworzy jakąkolwiek negatywną myśl w moim umyśle". Nawet jeśli znajdziesz kogoś, kogo naprawdę kochasz i szanujesz, nadal pozostaje cierpienie przywiązania. Ten ktoś z pewnością zrobi lub powie coś, co nie będzie ci się podobać lub czego nie będziesz pochwalać, co spowoduje powstanie pewnego rodzaju wątpliwości - i będziesz cierpieć.

Pewnego razu paru amerykańskich mnichów przyszło do Wat Pah Pong, naszego klasztoru w północno-wschodniej Tajlandii. Byli oni bardzo krytyczni i sprawiali wrażenie dostrzegających jedynie złe strony tego klasztoru. Nie uważali Ajahna Chaha za wspaniałego nauczyciela i nie podobał im się klasztor. Czułem wielki gniew i nienawiść, gdyż krytykowali oni coś, co było mi bardzo drogie. Czułem się oburzony i myślałem: "Jeśli wam się tu nie podoba, to idźcie sobie. Jest najlepszym nauczycielem na świecie i jeśli tego nie dostrzegacie, to po prostu IDŹCIE!". Ten typ przywiązania, bycie zakochanym lub zapatrzonym, jest cierpieniem, ponieważ jeśli coś lub ktoś, kogo kochasz, jest krytykowany, to czujesz się zdenerwowany i oburzony.

Wgląd w stan rzeczy

Czasem wgląd w dany stan rzeczy pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Coś takiego przytrafiło mi się, kiedy żyłem w Wat Pah Pong. Południowo-wschodnia część Tajlandii nie jest najpiękniejszym lub najbardziej wymarzonym miejscem na świecie z powodu karłowatych lasów i płaskich równin. Podczas pory letniej jest tam również strasznie gorąco. Przed każdym dniem ceremonii wychodziliśmy na popołudniowy upał, zamiataliśmy liście ze ścieżek, a terenów do uporządkowania było tam sporo. Spędzaliśmy całe popołudnie w żarze słońca, tylko zamiatając i zamiatając liście w stosy - to był jeden z naszych obowiązków. Nie lubiłem tego robić i myślałem wtedy: "Nie chcę tego robić! Nie przybyłem tu, żeby zamiatać liście, jestem tu po to, by stać się oświeconym - a zamiast tego każą mi zamiatać liście. Do tego jest tu tak gorąco, a ja mam jasną cerę… mogę dostać raka skóry od przebywania na zewnątrz w takim klimacie". Pewnego popołudnia stałem na zewnątrz i czułem się naprawdę marnie, myśląc: "Co ja tu robię? Dlaczego się tu zjawiłem? Dlaczego ciągle tu jestem?". Stałem tak z moją prostą, długą miotłą i całkowicie opadałem z sił, użalając się nad sobą i nienawidząc wszystkiego. Wtedy Ajahn Chah podszedł do mnie, uśmiechnął się i powiedział: "Wat Pah Pong to dużo cierpienia prawda?" i odszedł. Zastanowiłem się: "Dlaczego to powiedział?" i pomyślałem, że właściwie nie jest aż tak źle. Tym pytaniem zmusił mnie do refleksji: "Czy zamiatanie liści jest aż tak nieprzyjemne…?", "Nie, nie jest. Jest to dość neutralna rzecz; zamiatasz liście, więc to nie to…", "Czy pocenie się jest aż tak okropne? Czy to rzeczywiście jest przykre albo upokarzające doświadczenie? Czy faktycznie jest tak złe, jak mi się wydaje…? Nie, pocenie się jest w porządku, to całkowicie naturalna rzecz. Na dodatek nie mam raka skóry, a ludzie w Wat Pah Pong są bardzo mili. Nauczyciel jest bardzo miłym, mądrym człowiekiem. Mnisi traktują mnie dobrze. Świeccy ludzie przychodzą i dają mi jedzenie… Na co ja narzekam?".

Zastanawiając się nad tamtą sytuacją, pomyślałem: "Wszystko jest w porządku. Ludzie mnie szanują, jestem dobrze traktowany. Jestem nauczany przez miłych ludzi w bardzo miłym kraju. Tak naprawdę nie ma tu niczego złego, poza mną samym, robię z tego problem, ponieważ nie chcę się pocić ani zamiatać liści". W tym momencie doświadczyłem bardzo jasnego wglądu. Nagle spostrzegłem w sobie "coś", co zawsze narzekało i krytykowało, i co powstrzymywało mnie przed poddawaniem się temu, co się wokół działo i podążaniem za tym.

Kolejnym doświadczeniem, z którego wyciągnąłem naukę, było to, czego doznawałem podczas kultywowania zwyczaju mycia nóg starszym mnichom, kiedy ci wracali ze zbierania jałmużny. Ich stopy były brudne po przejściu boso przez wioski i pola ryżowe. Na zewnątrz sali jadalnej znajdowały się miejsca do mycia stóp. Gdy przychodził Ajahn Chah, wszyscy mnisi - być może dwudziestu lub trzydziestu - wybiegali, aby umyć jego stopy. Kiedy zobaczyłem to po raz pierwszy, pomyślałem: "Co za głupota - trzydziestu mnichów myjących nogi jednemu człowiekowi. Nie mam zamiaru tego robić". Z każdym dniem moja reakcja stawała się coraz bardziej gwałtowna… Trzydziestu mnichów pędziło, by umyć nogi Ajahna Chaha i… "To naprawdę mnie denerwuje, nie mogę tego dłużej znieść! Po prostu czuję, że to jest najgłupsza czynność, jaką kiedykolwiek widziałem - trzydziestu ludzi biegnie, aby umyć stopy jednemu człowiekowi! On pewnie myśli, że na to zasługuje, na pewno wzmacnia to jego ego. Prawdopodobnie ma olbrzymie ego, jeśli tylu ludzi codziennie myje mu stopy. Ja nigdy tego nie zrobię". Odczuwałem bardzo silne emocje, całkowicie przesadne. Siedziałem tam i czułem się naprawdę marnie, byłem zdenerwowany. Patrzyłem na mnichów i myślałem: "Oni wydają mi się głupi. Nie wiem nawet, co ja tu robię?". Nagle zacząłem wsłuchiwać się w siebie i pomyślałem: "To jest naprawdę nieprzyjemny schemat myślowy. Czy to faktycznie jest coś, co może powodować gniew? Nie zmusili mnie, bym to zrobił. To jest w porządku, nie ma nic złego w trzydziestce ludzi myjących stopy jednemu. Nie jest to niemoralne czy z ł e zachowanie, może oni to lubią… Może chcą to robić, może to jest w porządku… Może ja też powinienem spróbować?". W rezultacie następnego ranka trzydziestu jeden mnichów wybiegło i umyło stopy Ajahnowi Chahowi.

Później nie miałem z tym już żadnego problemu. Czułem się naprawdę dobrze, a to wstrętne uczucie we mnie znikło. Możemy zastanawiać się nad rzeczami, które wywołują w nas oburzenie i gniew: czy same w sobie są złe, czy to my tworzymy z nich dukkhę? Wtedy zaczniemy rozumieć problemy, które tworzymy w naszym życiu i w życiu innych ludzi. Z uważnością dążymy do pogodzenia się ze wszystkimi aspektami życia: z ekscytacją i nudą, nadzieją i zwątpieniem, przyjemnością i bólem, fascynacją i znużeniem, początkiem i końcem, narodzinami i śmiercią. Raczej dążymy do akceptacji ich wszystkich w umyśle, niż do lgnięcia do przyjemności, a odpychania przykrości. Proces wglądu to wchodzenie w dukkhę, obserwacja dukkhi, akceptacja dukkhi, rozpoznawanie dukkhi we wszystkich jej formach.

Po pewnym czasie przestajemy reagować na nią w nawykowy sposób - oburzeniem lub odpychaniem. W efekcie godzimy się z cierpieniem i stajemy się bardziej cierpliwi wobec niego. Te nauki nie leżą poza granicami naszego doświadczenia. Są one refleksją nad teraźniejszym doświadczeniem, a nie skomplikowanymi, intelektualnymi zagadnieniami. Należy raczej wkładać wysiłek w rozwój, niż popadać w rutynę. Ile razy czułaś się winna z powodu aborcji lub błędów popełnionych w przeszłości? Czy musisz spędzać całe życie wyłącznie na przypominaniu sobie rzeczy, które przytrafiły ci się w przeszłości i wdawać się w nieskończone spekulacje i analizy? Niektórych ludzi wciągają takie komplikacje. Jeśli skupiasz się na swoich wspomnieniach, poglądach i opiniach, będziesz zawsze tkwił w tym świecie i nie będziesz w stanie wydostać się z niego. Możesz spowodować, że to brzemię zniknie, jeśli umiejętnie skorzystasz z nauk. Powiedz sobie: "Nigdy więcej nie dam się temu schwytać, odmawiam udziału w tej grze. Nie zamierzam już wpadać w ten stan". Zacznij utwierdzać się w przekonaniu: "Wiem, że to jest dukkha, istnieje dukkha". Bardzo ważne, żeby to rozwiązać, dojść tam, gdzie jest cierpienie, a następnie przejść ponad nie. Tylko poprzez zrozumienie i skonfrontowanie się z cierpieniem, można zdobyć ten potężny wgląd: "To cierpienie zostało zrozumiane". To właśnie trzy aspekty Pierwszej Szlachetnej Prawdy. To formuła, którą powinniśmy stosować w refleksji w codziennym życiu. Kiedy czujesz, że cierpisz, rozpoznaj ten stan jako: "Istnieje cierpienie", a następnie: "Powinno ono być zrozumiane" i na koniec: "Zostało zrozumiane". Takie zrozumienie dukkhi jest wejrzeniem w Pierwszą Szlachetną Prawdę.

C.D.N.

Źródło i kontakt:

sasana.pl@gmail.com

www.sasana.wikidot.com

Tytuł oryginału: The Four Noble Thruths by Ajahn Sumedho

© Amaravati Buddhist Centre, England

Tłumaczenie: Angela Eva, Robert Jóźwiak, Magdalena Kamińska, Mikołaj Pepłoński, Piotr Sokołowski

Redakcja, terminologia i słownik: Vilāsa Bhikkhu (Piotr Jagodziński)

Skład i łamanie oraz projekt okładki: studio DTP anatta.pl

Ilustracja na okładce: Zbigniew Molski, batik

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Joga i Medytacja
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Joga i Medytacja
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
sklep
Słowniczek
Stopniowy rozwój praktyki

Metoda B.K.S Iyengara wyróżnia się bardzo precyzyjnym opracowaniem asan (pozycji) i ukierunkowaniem ich na terapeutyczne i profilaktyczne działanie lecznicze. Stopniowy rozwój to gwarancja przynoszącej korzyści praktyki. Należy zwracać uwagę na płynny rozwój praktyki. Początkujący od podstaw uczą się najprostszych pozycji. Każdy człowiek jest inny, ma...

Szukaj haseł na literę:
Wyszukiwarka Szkół Jogi

Partnerzy Portalu