Joga - między ciałem a duchem. Piotr Błajet
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Joga - między ciałem a duchem. Piotr Błajet

czwartek, 6 września 2007

Piotr Błajet

Poniższy tekst zwraca uwagę na możliwości, jakie stwarza praktyka cielesna, ale pokazuje też ograniczenie jej efektów. Jest próbą krytycznego spojrzenia na jogę jako aktywność cielesną z perspektywy wiedzy o ciele rozumianym jako jeden z poziomów świadomości.

Zastosowaną metodę oglądu można określić analizą fenomenologiczno-hermeneutyczną: jest to połączenie pytania o istotę fenomenu i o sens fenomenu. Jeśli przyjmiemy, że praktyka jogi w swej istocie jest doświadczeniem mistycznym, a doświadczenie takie wymyka się jakiemukolwiek opisowi, mogącemu jedynie być przybliżeniem istoty doświadczenia, to każdy opis, również ten tekst, będzie miał charakter dyskusyjny. Jeden z francuskich fenomenologów, Maurice Merleau-Ponty, bezsilność języka wobec doświadczenia wyraził w ten sposób: gdybyśmy mogli mówić o doświadczeniu, nie mówilibyśmy o niczym. Wykorzystane cytaty z wywiadów z nauczycielami stanowią jedynie ilustrację dla pewnych rozważań i wcale nie muszą być reprezentatywne dla myślenia autorów wypowiedzi.

Joga staje się w Polsce coraz popularniejszą formą spędzania wolnego czasu. Może być traktowana jak sport, bo
/1/ jest formą aktywności ruchowej,
/2/ spełnia funkcję rekreacyjną,
/3/ zabawową oraz
/4/ występuje dążenie do doskonalenia poprzez systematyczne ćwiczenie.

Takie ujęcie w żaden sposób nie jest desakralizacją jogi, bo sport w swej genezie i przez długie wieki pełnił funkcję rytuału (nadal pełni), a głównym jego sensem było łączenie się z bóstwem. To nic, że zagraża mu nieustannie sprowadzenie go do profanum (na przykład poprzez profesjonalizację i prymat wyniku) - pierwiastek sacrum pozostał w nim, o czym najbardziej wymownie i namacalnie świadczy niesłabnące zainteresowanie sportem na całym świecie. Czyni to tę formę aktywności nieporównywalną z jakąkolwiek inną formą aktywności nieprodukcyjnej - ludzie czują w sporcie Ducha!

Bo dlaczego sportowiec poddaje się morderczemu treningowi, narażając swoje zdrowie, czasami życie, poświęcając wszystko dla sportu. Dlaczego bramkarz piłkarski rzuca się pod nogi pędzącym przeciwnikom? Dlaczego himalaista wspina się na K-2? Dlaczego kibic wydaje swoje oszczędności i zapożycza się, aby zobaczyć mecz swojej drużyny? Piszę o tym, aby pokazać, że w naszej kulturze istnieje forma aktywności ruchowej bardzo zbliżona w swoich założeniach do jogi, system ten jedynie jest bliższy źródłowej cielesności, przez to skuteczniej ją ożywia. Joga nie jest jednak niczym niezwykłym dla Europejczyka. Może właśnie tym oknem - sportowym - powinna być wprowadzana do naszych klubów, szkół. Może niepotrzebnie robi się z jogi coś niezwykle tajemniczego.

Trzeba w tym miejscu postawić pytanie: W jaki sposób aktywność cielesna może prowadzić do Boga, Ducha?
W europejskim kręgu kulturowym ciało traktowane jest głównie przedmiotowo. Myślenie takie jest prawdopodobnie skutkiem koncepcji chrześcijańskich, w których refleksja o człowieku zdominowana została na długie stulecia przez teorię duszy opartej na tradycji orficko-platońsko-gnostyckiej oraz, współczesnej Tomaszowi z Akwinu, tradycji mistycznej i franciszkańskiej. Kartezjusz przyczynił się do jeszcze głębszego uprzedmiotowienia ciała, a kropkę nad "i" w tej kwestii postawiła, jak wykazuje M. Foucault, ideologia społeczeństwa burżuazyjnego oraz rozwój medycyny naukowej. Te podejścia stały się wzajemnie komplementarne. Współczesny - postnowoczesny kult ciała - paradoksalnie utrwala uprzedmiotowienie ciała (1)

Takim przejawem kultu ciała-przedmiotu jest ćwiczenie jogi jedynie po to, aby być szczuplejszym, kształtniejszym, aby doznawać przeżyć, odlotów. Można powiedzieć, że w takiej motywacji nie ma niczego złego: lepsza jest aktywność cielesna wynikająca z takich potrzeb niż brak jakiejkolwiek aktywności cielesnej. Jednakże trzeba mieć świadomość, że jest to sprzeczne z założeniami jogi, która przecież ma kształtować podmiotowość ciała, a nawet odkrywać Ducha w nim. A intencja podejmowania aktywności zawsze przekłada się w mniejszym lub większym stopniu na efekty tejże aktywności.

Zapytajmy, jak ćwiczenie ciała-przedmiotu może prowadzić do Istoty? Ciało-przedmiot nie ma zdolności transcendencji. Jednak ciało jest też składową podmiotowości. Ciało czuje, a umysł jedynie umożliwia uświadomienie sobie tych odczuć. Dzięki tej zdolności - odczuwaniu - ciało, jako jeden z poziomów świadomości, rozwiązuje problemy fizjologiczne (np. jak zachować względną stałość wnętrza - homeostazę), umożliwia też rozwiązywanie problemów ruchowych, praktycznych, abstrakcyjnych. Piszę o tym w swojej książce "Ciało jako kategoria pedagogiczna. W poszukiwaniu integralnego modelu edukacji." Tekst poniższy zwraca uwagę na możliwości, jakie stwarza praktyka cielesna, ale pokazuje też ograniczoność efektów cielesnej aktywności. Słowem - jest próbą krytycznego spojrzenia na jogę jako aktywność cielesną z perspektywy wiedzy o ciele rozumianym jako jeden z poziomów świadomości.

Ćwiczenie cielesne a rozwój duchowy
Jeśli przyjmiemy założenie, że Duch jest w nas, a nie poza nami, to odpowiednie ćwiczenie ciała może prowadzić do odkrywania Ducha w sobie. Taki cel przyświecał Jerzemu Grotowskiemu w jego metodzie pracy z ciałem. Aktor poprzez odpowiednie ćwiczenia dokonywał kenozy - ogołocenia, czyli oczyszczenia z wszystkiego, co nabyte, co "socjologiczne". Ciało stawało się wtedy przepuszczalne dla impulsów duchowych, które bez oporu mogły z wnętrza wypływać na powierzchnię (2).
Impulsy te mają jednak najbardziej pierwotną formę - emocjonalną, formę zwiniętą. Duch odkryty w tej postaci może się rozwijać, wymaga to jednak dalszej pracy, już innymi metodami, z wyższych poziomów: można te emocje analizować, opisywać, rozmawiać o nich, można je zapisywać w formie artystycznej, można je wykorzystywać jako energię w pracy dla wspólnoty itd. Zatrzymanie się na emocjonalnym poziomie Ducha, na jego zwiniętej formie, traktowanie tej formy jako swoje prawdziwe "ja" uniemożliwia dalszy rozwój, a więc jest działaniem regresywnym. Na niebezpieczeństwo "zachłyśnięcia się" zwiniętą duchowością szczególnie mocno narażeni są ci praktykujący, którzy na skutek oddziaływań socjalizacyjnych byli oddzieleni od swych pierwotnych emocji. Upajają się dawno zapomnianym smakiem, jest im z tym dobrze, nie chcą lub boją się wyjść z tego stanu. Przeżywają narcystyczny zachwyt własnym wnętrzem. Towarzyszy temu postawa na wskroś egocentryczna: koncentracja na własnym przeżywaniu uniemożliwia spojrzenie z dystansu na to przeżywanie, bo to oznaczałoby konieczność choćby chwilowego porzucenia stanu upojenia, czego nie chcą lub boją się uczynić. Będąc w stanie upojenia emocjonalnego, nie są w stanie uświadomić sobie odczuć innej osoby tak, jak wypicie pewnej ilości alkoholu otwiera na własne emocje, ale zamyka na emocje innych. Reagują wrogo wobec tych, którzy choćby w najbardziej subtelny sposób próbują zakwestionować ich perspektywę oglądu rzeczywistości "Tuż pod powierzchnią narcyzmu czai się gniew", twierdzi Wilber (3)
Wyraża się w takim oto myśleniu: "Kocham cię i nie chcę cię zranić. Jednak, jak się ze mną nie zgodzisz, popadniesz w problemy, które cię zniszczą;. Jeśli przyjmiesz mój punkt widzenia, wszystko będzie tak, jak trzeba."
Reasumując, ćwiczenia cielesne są pierwszym etapem drogi duchowej torując drogi dla przepływu impulsów duchowych, przez co możliwe staje się ich odczucie. W drugim etapie powinno nastąpić poddanie owych impulsów "obróbce" mentalnej. Zatrzymanie się na przeżywaniu impulsów jest zachowaniem regresywnym.

Przejawami Ducha w małym człowieczku mogą być dziecięca spontaniczność, ciekawość, ekspansywność, eksploracyjność. To dzięki nim dziecko poznaje świat, nawiązuje z nim zażyłość. W procesie socjalizacji, której strategicznym celem jest wdrażanie do zachowań stoickich, posłuszeństwa i dyscypliny, następuje tłumienie spontaniczności, ciekawości, ekspansywności. Na poziomie fizycznym odbywa się to poprzez tworzenie napięć - blokad mięśniowych, które stawiają zaporę dla gestów, jakie dziecko miałoby ochotę wykonać. Ćwiczenie asan prowadzi do znoszenia napięć mięśniowych, a więc i blokad. Dzięki temu uwalniają się impulsy, które dawno temu poprzez mechanizm napięć mięśniowych zostały zablokowane.

Dzięki pracy z ciałem można pobudzić przebieg energii w ciele (prana, chi, ki), można zmienić jej przebieg. Umożliwia to wpływanie na samopoczucie i ogólnie - zdrowie. Można w ten sposób nawiązać relację z wyższymi - ponadcielesnymi poziomami świadomości. Podczas ćwiczeń może niekiedy dojść do uświadomienia sobie czegoś, czyli iluminacji - oznacza to "uruchomienie" umysłu. Można również odczuć nagły przypływ duchowości, miłości, współczucia dla cierpiących - "uruchomienie" ducha. Jednak owa iluminacja nie jest powiązana przyczynowo-skutkowo z ćwiczeniem, a związek ma charakter koincydentalny (okolicznościowy). Iluminacja nie wystąpiłaby, gdy nie wcześniej prowadzone ćwiczenia mentalne w związku z danym problemem. Ćwiczenie cielesne jedynie przyczyniło się do utorowania drogi dla myśli, która dzięki temu ćwiczeniu mogła wypłynąć na powierzchnię świadomości, zgodnie z zasadą: ruch, ćwiczenie zakotwicza myśl. Podobnie ma się rzecz z przeżyciem duchowym, jakie może wystąpić podczas ćwiczeń cielesnych: pojawienie się tego przeżycia jest skutkiem wcześniejszych ćwiczeń duchowych, a ćwiczenie cielesne, poprzez przetorowanie szlaków energetycznych i rozluźnienie napięć (blokad) umożliwiło pojawienie się czegoś, co już było tuż pod powierzchnią (4). Ćwiczenie cielesne nie jest przyczyną przeżyć mentalnych i duchowych, jedynie otwiera szlaki, którymi mogą wypłynąć z głębi na powierzchnię.

Stan ciała i ćwiczenie cielesne mają wpływ na jakość przeżyć mentalnych i duchowych. Człowiek jest ciałem i wszystko, co się dzieje z ciałem przekłada się na wyższe poziomy świadomości. Jeśli nie będziemy czuli cieleśnie żalu, winy, wstydu, nie będziemy w stanie uświadomić sobie, że kogoś zraniliśmy, zachowaliśmy się wobec kogoś nieodpowiednio lub zrobiliśmy coś złego, czyli doświadczać mentalnie żal, winę, wstyd (5).
Na bazie doświadczenia mentalnego, a wcześniej - cielesnego, możliwe staje się budowanie duchowego przeżywania opisanych stanów. Wtedy wypowiadanie zdań "żałuję za grzechy", "moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina" oraz "Panie nie jestem godzien..." ma głęboki człowieczy sens, bo są one przeżywane totalnie. Doświadczanie cielesne żalu, winy, wstydu jest równoznaczne z utożsamianiem się z tymi stanami: jestem żalem, winą, wstydem. Doświadczenie mentalne umożliwia spojrzenie z dystansem na te emocje, Dzięki temu człowiek może powiedzieć "żałuję", "czuję się winny", wstydzę się - podmiot nie jest już tą emocją, a emocja jest jedynie jednym z wielu przejawów jego istnienia. Wreszcie doświadczenie duchowe owych emocji pozwala przeżyć ich uniwersalność, ich nieodłączność od istnienia, sens ich przeżywania - sens transcedentny.
Żal na poziomie ciała będzie tylko cierpieniem, żal na poziomie umysłu będzie powiązany ze współczuciem dla mnie cierpiącego, żal na poziomie ducha będzie żalem, w którym jednoczę się z żalem całego Universum: przyjmuję żal innych istot i przekazuję im swój żal.

Doświadczenie na poziomie ducha jest więc doświadczeniem jedności ze wszystkim. Aby owej jedności doświadczyć niezbędne są więc trzy poziomy doświadczenia. Nie osiągnie się owego stanu świadomości ćwicząc jedynie ciało licząc na to, że ćwiczenie ciała przemieni się w doświadczenie duchowe (jakkolwiek możliwe jest przeżywanie pewnych stanów mentalnych i duchowych podczas wykonywania asan tak, jak możliwe jest doświadczanie wyższych stanów świadomości podczas spożywania posiłków, chodzenia po górach, siedzenia na sedesie, jazdy konnej - bo są to działania człowieka, a człowiek jest bytem cielesno-psychiczno-duchowym i w każdej jego aktywności, poza przypadkami patologicznymi, zawarty jest pierwiastek cielesny, mentalny i duchowy).

Doświadczenie cielesne jest specyficznie cielesnym, mentalne - specyficznie mentalnym, duchowe - specyficznie duchowym i nie można redukować dwóch pozostałych do jednego z nich!
Chcesz nauczyć się jeździć na nartach, musisz założyć deski i próbować zjeżdżać, jakkolwiek wyobrażanie sobie udanego zjazdu (tzw. trening ideomotoryczny) czy medytacja mogą przyczynić się do przyśpieszenia postępów, ale nie zastąpią zajazdów, upadków, rozwiązywania problemów ruchowych na stoku.
Podobnie, jeśli chcesz rozwiązać problem matematyczny, musisz siąść nad kartką czy przed komputerem i myśleć, jakkolwiek chodzenie może przyczynić się do poprawy skuteczności myślenia (jak w przypadku peripateticos - przechadzający się - szkoła filozofowania związana z Arystotelesem, nawiązywała ona do zwyczaju tego greckiego mędrca, który nauczał, przechadzając się), ale chodzenie nie zastąpi myślenia.
Jeśli chcesz wzmacniać swoją duchowość, musisz w tym, co robisz, dążyć do wykraczania poza siebie, z tym, że liczy się nie tyle co robisz, ile intencja po co to robisz. Na przykład w modlitwie czy medytacji dążysz do zjednoczenia się z Bogiem, Istotą, Praprzyczyną, Duchem, jakkolwiek aktywność cielesna: wypowiadanie słów, wykonywanie gestów, zachowanie nieruchomej pozycji, działania rytualne (np. udział we mszy) sprzyjają jednoczeniu, ale nie zastąpią samej intencji. W działaniu duchowym musisz wiedzieć, czego poszukujesz, czując intuicyjnie - sercem, że To gdzieś jest, a nawet, jeśli nie znajdziesz teraz, to samo poszukiwanie jest drogą duchową. Tak jak idąc na grzybobranie, chodząc po lesie czujesz, że gdzieś są grzyby, szukasz ich, a nawet jeśli ich nie znajdujesz, czujesz, że działanie twoje ma sens. Podobnie, dając potrzebującemu na chleb, pomagając mu z potrzeby serca jesteś bliżej Ducha, niż ten, kto sponsoruje akcje charytatywne, ale robi to w celach PR (Public Relation), bo takie działania tworzą jego wizerunek i przyczyniają się do zwiększania dochodów, a sponsorowanie jest formą inwestycji, a nie aktywności duchowej.

Błąd pre/post

K. Baier cytuje zdanie Gurudżiego: “Kiedy praktykuję jestem filozofem"(6). Sądzę, że jest to nadużycie pojęcia filozofia. Filozofowanie wymaga umiejętności dystansowania się, podczas gdy w praktykowaniu wchodzi się głęboko, do samego rdzenia asany. Filozofowanie wymaga sceptycyzmu wobec samego siebie, asany wymagają otwarcia na siebie samego. Filozofowanie to zadawanie pytań, praktykowanie to poszukiwanie odpowiedzi. Można więc albo filozofować, albo praktykować, niemożliwe jest połączenie tych dwóch aspektów w jedno. Nawet jeśli ciało posiada swoją mądrość, wiedzę nietematyczną, ma zdolność "przedmyślenia"(7) to pozostaje to zdolnością przedrefleksyjną, a filozofowanie wymaga właśnie refleksyjności. Asany wzmagają koncentrację na wnętrzu, co utrudnia wejście w rolę obserwatora siebie. Refleksyjność ma ponadto zawsze charakter "społeczny", wiąże się z obecnością, ze spotykaniem Innego, relacyjnością. Ćwiczenie asan poprzez stymulowanie koncentracji na odczuwaniu uwrażliwia na własne odczucia, co stanowi przeszkodę dla wchodzenia w odczucia innych, a to z kolei jest przeszkodą dla relacji. Efekt, jaki jest skutkiem sesji jogi można porównać do efektu upojenia alkoholu: alkohol otwiera na własne odczuwanie, lecz zamyka na odczuwanie innych osób.
Przeżywanie stanów "upojenia samym sobą" może prowadzić do wytworzenia się postawy narcystycznej. Ćwiczący doznając stanów "rajskiej szczęśliwości" doznaje złudzenia bycia blisko boskości, bo przecież Raj jest niebie. A w tym momencie jesteśmy już o krok od błędu pre/trans (inaczej pre/post). Twierdzenie Gurudżiego jest właśnie przykładem błędu pre/trans. Polega on na tym, że wiedzę preracjonalną, jaką dysponuje ciało, myli się z poziomem transracjonalnym - duchowym. To, co najwyższe, redukuje się do tego, najniższe. Cielesna natura człowieka jest w istocie jego naturą, ale człowiek posiada też, przynajmniej potencjalnie naturę duchową, transcendentną, dlatego nie można mówić, że "praktykowanie asan znaczy praktykowanie naszej prawdziwej, cielesnej, ludzkiej egzystencji" (8) Ciało to co najwyżej półprawdy człowieka.

Tak intensywne doznawanie ciała stanowi przeszkodę dla dokonywania pełnego wglądu w jaźń (świadomość wewnętrzną), bo wgląd blokowany jest na poziomie poznania cielesnego [najniższego poziomu doświadczenia]. Doświadczanie podczas asan nie sięga krytycznej refleksji [środkowy poziom doświadczenia], a tym bardziej kontemplacyjnego wglądu [najwyższy poziom doświadczenia]. Przeciwnie - poznanie cielesne identyfikowane jest z tym najwyższym poziomem doświadczenia, zatem występuje groźba redukcji kontemplacyjnego wglądu do poznawania cielesnego lub wręcz wyparcie tego najbardziej subtelnego doświadczenia przez najbardziej grube. Skoro mi tak rajsko, to nic mi więcej nie trzeba!

Poznanie grube jest percepcją świata materialnego. W praktykowaniu asan obiektem tej percepcji będą zdarzenia czuciowo-ruchowe. Wymóg koncentracji na ciele podczas przebywania w asanie wyklucza praktycznie doznania ponadcielesne - psychiczne i duchowe. Nie można przecież jednocześnie koncentrować się na odczuciach ciała, czyli na świecie materialnym i doświadczać subtelnego stanu uniesienia duchowego. Koncentracja uwagi jest zawsze zawężaniem świadomości do pewnego obszaru, tutaj do obszaru ciała. Nierozerwalnie z ową koncentracją na pewnym fragmencie pola występuje ignorancja pozostałej części pola istnienia. Dlatego też uważność co do ciała wyklucza uważność co do subtelnych - duchowych aspektów istnienia.
Trzeba jednak w tym momencie zaznaczyć, że doświadczenie cielesne, grube, może mieć pewne zabarwienie doświadczenia duchowego, ponieważ nie można oddzielić ducha od ciała - w ciele jest zalążek ducha. W doświadczeniu cielesnym można dostrzec zalążek doświadczenia duchowego, tak jak w żołędziu zawarty jest cały dąb. Jednak doświadczenie cielesne, jakkolwiek ma znamiona doświadczenia duchowego nigdy nie będzie pełnym doświadczeniem duchowym: będzie małym (niedoskonałym) doświadczeniem subtelnym Żołądź nie jest dębem. To doświadczenie duchowe na poziomie cielesnym można określić niedojrzałym stanem duchowym, takim jaki bywa udziałem kilkuletnich dzieci. Niedojrzała duchowość ma bardzo mocne zabarwienie uczuciowe. Niedojrzała uczuciowość jest pozbawiona tego, co jest niezbędnym aspektem dojrzałej uczuciowości: krytycyzmu. Stąd doznania cielesne powiązane z pranajamą - kośa (powłoka energetyczna), élan vital, powłoką emocjonalno-eteryczną, drugą czakrą (9) odczuwane jako "odloty" mogą być bezkrytycznie traktowane jako doświadczenia duchowe. Tutaj bardzo ważną rolę korygującą, naprowadzającą odgrywa nauczyciel - krytyk.
Chyba, że sam jest bezkrytyczny! Przykład: nauczyciel, o którym mówi się, że "pracuje na energii"(10) rozszerza (nie rozwija) w sobie duchowość dziecięcą, niedojrzałą, egocentryczną, narcystyczną. To Piotruś Pan! Sprowadzanie duchowości do energii, a jogi do przepływu energii, do otwieranie kanałów energetycznych (11) jest przykładem redukcjonizmu, błędu pre/post. Duchowość ma właściwości energetyczne, jak wszystko co związane jest z życiem. Energia jednak jest kategorią fizyczną, a życia nie można redukować do poziomu fizycznego, jakkolwiek fizyczność jest niezbędna, aby było życie. Podobnie, nie moglibyśmy doświadczyć Ducha, gdyby nie było materii, energii, jednak nie można wpychać Go w materię, w energię. Zjawiska fizyczne są przejawem działania Ducha, a istota nigdy nie jest tożsama ze swoimi przejawami.
Samo praktykowanie asan może "rozwijać" duchowość, ale horyzontalnie, jest to rozszerzanie duchowości niedojrzałej - w istocie mamy do czynienia nie z rozwojem a regresem. Można jednak też traktować praktykę asan jako terapię, której celem jest odkrywanie wypartych w okresie dzieciństwa struktur i integracja z nimi. Jak pisze Wilber, odzyskanie utraconego potencjału jest warunkiem naprawienia szkód i "przywrócenia bardziej elastycznego, płynnego i wrażliwego spojrzenia na życie"(12). Jest to jednak warunek konieczny, nie wystarczający. Pas startowy!
Traktowanie rozbiegu na pasie startowym jako lotu jest w istocie myleniem odczuć zmysłowego prekonwencjonalnego ciała z ciepłem i altruizmem świadomości postkonwencjonalnej. Jest to przejaw błędu pre/post (pre/trans), będącego udziałem tych kierunków terapii, które zalecają dla poszerzenia wyższych emocji zwykłą pracę z ciałem (13) Dla budowania postkonwencjonalnej miłości potrzebny jest postkonwenconalny rozwój poznawczy i daleko niewystarczające jest poszerzanie wrażliwości ciała, jakkolwiek niezbędne. Zatrzymanie się w miłości na poziomie ciała nasyca to uczucie egocentryzmem, a dominującą formą relacji jest wymiana emocjonalna, której treścią jest seks, bezpieczeństwo, władza, przynależność, troska. Praca z ciałem, a więc i joga, może blokować rozwój miłości, a czasami nawet powodować jej regres dlatego, że narastający przepływ emocjonalny uniemożliwia rozwój, poprzez "zalewanie", "zatapianie", pozostałych strumieni wymiany miłosnej: przepływu mentalnego (rozmowa, wymiana autorefleksyjna, wymiana autonomiczna), przepływu wewnętrznego i duchowego(14).
Odkrywanie ciała, odczucie znaczeń zakodowanych w ciele powinno prowadzić w dalszym etapie do zintegrowania ich z umysłem i duchem. Jak napisałem, zatrzymanie się na poziomie odczuć jest w swej istocie regresem. Ponieważ każdy ma mniejszy lub większy dostęp do świadomości ciała (może poza psychopatami), to, jak zauważa Wilber, "praca skupiania się na ciele" przynosi spektakularne efekty. Natomiast dochodzenie do stanów duchowych jest procesem długotrwałym. Gdyby prowadzić warsztaty weekendowe, tygodniowe "wchodzenia w nirwikalpa samadhi, rzeczywisty stan duchowy, którego osiągnięcie może zajmować pięć lub więcej lat, nie cieszyłyby się wielką popularnością. Oto, jak o "rynku duchowości" pisze Wilber:
"Nie jest łatwo handlować autentycznymi transpersonalnymi obszarami. Handlować możesz tylko szybkimi odmiennymi stanami, które mijają, albo prostymi doświadczeniami cielesnymi, które już teraz każdy może łatwo osiągnąć. Gdybyś prowadził instytucję, która utrzymuje się z pieniędzy studentów, to nie zrobisz wielkich pieniędzy, jeśli będziesz się specjalizował w autentycznym, subtelnym, przyczynowym i niedualnym stanie świadomości - nie możesz czekać pięć czy dziesięć lat, zanim studenci dojrzeją do tych stanów i ci zapłacą. Istnieje więc ukryta, ale silna presja, żeby oferować niższe, nawet regresywne stany, nazwać to "duchowością" i iść do przodu. Przy takim podejściu masz szansę na stuprocentowy sukces, ponieważ prawie każdy potrafi skupić się na jakimś odczuciu, cielesnej emocji czy świadomości ciała, podczas gdy bardzo nieliczni mogą z miejsca zademonstrować satori. Dlatego wszyscy czują się dobrze, wszyscy , , i są "(15). Są jednak tacy nauczyciele jogi, którzy proponują produkt najwyższej jakości w dobrym opakowaniu, którego wcale nie stemplują napisem "Uwaga duchowość!". Ja na początku swojej jogi takich właśnie nauczycieli spotkałem.
Kontakt z ciałem pełni bardzo ważną rolę. Warunkuje stabilność naszego istnienia. Trzeba jednak pamiętać, że ciało jest ostoją egocentryzmu, jest bezkrytyczne wobec samego siebie, nie ma też zdolności spojrzenia relatywistyczno-pluralistycznego. Ciało widzi świat tylko ze swojej perspektywy, nie ma zdolności wchodzenia w inną perspektywę. Taką zdolność - krytycyzmu i perspektywizmu w ujęcia pluralistycznym - posiada rozwinięty umysł (we wczesnej fazie rozwoju umysł ma charakter perspektywistyczno-dualistyczny: dobra jest moja perspektywa, inne są nic nie warte, ci, którzy inaczej myślą, błądzą . Rozwój duchowy wiedzie od ciała, poprzez umysł do Ducha. Joga jest, w swym założeniu, łączeniem z Duchem, Bogiem. Nie można jednak tego nazywać "powrotem do swojej prawdziwej natury", "do naszej wewnętrznej niewinności, do tego światła, do tego, co uznajemy, że jest prawdą, że jest szlachetne, czyste"(16). Powrót będzie zawsze regresem, a nie rozwojem. Rozwój odbywa się poprzez spiralne wchodzenie na coraz wyższe poziomy, wstępowanie i zstępowanie, jak dobrze oddaje to metafora drabiny Jakubowej. Rozwój to integracja mądrości, która widzi wielość jako jedność i współczucia, które widzi jedność jako wielość. Eros: wstępowanie w kierunku jedności i Agape: zstępowanie w kierunku wielości (17)
Rozwój duchowy wymaga wchodzenia w głąb siebie, ale jednocześnie przekraczania samego siebie (spirala). Odkrywanie siebie nie jest odkrywaniem esencji, źródła, jak twierdzi Jagucki. To jest tylko połowa spirali, a połowiczne środki nigdy nie doprowadzą do celu. Podobnie, pomaganie światu, to nie tylko pomaganie sobie, to coś znacznie więcej. W wypowiadanych przez nauczyciela zdaniach lansowana jest postawa skrajnie egocentryczna. Poziom egocentryczny w rozwoju moralnym ("dobre jest wszystko to, czego ja pragnę") jest fazą prekonwencjonalną, preracjonalną i może być mylony z fazą postkonwencjonalną (poziom światocentryczny) i post-postkonwencjonalną (poziom teocentryczny) - fazami postracjonalnymi ("dobre jest to, co jest korzystne dla wszystkich ludzi na całym świecie") (18) Przyczyna tego tkwi w błędzie pre/trans: dziecko będące w fazie prekonwencjonalnej nie jest w stanie zrozumieć konwencji grupy społecznej, dlatego nie jest w stanie ich przestrzegać (chyba, że zostanie to wymuszone radykalną socjalizacją); ktoś będący w fazie postkonwencjonalnej, nie tyle odrzuca konwencje, ile je przekracza (czyli przekracza poziom socjocentryczny), rozumie uwarunkowania życia w grupie społecznej, jednak dobro Universum, Kosmosu jest dla niego dobrem wyższego rzędu niż dobro grupy społecznej, w której żyje.
Podobny pogląd jak Jagucki prezentuje inny polski nauczyciel K. Kocot., który podstawowe rozwojowe znaczenie przypisuje odczuwaniu podczas praktyki, a nie pracy "na przełamanie". (19)
Podczas tak zwanej pracy na przełamanie można uzyskać dwa przeciwstawne efekty: 1/ złamanie ego. 2/ rozwinięcie ego do nieskończoności.
W pierwszym przypadku ćwiczący rezygnuje z samego siebie, poddaje się bezwarunkowo dyscyplinie, w drugim mobilizuje siłą woli, do niemal "nieskończoności", swoje moce. Obydwa efekty prowadzą jednak do tego samego: przekraczania ja i wspinania się na wyższe piętra rozwoju. To, z czym utożsamiałeś się zostaje, w pewnym sensie porzucone, przestaje być twoim prawdziwym ja. To najbliższe ja staje się dalszym ja, a ty zyskujesz nowy poziom najbliższego ja, które za jakiś czas stanie się dalszym ja, bo zdobędziesz nowe najbliższe ja (20).
Małe dziecko utożsamia się wyłącznie ze swoim ciałem, ciało jest jego najbliższym ja, nie jest więc w stanie go obserwować. Kiedy pojawia się umysł werbalny i konceptualny, ciało staje się dalszym ja (często następuje wtedy nie tylko odróżnienie, ale i oddzielenie), a umysł bliższym ja.
Koncentrowanie się podczas praktyki na odczuwaniu co najwyżej poszerza pole doznań na poziomie cielesnym - bo odczuwanie jest funkcją cielesną - daje zatem efekt horyzontalny, a nie wertykalny, nie stwarza szansy na przekroczenie ja, co jest warunkiem niezbędnym rozwoju rozumianego jako ruch wertykalny. Nadmierna koncentracja na odczuwaniu, jak zostało to wyżej wykazane, prowadzi do egocentryzmu, a skutkiem w wymiarze obiektywnym jest błąd pre/trans.
Błąd ten jeszcze dobitniej jest widoczny w myśleniu innego nauczyciela, E. Szprenger. Chce ona, jak twierdzi, nauczyć swoich uczniów:
"Prawdy, jakiejś wielkiej Prawdy, jakiegoś odczarowania tego kłamstwa, tych wszystkich naleciałości, które człowiek nakłada na siebie,. Stania się bosym i nagim przed tym Największym, który jest przed nami. Staram się nauczyć ludzi odrzucać te pozory, skorupy, ułudy, to wszystko, co ciągniemy za sobą. Staram się, żeby poczuli to prawdziwe jądro w sobie, kiedy stają bosą stopą na macie i kiedy po raz setny, trzy setny robią triconasanę. Żeby poczuli jedność, żeby wrócili do siebie, żeby poczuli, że to nie jest tylko ruch i sprawa fizyczna, ale żeby odnaleźli siebie. Tego prawdziwego siebie" (21).
Powrót do jakiego siebie postuluje Szprenger? Do poziomu dziecka? Nagiego i bosego? Dziecko trzyletnie odczuwa jedność albo raczej nie odczuwa zróżnicowania, bo człowiek postrzegający cieleśnie nie widzi granic, podziałów. Dziecko nie mogło przekroczyć podzielenia, bo nie dostrzegło jeszcze podziałów. Dojrzałość polega na /1/ odczuwaniu podstawowej jedności, /2/ spostrzeganiu różnic, a więc i podziałów oraz /3/ widzeniu integralności wszystkiego, przekraczającej wszelkie podziały. Niezróżnicowane postrzeganie to nie to samo, co integralne widzenie. Jest to różnica co najmniej taka, jak między niedojrzałością a dojrzałością. Joga jako rytuał
K. Baier zwraca uwagę na trzy ważne funkcje asan: ucieleśnianie przestrzeni, czasu oraz zakorzenianie. W genialny sposób tłumaczy funkcję asan w cielesnym rozwoju człowieka. Dla przykładu wyciąganie rąk w virabhadrasanie jest w istocie rozciąganiem przestrzeni, która jest przez ciało rzutowana. Nie chodzi o wykonanie ruchu o jakimś niezwykłym zasięgu, ale o otwarcie bez granic: wyciągając ramiona jogin nie czuje jakichkolwiek granic (22). Jednak Baier, w swoim myśleniu zatrzymuje się na poziomie cielesnym. Nie dostrzega ograniczeń ciała i niebezpieczeństw związanych z zatrzymaniem się na poziomie cielesnym, skoncentrowaniu się na pozornym "rozwoju" horyzontalnym, a nie dostrzeganiu konieczności zmian wertykalnych: ciało, umysł, duch.
Zapytajmy, po co mamy rozszerzać naszą przestrzeń wrażliwości, po co mamy zwiększać nasze otwarcie? Dla samego siebie? Dla zaspokojenia narcystycznych potrzeb? Czy samo cielesne otwarcie daje efekt, o którym pisze Baier:
"Wraz z rozwojem możliwości przydawania przestrzeni wszystkiemu, co pojawia się w zasięgu naszej obejmującej cały świat uwagi, rzeczy odległe staja się bliższe, współodczuwamy je i dzielimy z nimi nasz byt. Nie są więc one już więcej dla nas obce. Dajemy im przestrzeń, która umożliwia promieniowanie ich istocie"(23).
Zdanie to jest znamiennym przykładem popadania w narcyzm, gdy zatrzymamy się poziomie cielesnym relacji ze światem. To ja umożliwiam pojawianie się bytów, dzięki temu, że mam zdolność poszerzenia swojej uwagi. Byty mogą promieniować swoją istotą, dzięki temu, że ja obdarowuję je łaską przestrzeni. Ja kreuję byty!
Otwarcie, poszerzanie i pogłębianie przestrzeni tylko wtedy będzie miało swój ludzki sens, gdy będziemy chcieli i potrafili dostrzec w tej przestrzeni innego człowieka. Motywacja więc powinna być taka: otwieramy ciało, aby spotkać i przyjąć drugiego człowieka! Samo otwieranie pozostanie praktyką narcystyczną, jeśli w swojej najbardziej podstawowej motywacji nie będzie miało na uwadze innego człowieka. A to wymaga przekroczenia ciała, przekroczenia poziomu przedrefleksyjnego, nietematycznego, przejście na poziom umysłu i, dalej, ducha. Asany budują tylko pas startowy, nie są lotem, wznoszeniem! Otwarcie ciała jest otwarciem przedrefleksyjnym, źródłowym, sięga do źródeł egzystencji(24). Asany wprowadzają w stan pierwotnej szczęśliwości, związanej z nieświadomością (dziecko może być szczęśliwe, kiedy jest przytulane, karmione, ponieważ żyje w nieświadomości świata zewnętrznego), kiedy czas i przestrzeń były wyznaczane przez człowieka cielesnego przeżywającego ("przed-myślącego"), mocno zakorzenionego i związanego z Naturą. Praktyka asan jest więc odwróceniem codzienności, w której trzeba przecież liczyć się z czasem konstruowanym - chronologicznym (np. umawiamy się na spotkanie nie o zachodzie słońca, ale o godz. 19...) i z przestrzennością konstruowaną.(na przykład odległość nie wynosi trzy dni marszu, ale 100 km). W codzienności nie można uciec od ego, porzucić ego, bo ułatwia ono (czasami utrudnia), jako pewien styl syntezy doświadczenia (25), poruszanie się w zawiłościach życia w społeczeństwie. Ego trzeba rozwijać od poziomu niedojrzałego prekonwencjonalnego (egocentryzm) poprzez konwecjonalny (konformizm) do poziomu ego dojrzałego (autonomia zintegrowana) (26)
"Przewrócenie" normalnych codziennych zachowań stanowi jedno z głównych założeń jogi:
"Jogin (...) narzuca sobie kamienną nieruchomość ciała (asana), rytmizację i wstrzymywanie oddechu (pranajama), opanowanie strumienia zjawisk psycho-mentalnych (ekagrata), nieruchomość myśli, ."(27)
Według Eliade symbolika "odwrotności" odpowiada jednocześnie kondycji post mortem i kondycji boskiej. W starożytnych Indiach śmierć oznaczała oddzielenie ducha od doświadczeń psychofizjologicznych. Jogin uśmierca ciało oddzielone od ducha, w ten sposób kreuje "nowe ciało", podobnie jak neofita w społeczeństwach archaicznych uzyskuje nowe ciało przez wtajemniczenie. Joga powtarza i kontynuuje zapomnianą symbolikę inicjacji, tę, która polega na antycypacji śmierci mającej zapewnić odrodzenie w życiu uświęconym. Włącza się zatem do powszechnej tradycji religijnych dziejów ludzkości(28).
Aby jednak joga była drogą duchową niezbędna jest zarówno intencja poszukiwania Ducha w sobie, jak i praxis, czyli praktyka duchowa wewnętrzna ("na rzecz siebie") oraz zewnętrzna ("na rzecz innych"). Samo ćwiczenie ciała jest zaledwie wstępem do tej praktyki, jak określił to Jerzy Grotowski (29), jest budowaniem pasa startowego; im dłuższy i solidniej zbudowany, tym będzie można wyżej polecieć.
Praktyka asan spełnia więc funkcję rytuału, święta. Działanie rytualne ma zmienić coś w człowieku, poprawić, poprzez rozbudzenie w nim pierwiastka boskiego, duchowego. Po tym "przemienieniu na górze", po czasowym rozpuszczeniu ego trzeba zejść z powrotem do codzienności, a właśnie prawidłowo skonstruowane ego ułatwia radzenie sobie z jej wymogami. Mistyk, który buduje namioty na górze (30) i wycofuje się z życia jest pseudomistykiem, prawdziwe doświadczenie mistyczne prowadzi z powrotem z góry na dół, do życia (31). Zakończenie
Jak pisze Gita Iyengar, celem jogi jest poznanie Jaźni, czyli Świadomości Jedynej, niepodzielonej. Celem wyznawców religii chrześcijańskiej jest poznanie Boga Jedynego. Te dwie drogi: joga i religia są niesprzeczne ze sobą, jakkolwiek różnice są znaczne. Mogą chyba stanowić wzajemne uzupełnienie. Joga jako droga duchowa, niesprzeczna z religiami Zachodu, może wzbogacić te religie poprzez odkrywanie ciała dla człowieka, wzbogacanie ciała, a przez to wzbogacanie człowieka. "Bóg jest Miłością", pisze Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice "Deus Caritas Est", a ciało stanowi punkt zaczepienia miłości. Bez ciała miłość jest niemożliwa. Joga to również forma ascezy, a asceza, wyrzeczenia, oczyszczanie stanowią niezbędne warunki wznoszenia się ku Jedności, ku Miłości.
Ale i joga może zostać wzbogacona przez religię, w której tak mocno akcentowana jest miłość. Joga jest przede wszystkim drogą rozwoju indywidualnego. Wszystkie ścieżki z wyjątkiem yamy rozwijają jednostkę z pominięciem aspektu relacyjnego. Jogin nie potrzebuje obecności Innego, zatem nie będzie rozwijał w sobie zdolności otwarcia na Innego. Jedynie yama wiąże się z takimi nakazami życia w społeczności, jak: niekrzywdzenie, prawdomówność, brak chciwości, nie kradzenie, umiar w seksie, nie przyjmowanie darów, przebaczanie, współczucie (32).
Religia chrześcijańska jest znacznie bardziej radykalna, gdy dotyka relacji z bliźnim. Wymogiem podstawowym, niezbywalnym dla Chrześcijanina jest działanie dla dobra Innych, aż "po krzyż". Śmierć Jezusa na krzyżu stanowi symbol bezgranicznej miłości, w której jest się gotowym ponieść najwyższą ofiarę. Warto przytoczyć zdanie z encykliki "Deus Caritas Est":
"Tak miłość jest , ale ekstazą nie w sensie chwili upojenia, lecz ekstazą jako droga, trwałe wychodzenie z zamkniętego w sobie, w kierunku wyzwolenia z , w darze z siebie i właśnie tak w kierunku ponownego znalezienia siebie, a nawet w kierunku Boga: (Łk 17, 33)..."(33)
Zatem droga do Boga, do Jaźni przebiega przez potrzeby Innych, a warunkiem oświecenia, wyzwolenia jest ofiara z siebie dla potrzebujących. Sądzę, że klasyka jogi nie straci, jeśli yama będzie rozwijana ku potrzebom, innego człowieka, bliźniego. Przy czym daleko niewystarczające będzie postępowanie w zgodzie z zasadami yamy, niezbędne będzie działanie dla dobra członków społeczności i wszystkich mieszkańców globu. Istnieje jednak realne zagrożenie tkwiące w samym systemie jogi, o czym pisałem wyżej, że ten aspekt wychodzenia naprzeciw innemu człowiekowi nie będzie dostatecznie akcentowany, a wręcz tłumiony.
Sierpień 2007 Piotr Błajet
piotrblajet@post.home.pl

1 Por. P. Błajet, Ciało jako kategoria pedagogiczna. W poszukiwaniu integralnego modelu edukacji, Wyd. UMK Toruń, 2006
2 Więcej o metodzie J. Grotowskiego w: P. Błajet, Ciało w kulturze współczesnej. Wątki socjopedagogiczne, Wyd. WSIiE, Olsztyn 2005
3 K. Wilber, Śmiertelni nieśmiertelni. Prawdziwa opowieść o życiu, miłości, cierpieniu, umieraniu i wyzwoleniu, tłum. A. Możdżyńska, Jacek Santorski & Co, Warszawa, 2002, s. 310
4 por. ibidem, s. 276
5 Możliwe jest doświadczanie mentalne emocji w oderwaniu od przeżywania cielesnego. Ściślej - możliwe jest uświadomienie sobie np. żalu, które nie jest następstwem odczucia cielesnego żalu. Żal w tej sytuacji może być odczuwany, ale będzie to skutkiem myślenia, że w takiej a takiej sytuacji ludzie czują żal, a więc i ja powinienem cos takiego odczuwać. Takiego "odwrócenie" jest zwykle skutkiem socjalizacji w środowisku wychowawczym, w którym już od małych dzieci wymaga się stoicyzmu i powściągliwości w okazywaniu emocji. Ów stoicyzm jest osiągany za cenę zamknięcia się na odczucia ciała, a brak treningu emocjonalnego we wczesnym dzieciństwie powoduje cielesny analfabetyzm emocjonalny. Wtedy, w najlepszym wypadku odczuwanie emocji będzie wywoływane przez myślenie o emocjach, a w skrajnym przypadku człowiek może nie być w stanie niczego odczuwać. I w jednej i drugiej sytuacji zaburzone będą relacje, w których znaczną role odgrywa inteligencja emocjonalna (por. A. Damasio, Błąd Kartezjusza, tłum. M. Karpiński, DW Rebis, 2002)
6 K. Baier, O filozoficznym wymiarze asan, www.joga-joga.pl
7 ibidem
8 ibidem
9 Por. K. Wilber, Psychologia integralna, świadomość, duch, psychologia, terapia , tłum. H. Smagacz, J. Santorski & Co, Warszawa 2002., s. 174
10 por. wywiad z K. Kocotem, www.joga-joga.pl
11 Por. wywiad z K. Kocotem i S. Bubiczem, www.joga-joga.pl
12 K. Wilber, Psychologia integralna, op. cit., s. 174
13 ibidem, s. 297
14 Por. ibidem, s. 240
15 K. Wilber, Jeden smak. Przemyślenia nad integralną duchowością, tłum. H. Smagacz, Wyd. Santorski & Co, Warszawa 2002, s. 211
16 Wywiad z J. Jaguckim, www.joga-joga.pl
17 Por. K. Wilber, Sex, ecology, spirituality. The spirit of evolution, Shambhala, Boston & London, 2000, s. 337-338
18 por. K. Wilber, Psychologia integralna,.op. cit., s. 55
19 por. Wywiad z K. Kocotem, www.joga-joga.pl
20 por. K. Wilber, Psychologia integralna..,op. cit., s. 52
21 Wywiad z E. Szprenger, www.joga-joga.pl
22 por. K. Baier, op. cit. Gdy zacząłem ćwiczyć asany, zauważyłem następujące zjawisko: rower, którym jeżdżę od kilku lat nagle wydał mi się mniejszy. Może to być przykład, jak pod wpływem asan zmienia się przestrzeń rzutowana przez ciało - przeżywana przez ciało
23 ibidem
24 Grotowski swój teatr nazywał Teatrem Źródeł. Jest też muzyka źródeł, które otwiera w nas, to co najbardziej pierwotne, zapomniane, wyparte. Nie można jednak naszej codzienności redukować do poziomu źródła. Są przecież w niej rozlewiska, wodospady, liczne nurty...
25 Używam tego pojęcia w takim rozumieniu, jak sugeruje to Lech Witkowski w opracowaniu koncepcji E.H. Eriksona (L. Witkowski, Rozwój i tożsamość w cyklu życia. Studium koncepcji Erika H. Eriksona, Toruń, 2000). Ego to nieuświadamiany (choć warunkujący świadomość) styl syntezy doświadczenia, określający zdolność reagowania na środowisko (s. 92), "ego jest swoistym <> zdolnym do reagowania na rzeczywistość (s. 93)
26 K. Wilber, Psychologia integralna, s. 245
27 M. Eliade: Patańdżali i joga, tłum. J. Prokopiuk, "Pegaz", Michałowice 1994, s.154
28 M. Eliade, Patańdżali i joga, tłum. Jerzy Prokopiuk, "Pegaz", Michałowice, 1994, s. 154 i dalsze.
29 W metodzie Jerzego Grotowskiego, twórcy "Teatru Laboratorium", ćwiczenia fizyczne mają doprowadzić aktora do stanu koncentracji, która umożliwi rozpoznanie najbardziej podstawowych impulsów wewnętrznych. Dzięki mobilizacji wszystkich sił duchowych i fizycznych aktor osiąga stan "gotowości biernej" Można by to porównać (jeśli nie utożsamić) do osiągania s a m a d h i: stanu zjednoczenia, całości, całkowitej koncentracji ducha, stanu, który Mircea Eliade określa e n s t a z ą (Samadhi - "Zjednoczenie, całość, wchłonięcie, całkowita koncentracja ducha, połączenie. Jest ostatnią fazą ośmiostopniowej jogi i następuje po dhjanie, czyli medytacji lub kontemplacji. Czasem jest nazywane koncentracją, ale może się mylić z dharaną, fazą poprzedzającą dhjanę i dlatego niektórzy autorzy wprowadzili inne nazwy - por. http://kazwid.w.interia.pl/hinduizm.htm.) Występuje wtedy nadzwyczajna zdolność jasnowidzenia pozwalająca rozpoznać esencję tego, co "nieuchwytne i niewyrażalne".
Grotowski zawsze podkreślał konieczność zachowania połączenia "dół - góra", a umiejętność utrzymania przez aktora jedności materii - ciała - psychiki - ducha jest wyznacznikiem technicznego mistrzostwa:
"Nie idzie o to, by się wyrzec naszej natury; wszystko winno trzymać swe miejsce naturalne: ciało, serce, głowa, coś, co znajduje się i coś, co znajduje się . Wszystko jak linia wertykalna, i ta wertykalność powinna być rozpięta między organicznością i the awareness. Awareness to znaczy świadomość, która nie jest związana z mową (maszyną do myślenia), lecz z o b e c n o ś c i ą."
Aktor uwalnia ciało od "oporu wobec bodźców duchowych", ale nie odbywa się to poprzez zanegowanie ciała, bo niemożliwa wtedy stałaby się integracja wszystkich władz duchowych i fizycznych aktora. Ciało jest podstawą tego procesu tych wszystkich władz"wzbierających jakby od strefy intymno-instynktowej do "
30 Por. Ewangelia Św. Mateusza 17, 1-13: uczniowie Jezusa, gdy na górze doznali olśnienia w związku z przemienieniem Jezusa, powiedzieli: "Dobrze nam tu być". Chcieli tam rozbić namioty i pozostać. Jednak Jezus nie pozwolił na to poprowadził ich z powrotem w dół.
31 Por. W. Jäger OSB, Fala jest morzem. Rozmowy o duchowości, tłum. Z. Mazurczak, Wyd. Santorski & Co, Warszawa 2001, s. 139
32 G. S. Iyengar, Joga doskonała dla kobiet, tłum. S. Bubicz, VIRYA, s. 31
33 Benedykt XVI, Encyklika "Deus Caritas Est" Bibliografia:
Baier Karl, O filozoficznym wymiarze asan, www.joga-joga.pl
Benedykt XVI, Encyklika "Deus Caritas Est"
Błajet Piotr, Ciało w kulturze współczesnej. Wątki socjopedagogiczne, Wyd. WSIiE, Olsztyn 2005
Błajet Piotr, Ciało jako kategoria pedagogiczna. W poszukiwaniu integralnego modelu edukacji, Wyd. UMK, Toruń 2006
Eliade Mircea, Patańdżali i joga, tłum. Jerzy Prokopiuk, "Pegaz", Michałowice, 1994
Grotowski Jerzy, Teksty z lat 1965-1969. Wrocław 1999
Iyengar Gita S. Iyengar, Joga doskonała dla kobiet, tłum. S. Bubicz, VIRYA
Jäger Willigis OSB, Fala jest morzem. Rozmowy o duchowości, tłum. Z. Mazurczak, Wyd. Santorski & Co, Warszawa 2001
Wilber Ken, Psychologia integralna, świadomość, duch, psychologia, terapia , tłum. H. Smagacz, J. Santorski & Co, 2002.
Wilber Ken, Sex, ecology, spirituality. The spirit of evolution, Shambhala, Boston & London, 2000
Wilber Ken: Śmiertelni nieśmiertelni. Prawdziwa opowieść o życiu, miłości, cierpieniu, umieraniu i wyzwoleniu, tłum. A. Możdżyńska, Jacek Santorski & Co, Warszawa, 2002.
Wilber Ken, Jeden smak. Przemyślenia nad integralną duchowością, tłum. H. Smagacz, Wyd. Santorski & Co, Warszawa 2002
http://kazwid.w.interia.pl/hinduizm.htm
http://www.joga-joga.pl
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Filozofia Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Filozofia Jogi
Inspiracje
Stary człowiek, sztywny człowiek, słaby człowiek, chory człowiek – każdy z nich może praktykować, z wyjątkiem leniwego - K. Pattabhi Jois
Słowniczek
Cztery stadia życia w hinduizmie

W hinduizmie życie postrzega się jako szkolną naukę. Przychodzimy na ten świat, aby wyuczyć się pewnych lekcji, dzięki czemu możemy dojrzeć do momentu, w którym odkryjemy nasze duchowe przeznaczenie. Życie jest sekwencją stadiów rozwojowych. Od czasu Upaniszad źródła hinduskie mówią o czterech stadiach życia zwanych...

Szukaj haseł na literę:
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
n
Wyszukiwarka Szkół Jogi

Partnerzy Portalu