Lotos - czy naprawdę warto? Radek Rychlik
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Lotos - czy naprawdę warto? Radek Rychlik

niedziela, 23 grudnia 2012

Radek Rychlik

Bardzo ucieszył mnie ten artykuł, a jego przekaz jest o tyle wartościowy i autentyczny, że płynie od osoby intensywnie praktykującej. Swego czasu Radek był jedną z nielicznych osób w Polsce wykonującą bardzo zaawansowane, wymagające pozycje. Artykuł napisany z perspektywy jego osobistych doświadczeń i ciekawej ścieżki, którą przeszedł. Od ortodoksyjnej Asztangi, po autorski program ćwiczeń o profilu wręcz terapeutycznym - ta wiedza jest szczególnie interesująca i żywa. Jednym słowem: polecam Wiktor Morgulec

"To jest padmasana, niszcząca wszelkie choroby. Zwykli ludzie nie mogą jej osiągnąć, jedynie kilku mądrych na tej Ziemi potrafi." Hathajoga Pradipika (1:47)

Gdy pytam znajomych nie ćwiczących jogi z czym im się ona kojarzy, najczęściej mówią, że z medytacją w pozycji lotosu. Obraz jogina siedzącego w lotosie jest bardzo mocno zakorzeniony w kulturze i bardzo wiele osób stawia go sobie za wzór rozpoczynając praktykę. Jednak czy rzeczywiście warto praktykować tę asanę, mozolnie się do niej przygotowywać, czy korzyści z jej praktyki przeważają nad potencjalnymi zagrożeniami? Wydaje mi się, że nie.

Zagrożenia dla osób początkujących

Przez 10 lat uczenia jogi najczęstszą kontuzją o jakiej słyszałem, było uszkodzenie kolan przy próbie założenia lotosu. Gdy stawy biodrowe są zbyt sztywne a ćwiczący za bardzo ambitny i za mało doświadczony, pojawia się zbyt duże napięcie w stawie kolanowym, prowadzące do różnych kontuzji. W ekstremalnych przypadkach może dojść nawet do zerwania więzadła krzyżowego lub uszkodzenia łąkotek.
W łagodniejszych przypadkach więzadło poboczne lub krzyżowe są nadmiernie rozciągane powodując zbyt duże luzy w stawie kolanowym i narażając ćwiczącego na kontuzję nie na macie, lecz podczas codziennej aktywności ruchowej lub uprawiania sportu. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że w kolanie nie tylko nie powinno nic boleć podczas ćwiczeń, ale że nie należy w nim nic rozciągać (nie licząc patologicznego ograniczenia ruchomości znacznie poniżej normy). Więzadła trzymające staw kolanowy w całości, muszą być mocne, a rozciągając, osłabiamy je.
Pamiętajcie, że więzadła, gdy się je zbyt mocno rozciągnie, tracą swoją elastyczność i nie wracają do pierwotnej długości. Tak więc kontuzja może być nieodwracalna i po latach udręki zakończyć się operacją.

Zagrożenia dla osób elastycznych i dłużej praktykujących

W Europie, w przeciwieństwie do Indii, częściej siedzimy na krzesłach niż na podłodze, więc nasze biodra są przyzwyczajone do dość małego zakresu ruchu. Aby robić pozycję lotosu równie dobrze i bezpiecznie jak Hindusi należy rozciągnąć biodra. Z tego założenia wychodzi wielu nauczycieli jogi, nie rezygnując z pozycji lotosu, lecz poprzedzając ją długotrwałym rozciąganiem bioder.
Dla osób o sztywnych biodrach jest to dobre rozwiązanie, rozciągają biodra w pozycjach nieobciążających kolan, zwiększają swoją sprawność, niezależnie od tego czy faktycznie kiedyś opanują dzięki temu lotos, czy nie. Jednak osoby elastyczne i cierpliwie praktykujące, nawet jeśli uniknęły kontuzji na początkowych etapach praktyki, mogą nabawić się przykrej dolegliwości znacznie później, gdy wydawałoby się, że wszystko już będzie w porządku. Chodzi o stawy krzyżowo-biodrowe.
Mimo swojej małej ruchomości są niezwykle ważne, gdyż przenoszą ciężar z kręgosłupa na nogi. Długotrwałe siedzenie w lotosie może nadmiernie (i asymetrycznie) rozciągać bardzo mocne więzadła podtrzymujące te stawy. Niestabilne, powodują powracające kontuzje, ból i usztywnienie dolnego odcinka kręgosłupa. Gorsze od lotosu pod tym względem są ćwiczenia z jedną nogą za głową, a gdy wykonujemy i jedne i drugie, nie wzmacniając odpowiednio nóg i bioder, możemy wpakować się w niezłe tarapaty.
Oczywiście nie grozi to każdemu, szczególnie narażone są osoby naturalnie elastyczne, wykonujące dużo zaawansowanych pozycji rozciągających i zbyt mało wzmacniających. Jeżeli po siedzeniu w lotosie czy innej pozycji z mocnym rozciąganiem bioder coś "strzela", "przeskakuje" w stawie krzyżowo-biodrowym, albo pojawia się tam ból - oznacza to że może lepiej darować sobie dalsze rozciąganie bioder i skupić się na ich wzmacnianiu i stabilizacji.

Medytacja w lotosie - czy rzeczywiście warto?

Byłem święcie przekonany, że lotos jest najlepszą pozycją do medytacji, dopóki nie spróbowałem jej w praktyce. Na kursie vipassany zdziwiło mnie, że nikt, nawet spośród doświadczonych starszych uczniów, nie używał tej pozycji do medytacji. Nawet osoby praktykujące hatha-jogę od wielu lat rzadko kiedy są w stanie wytrzymać w lotosie więcej niż kilka minut. Drętwieją nogi, a gdy uporamy się z tym problemem okazuje się, że kolana pozostające tak długo bardzo mocno zgięte zaczynają sprawiać problemy, nawet jeśli nie było ich przy krótkich czasach w pozycji. Istnieje wiele innych asan, w których można wygodnie i długo medytować, nie narażając swojego ciała na niepotrzebny ból i przeciążenia, więc po co tak się męczyć? W Jogasutrach [2] jest napisane, że asana do medytacji ma być stabilna i wygodna, nie ma tam słowa o żadnym lotosie...

Korzyści z praktyki padmasany według współczesnych mistrzów

"[...] oczyszczona zostaje wątroba i śledziona, prostuje się kręgosłup oraz uleczone zostają dolegliwości kiszki stolcowej. Dzięki jej prostocie i wysokiej skuteczności zaleca się tę praktykę każdemu od dziecka do starca." [3]

"Kiedy ustaną początkowe bóle w kolanach, okaże się, że padmasana jest jedną z najbardziej odprężających pozycji. […] zwalcza sztywność w kolanach i kostkach […] tonizowane są narządy brzucha i kręgosłup." [4]

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brak informacji o jakichkolwiek skutkach ubocznych czy zasadach bezpieczeństwa.
Zaleca się praktykę mimo bólu kolan oraz dla ludzi bez względu na wiek czy poziom sprawności. Wiele osób "zawdzięcza" tym zaleceniom nieodwracalne uszkodzenie ciała. Co do korzyści, wszystkie wymienione można osiągnąć innymi, bezpieczniejszymi środkami. Gdy lekarz wybiera terapię dla pacjenta, wybiera taką, w której pozytywne efekty przeważają nad skutkami ubocznymi. Ryzykowną terapię zastosuje jedynie w ostateczności, gdy innych środków nie ma, lub dostępne zawiodły.
Czyż nauczyciel jogi nie powinien postępować właśnie w taki sposób?
Jeśli nauczyciel, dysponując różnymi technikami dającymi podobny efekt, wybiera te bardziej ryzykowne, na pewno nie kieruje się dobrem swoich uczniów ani zasadą ahimsy.

Co zamiast lotosu?

Na moich zajęciach używam tylko takich pozycji rozciągających mięśnie otaczające stawy biodrowe, które nie rozciągają niepotrzebnie więzadeł podtrzymujących stawy kolanowe i krzyżowo-biodrowe. Nie zapominam także o wzmacnianiu przywodzicieli i odwodzicieli uda, które jest równie ważne jak rozciąganie, a dla osób elastycznych jeszcze ważniejsze. Jeśli chodzi o pozycje medytacyjne, to preferuję wadżrasanę (z kocem pomiędzy pośladkami i piętami, aby nie było ucisku na nerw kulszowy) i wirasanę (przy dłuższych czasach na podkładce, aby nie obciążać kolan).

W Indiach żyją asceci, którzy siedzą w pozycji lotosu całymi dniami i jest im w niej wygodnie. Siadają w tej pozycji od dziecka, mają zazwyczaj bardzo chude i wysuszone nogi, których nie zamierzają wykorzystywać do innych aktywności niż to właśnie siedzenie w lotosie. Ale mi bardziej zależy na tym, żeby mieć mocne nogi, zdrowe kolana i biodra. Wyrażać siebie poprzez ruch na różne sposoby, nie tylko w asanach jogi.
Dla korzyści, które można osiągnąć innymi środkami nie mam zamiaru narażać moich uczniów na niepotrzebne ryzyko kontuzji.
A medytować mogę w dowolnej pozycji, wtedy liczy się to, co dzieje się w mojej głowie, a nie to czy będę dobrze wyglądał na zdjęciu. Zostawmy więc może tę asanę owym "kilku mądrym na tej Ziemi", o których mówi Hathajoga Pradipika.

Bibliografia:

1.Yogi Swatmarama "Hatha Yoga Pradipika"
2. Patańdżali "Jogasutry"
3. K. Pattabhi Jois "Joga Mala"
4. B.K.S. Iyengar "Światło Jogi"

Radosław Rychlik

Pierwszy w Polsce nauczyciel, badacz i popularyzator dynamicznych odmian hatha jogi. Założyciel pierwszej w Polsce szkoły jogi asztanga winjasa. Jako pierwszy na świecie zbadał i opisał jak zmieniają się parametry układu oddechowego i krwionośnego podczas wykonywania sesji asztanga jogi . Badania te stały się podstawą licznych publikacji z dziedziny fizjologii i biomechaniki oraz pracy magisterskiej, którą obronił na AWF w Warszawie.
Zaczął ćwiczyć jogę w 1995r., uczy od 2002r. Brał udział w warsztatach i kursach nauczycielskich u najlepszych nauczycieli w Indiach, USA i Europie, m.in. K. Pattabhi Jois, BNS Iyengar, Faeq Biria, Nancy Gilgoff, Beryl Bender Birch.
Zajęcia Radka przypominają asztanga jogę pod względem dynamicznego, intensywnego charakteru praktyki, pracy z winjasą, bandhami i oddechem ujjayi, jednak proponowane sekwencje ćwiczeń znacznie różnią się od standardowych. Mięśnie pracują w sposób urozmaicony i wszechstronny, nacisk położony jest na zrównoważenie wzmacniania i rozciągania, ciało rozwijane jest w sposób harmonijny, nie zaniedbując żadnych grup mięśni.
Tworząc swoje zajęcia Radek Rychlik korzysta z wiedzy z zakresu anatomii, fizjologii, biochemii, biomechaniki i teorii sportu, która pozwala patrzeć szerzej na sposoby i cele pracy ciała w asanach oraz analizować ją na głębszym poziomie zrozumienia, przez co możliwe staje się tworzenie nowych wariantów ćwiczeń i łączenie asan w nowe, bezpieczne, skuteczne i atrakcyjne sekwencje. W swojej pracy realizuje humanistyczne, empatyczne podejście do nauczania oraz dąży do ciągłego doskonalenia swojego warsztatu, wiedzy i umiejętności.

Na co dzień prowadzi zajęcia między innymi w Akademii Asan w Warszawie.

27.XII- 1.I. Sylwester z jogą 2012 - Radek Rychlik - Krutyń na Mazurach

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Zdrowie
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi