Filmy świata - Buddyzm w kinie. 14-22.11 2007. Recenzja Justyny Moćko
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Filmy świata - Buddyzm w kinie. 14-22.11 2007. Recenzja Justyny Moćko

poniedziałek, 15 września 2008

Justyna Moćko

14 listopada w Warszawie rozpoczęła się 3 edycja festiwalu Filmy Świata Ale kino! W programie znalazło się 20 filmów z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Wszystkie informacje na temat festiwalu na stronie www.filmyswiata.pl W programie festiwalu znalazł się cykl filmów zatytułowany Buddyzm w kinie. Można było obejrzeć 8 filmów o tematyce buddyjskiej. Niestety, udało mi się obejrzeć tylko 5 z nich. Oto moje wrażenia.

Już dawno przestałam chodzić na filmy sensacyjne i związane z kulturą masową. Uwielbiam natomiast filmy dokumentalne i od początku z uwagą śledzę festiwal doc review, na którym również pokazywane są filmy o tematyce buddyjskiej.
Z dużym zainteresowaniem oczekiwałam na filmy fabularne prezentowane na tym festiwalu. Niektóre z nich były zachwycające.

Pierwszym filmem, który obejrzałam był Sankara. Film jest debiutem reżyserskim Prasanna Jayakodiego, który wychował się w tradycji buddyjskiej, nakręconym na Sri Lance.

Starałam się nie czytać wcześniej informacji o filmach, aby nie porównywać swoich wrażeń z wrażeniami autora notatki prasowej, co w przypadku tego filmu było nad wyraz słuszne.
Dla mnie ten film był pięknym obrazem zmysłowości. Kropla potu spływającego po plecach, konik polny wchodzący po sznurze, dźwięk kropli spadającej do miski - moje zmysły chłonęły gęstą atmosferę tego filmu.
Fabuła to walka między cielesnością a duchowością rozgrywana na bardzo subtelnym poziomie fantazji, spojrzeń, myśli.
Zdarzenia mogą być różnie interpretowane przez oglądających, o czym przekonałam się rozmawiając ze znajomymi po filmie. Ale nie fabułę w tym filmie śledziłam. Rozkoszowałam się obrazem powoli zapadającym w pamięć ze wszystkimi szczegółami, dźwiękami nagłośnionymi tak, jak można je usłyszeć tylko w ciszy.
W tym filmie nie ma gadania, rozmów. Jest cisza i możliwość odczucia.

Drugi film, Milczące święte kamienie miał pokazać walkę między powinnością a przyjemnością. Mały, 7 letni lama uwielbia oglądać telewizję. Większość dnia spędza wykonując swoje codzienne obowiązki w klasztorze, ale kiedy tylko może, stara się oglądać filmy.

Ogólny pomysł na film: zderzenie życia w klasztorze małego chłopca, który jak wszyscy chłopcy na świecie interesuje się światem zewnętrznym jest podobny do tego, który oglądałam w filmie Dzongsar Khjence Puchar Himalajów, nakręconym w Butanie. Był to zabawny, lekki film opowiadający o chłopcu, który chciał koniecznie obejrzeć mistrzostwa w piłce nożnej. Humor, lekkość, zabawne dialogi, obrazy zapadające w pamięć (lampki oliwne przed posągiem Buddy w puszkach po coca coli) pokazywały przemianę cywilizacyjną w klasztorach buddyjskich. Nie mniej uwzględniał sacrum i atmosferę panującą w klasztorach.
Natomiast film Milczące święte kamienie na mnie sprawił jak najgorsze wrażenie sztucznej pocztówki z autonomicznego Tybetu pod okupacją Chin.
Z informacji na temat filmu: " Nakręcony przez reżysera autochtona, wzmocniony obecnością nieprofesjonalnych, lokalnych aktorów i wyjątkowo pięknych miejsc, film ma charakter dokumentu, ukazującego ewolucję jednej z najbardziej idealizowanych kultur. Reżyser Wanma- caidan w wyjątkowy sposób wtajemniczył widza w codzienne życie swego rodzinnego miasta. Takie zresztą było jego zamierzenie - pokazać światu prawdziwe życie Tybetańczyków."
Po projekcji byłam bardzo zdegustowana (jak duża część widzów).
W Nowy Rok młody lama na kilka dni wraca z klasztoru do swojej wioski, aby spędzić ten szczególny czas z rodziną. Jako, że uwielbia oglądać telewizję każdą chwilę stara się poświęcić tej czynności. Namawia (skutecznie) swego ojca, by wrócili wcześniej do klasztoru, gdzie wraz ze swoim nauczycielem obejrzą filmy.
Ta wędrówka i pobyt w wiosce stwarza możliwość pokazania życia Tybetańczyków. Obraz nie jest pełny. Dla mnie zabrakło w kadrach obecności Chińczyków.
Tybetańczycy sprawiali wrażenie zadowolonych, byli ładnie ubrani, mieli możliwość pielęgnowania swoich rytuałów w postaci przedstawienia noworocznego, uwolnienia zwierząt itd.
Wprawił mnie w osłupienie dialog między młodym lamą a jego bratem: czego się uczysz, zapytał braciszek małego lamę. Ten odpowiedział: kosmologii, logiki, psychologii, tybetańskiego itd. Braciszek na to: a ja chińskiego i matematyki. Młody lama wyraził zachwyt.
Było jeszcze kilka innych scen, które pokazywały, że "dobrze nam pod rządami Chińczyków" i jeśli tak wygląda obecnie prawdziwe życie Tybetańczyków, którzy są zadowoleni ze swojej sytuacji, to wolę trzymać się swojej romantycznej wizji, stworzonej na lekturze stron internetowych takich jak Wolny tybet.

Wyśniona Lhasa to pierwszy fabularny film znanych dokumentalistów Ritu Sarina i Tenzing Sonama. Nakręcony w Indiach i Wielkiej Brytanii. Pokazuje życie Tybetańczyków na emigracji w Indiach.

Ukazuje świat młodszej generacji uchodźców, która nigdy nie widziała swojej ojczystej ziemi, jak i stopniowo wymierającą starszą generację, dla której wolny Tybet, to przeszłość. Akcja filmu dzieje się w Dharmasala, do której przybywa Tybetańczyk, (dawniej mnich więziony w Tybecie ) z misją odnalezienia mężczyzny o imieniu Laga, któremu ma przekazać puzderko. Na łożu śmierci tę misję wyznaczyła mu jego matka.
W Indiach odnajduje Karmę, tybetańską reżyserkę z Nowego Jorku, z którą odbywa podróż, uwieńczona sukcesem.
Karma kręci swój dokument o więźniach politycznych, którzy uciekli z Tybetu.
Pomaga jej młody Tybetańczyk urodzony w Dharmasali. W obydwojgu te wstrząsające historie cierpień wywołują pytanie: Jak ja mogę pomóc Tybetowi. Odpowiedzi są różne jak i model życia każdego z nich jest inny.
Piękny, wzruszający film pokazujący panoramę postaw współczesnych Tybetańczyków na wygnaniu wobec swojej ojczyny, którą chcieliby zobaczyć znowu wolną.

Tybet, trylogia buddyjska to film nakręcony w 1977 r, zmontowany w 2005 i udostępniony do publicznej dystrybucji. Jest to film dokumentalny zrobiony przez ludzi zafascynowanych kulturą tybetańską. Uznawany za najlepszy film o buddyzmie tybetańskim.

Złożony jest z trzech części - " Dalajlama, zakony i lud", :Przekazywanie owocu prawdy" i :Pola zmysłów":
W pierwszej części oglądamy min. Dalajlamę 30 lat wcześniej, zwracającego się do swojego narodu w 20 rocznicę tybetańskiego powstania, mnichów, którzy uczą się dyskutować na tematy duchowe.
Przygotowania do starożytnego rytuału ochronnego związanego z Tarą (Piękny Klejnot) jest treścią drugiej części trylogii.
W trzeciej części pokazany jest bardzo ważny dla Tybetańczyków rytuał przeprowadzenia zmarłego przez bardo, stan pomiędzy śmiercią a odrodzeniem się w nowym wcieleniu.
Obserwujemy też rytuał sypania mandali, budowania kosmogramu, które po wykonaniu są niszczone. Działanie to jest symbolem nietrwałości.
Przez niektórych krytyków film ten był porównywany do Wielkiej ciszy Philipa Groninga. Obydwa filmy wiernie pokazują życie codzienne w zamkniętym, kontemplacyjnym klasztorze katolickim z regułą milczenia i buddyjskim.
Analogia ta jest trafna tylko na największym poziomie ogólności.

Ostatni film, który obejrzałam to Milarepa w reżyserii Neten Chokling, młodego mnicha z Butanu, który uważany jest za wcielenie Milarepy.

Film opowiada o Milarepie, kiedy jeszcze nazywał się Thangpo i był młodym, poszukującym mężczyzną.
Thangpo urodził się w bogatej rodzinie. Jego ojciec Mila Szerab Gjalcchan zmarł kiedy ten był jeszcze dzieckiem. Wówczas stryj i ciotka przywłaszczyli sobie majątek, ziemię i dom jego rodziny, a Thangpo wraz z jego matką i siostrą uczynili swoimi niewolnikami.
W celu zemszczenia się za niegodziwości i krzywdy, które ich spotkały, rozgniewana matka nakazała Thangpo, pod groźbą samobójstwa, nauczenia się czarnej magii. Wyuczone przez młodzieńca środki okazały się skuteczne i pewnego dnia wrócił do swojej wioski, którą zmiótł z powierzchni ziemi wywołując ogromna burze.
Nie wrócił jednak do matki, tylko uciekał przed wyrzutami sumienia. Trafił ponownie do swego nauczyciela czarnej magii. Ten poradził mu, aby wszedł na ścieżkę praktyki duchowej.
Film kończy się w momencie, kiedy Thangpo idzie do nauczyciela dharmy.
Na rok 2009 zaplanowana jest realizacja drugiej części filmu, której tematem będzie praktyka pod okiem Mistrza duchowego Marpy.
Reżyser filmu mówi o nim tak: ( z wywiadu zamieszczonego na stronie www.rime.pl)
Od początku myślałem o zrobieniu dwóch części tej historii i zrobię je, jeśli nie będę miał problemów. Obecna sytuacja uniemożliwia mi nakręcenie drugiej części, ale wtedy myślę, że mam pierwszą część i to jest dobre. Po obejrzeniu części pierwszej ci, którzy są zainteresowani dalszą historią, mogą zajrzeć do biografii Milarepy. Przyczyną, dla której podzieliłem tę historię na 2 części jest to, że nie mogę tak naprawdę pokazać wspaniałego życia Milarepy w zaledwie dziewięćdziesięciominutowym filmie. Po drugie, następna część życia Milarepy jest niezwykle istotna i też dużo bardziej trudna do zrobienia. Myślę, że pierwsza część historii to doświadczenie, które będę mógł wykorzystać przy realizacji drugiej części historii życia Milarepy."

Cieszy mnie, że buddyści zaczynają wykorzystywać X muzę do utrwalenia swojej kultury, obyczajów, przypowieści i rozterek.
Szkoda, że nie wszystkie z tych filmów będą puszczane w masowej dystrybucji.
Gdybyście jednak mieli okazję kiedyś obejrzeć te filmy - polecam prawie wszystkie;-)

Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl

Korzystałam z opisów filmów zamieszczonych na stronie www. Filmyswiata.pl
Zdjęcia: www.filmyswiata.pl
Fragment wywiadu z Neten Chokling pochodzi z www.rime.pl
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Styl Życia
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi